Cóż... nie mam w zwyczaju tego robić, ale dedykuje ten rozdział Akiri i marzycielce :)
Czemu? Nie wiem xd
W każdym razie, zanim, zaczniecie czytać rozdział, mała legenda:
Zwykłą czcionką - będzie normalny tekst
Kursywą - wspomnienia,
Pogrubioną - wypowiedzi pewnej zacnej osóbki. Jakiej? Dowiecie się, po przeczytaniu :D
***
Chyba nie ma piękniejszego widoku od zachodu słońca. Można powiedzieć, że zajmował teraz całą jego uwagę, gdyż dziś po prostu chciał nic nie robić. Nie pamiętał już chyba, kiedy ostatnio tak sobie leżał i leniuchował. O ile w ogóle była kiedyś taka chwila... To chyba dlatego, że zawsze w takich momentach, zbierało mu się na wspomnienia. No i oczywiście nie mógł lepiej trawić niż na Akatsuki:
...Patrzył na niego ze współczuciem, po usłyszeniu jego historii. Z gardła czerwonowłosego wydobyło się głośne kaszlnięcie. Nawet jeśli Naruto nie chciał już go zabijać to jego organizm i tak zbyt długo nie wytrzyma. Błękitnooki nie mógł zrozumieć, jak można mieć na tyle mocy, by kontrolować aż tyle tych marionetek i za ich pomocą wykonywać tak silne jutsu. Niestety musiała być i za to wysoka cena. Z obrzydzeniem patrzył na tą zmęczoną twarz i wystające żebra. Obawiał się najgorszego.
- Dobij mnie. - powiedział posiadacz rinnegana.
Blondyn zdawał sobie sprawę, że Nagato go o to poprosi. Tylko, że on nie chciał. Zwyczajnie na świecie nie potrafił. Mimo, że tak wiele razy mordował kolesiów z Akatsuki, teraz nie mógł, ale wiedział, że i tak to zrobi. Dlatego z trzęsącymi się dłońmi, spełnił ostatnią prośbę konającego...
Zacisnął ręce w pięści, nie chcąc więcej niczego widzieć. Niestety, do jego głowy wdarło się kolejne wspomnienie:
...Przerażony patrzył, jak z bruneta uchodzi życie. Właśnie zabił kolejną osobę, splamił swoje ręce kolejną porcją krwi. Niestety, gdyby tego nie zrobił, za pewne sam wąchałby teraz kwiatki od spodu.
- Uratuj mojego braciszka... - powiedział Itachi, po chwili odszedł.
Blondyn opuścił głowę, zagryzając wargi. Czy dla Sasuke nie jest już, aby za późno? Zawsze wierzył, że wciąż jest nadzieja, ale od pewnego czasu zaczął mieć wątpliwości...
- Co ty robisz? Ogarnij dupę i walcz! To jest przeszłość, więc po jakie gówno o tym myślisz? - spytał wściekły dziewięcioogoniasty.
Kurama miał racje, czuprynka nie mogła wiecznie się nad sobą użalać. W jednym momencie znowu stał, patrząc na zachodzące słońce, w następnej już go nie było. Poszedł zrobić to, co mu wychodziło najlepiej: zjeść ramen...
Szczerze mówiąc nie mógł znieść już tej chorej sytuacji. Co noc słyszał płacz Hinaty i nagle ten gnój wraca, a ona wielce szczęśliwa, że się na nią popatrzył. I ani trochę nie obchodziło go, że blondyn ma amnezje. W końcu nikomu nie pozwoli skrzywdzić swojej kuzyneczki. Niestety, nie miał dzisiaj czasu, by z nim pomówić. W jego dzisiejszych obowiązkach, był trening z Hinatą, zrobienie obiadu oraz spotkanie z Tenten, choć to akurat obowiązkiem nie jest. Wykonał już wszystko oprócz spotkanie z brunetką, ale za nim to, obiecał sobie, że skopie dupsko Sasuke. Z jego tajemniczego źródła powinien być w domu.
Powolnymi krokami, nie spiesząc się nigdzie, ruszył w tym kierunku, zastanawiając się nad swoim wejściem. Zapukać kulturalnie do drzwi czy włamać się? Och tak! Jaki to był wielki dylemat. No bo, co jeżeli wybierze źle i ten palant pomyśli o nim bóg wie co. Zaraz... o czym on myśli do cholery?! Oczywiście, że włam na chatę! Zadowolony z siebie, przykleił uśmiech na twarz od którego przechodnie na ulicy chowali się z przerażenia.
Po chwili był już na miejscu i nie czekając ani chwili, wyważył drzwi. Zrobił tym trochę hałasu, no i co jeżeli wbiję mu się drzazga stopę? To byłoby straszne. (Jezu co ja robię? Robię z umarlaka nie wiadomo, jaką ciotę, a go lubię. Ze mną jest chyba coś nie tak dop. Zbuntowanej) Wszedł do środka, sprawdzając dom Byakuganem. Ani jednej żywej duszy. Czyli jego informator kłamał. Jak on mógł zaufać Naruto?
Szedł w stronę budki z ramen, mając nadzieje, że zastanie tam blondyna. Trochę mu się nudziło, ale też po prostu przyzwyczaił się do jego obecności i chciał znowu tak normalnie usiać, powdychać świeżę powietrze i porozmawiać o jakiś błahostkach. Poza tym Maru musiała wrócić na kilka dni do Suny, przez co czuł się jeszcze bardziej samotny.
Zaczął się zbliżać, więc podniósł głowę do góry, a na jego twarzy pojawił się wesoły uśmiech.
- Czuprynko, mogę się dosiąść! - krzyknął Gaara, nie mogąc doczekać się reakcji Uzumakiego.
Ze śmiechem patrzył, jak to co przed chwilą Naruto miał w buzi ląduje na barze. Doskonale zdawał sobie sprawę, że niebieskooki nie lubił, jak się tak na niego mówiło, ale kogo to obchodzi? Tak był okropny, ale i też poszedł do niego szybko, bojąc się, że chłopak zaraz się udusi.
Gdy doprowadził go do porządku, sam usiadł obok niego i zamówił dwie miski ramen - dla siebie jedna i dla Naruto oczywiście.
- Jak myślisz z kim będziemy walczyć? - spytał czerwonowłosy, próbując nawiązać rozmowę.
- Maru, wyjechała, a ty usychasz z tęsknoty do niej, więc przyszedł do mnie, szukając pocieszenia? - spytał blondyn, doskonale wiedząc, że przyjaciel go okłamie.
- N-nie! - zaczął się bronić, choć i tak wiedział, że Uzumaki mu nie uwierzył.
Po chwili obaj zaczęli się śmiać, następnie zaczęli się wygłupiać i jeść ramen. Tak zleciał im cały wieczór.
Było zimno i ciemno, a ona jak idiotka szła odebrać te głupie kwiaty. Znowu daje się wykorzystywać. Zdecydowanie miała za miękkie serce. Przez co miała w życiu wiele takich momentów, gdzie chciałaby być zimną bestią bez uczuć. Tylko, że to nie byłaby już ona, a jakaś obca jej osoba.
Wsadziła ręce do kieszeni, następnie weszła do kwiaciarni, modląc się by nie było tam Ino. Martwiło ją, że blondynka zacznie zadawać jej pytania, a ona nie będzie umiała na nie odpowiedzieć.
- Ooo, Hinata! Przyszłaś po zamówienie, tak? - mówiła błękitnooka, jak do dziecka.
Nie da się ukryć, że bardzo zdenerwowało to Hyuge, mimo to starała się utrzymać maskę spokoju i opanowania. A musicie wiedzieć, że była już u kresu wytrzymałości. Te całe udawanie przed rodziną, ją wykańczało. Od rana do wieczora uśmiech miała przyklejony do twarzy, że aż chciało się jej płakać. To było żałosne, ona była żałosna. Przecież nie ma nic dobrego w ukrywaniu swoich uczuć.
- Tak, możesz mi je dać? - odparła obojętnie, mimo, że nie mogła się doczekać aż stąd wyjdzie.
Yamanaka kiwnęła tylko głową, następnie poszła po odpowiednią wiązankę. Nie minęła chwila, gdy podawała ją granatowowłosej. Mlecznooka chciała już iść, gdy poczuła silną dłoń Ino, na swojej ręce.
- Hinata, mogłabyś coś dla mnie zrobić? - spytała ze łzami w oczach blondynka. Mimo to nie czekając na odpowiedź dziewczyny kontynuowała, wskazując palcem na czarno-białą kulkę, śpiącą przed kwiaciarnią. - Nie wiem co robić. Błąka się tutaj sama już od ponad tygodnia i nie ma właściciela. Chciałam ją przygarnąć, ale nie mam warunków, a mama Sakury dość jasno dała nam do zrozumienia co myśli o 'pchlarzu' w swoim domu, no i wtedy pomyślałam o tobie. Proszę. - powiedziała Ino, robiąc maślane oczka.
No i właśnie w takich momentach odzywa się w niej, jej miękkie serducho, które potem będzie gryzło sumienie jeżeli nie pomoże koleżance w potrzebie. Westchnęła ciężko, kiwając głową. Blondynka wydała z siebie dziki okrzyk radości, przez co na twarzy Hinaty, pojawił się mały cień prawdziwego uśmiechu.
- A jak ją nazwiesz? -spytała błękitnooka, przerywając swój szalony taniec szczęścia.
To było bardzo dobre pytanie. Spojrzała na kotkę, nie zastanawiając się długo nad jej imieniem.
- Hoshi. (A więc jeżeli Tłumacz Google miało rację: Hoshi znaczy gwiazda, jeżeli nie to trudno :P dop. Zbuntowanej) - powiedziała, następnie podeszła do tej czarno-białej kulki, biorąc ją na ręce. Wychodząc z kwiaciarni, przyglądała się białej gwiazdce na czubku głowy zwierzątka. Jednak te spotkanie z Yamanaką nie było takie złe, ogólnie ten dzień był jednym z najlepszych w ostatnim czasie.
Dzień się skończył i stała się mroźna noc. Prawie wszyscy już dawno spali, a nawet jeśli nie, to oczy zaczęły się im zamykać, nie chcąc otworzyć. Niestety, nie którzy nie mogli pójść sobie od tak spać, gdyż musieli pilnować bramy. Na ich nieszczęście byli tylko ludźmi, więc zasnęli co było wręcz idealną sytuacją dla pewnej tajemniczej postaci, która była umówiona na spotkanie poza murami wioski...
Skakał/a z drzewa na drzewo chcąc mieć to za sobą. Nagle poczuł/a znajomą mu/jej chakrę w pobliżu. Po chwili stali/stały na przeciwko siebie. Chwila na porozumiewawcze milczenie oraz wymienienie się kopertami i innymi ważnymi sprawami, po chwili wrócili/wróciły tam skąd przyszli/przyszły.
Wsadziła ręce do kieszeni, następnie weszła do kwiaciarni, modląc się by nie było tam Ino. Martwiło ją, że blondynka zacznie zadawać jej pytania, a ona nie będzie umiała na nie odpowiedzieć.
- Ooo, Hinata! Przyszłaś po zamówienie, tak? - mówiła błękitnooka, jak do dziecka.
Nie da się ukryć, że bardzo zdenerwowało to Hyuge, mimo to starała się utrzymać maskę spokoju i opanowania. A musicie wiedzieć, że była już u kresu wytrzymałości. Te całe udawanie przed rodziną, ją wykańczało. Od rana do wieczora uśmiech miała przyklejony do twarzy, że aż chciało się jej płakać. To było żałosne, ona była żałosna. Przecież nie ma nic dobrego w ukrywaniu swoich uczuć.
- Tak, możesz mi je dać? - odparła obojętnie, mimo, że nie mogła się doczekać aż stąd wyjdzie.
Yamanaka kiwnęła tylko głową, następnie poszła po odpowiednią wiązankę. Nie minęła chwila, gdy podawała ją granatowowłosej. Mlecznooka chciała już iść, gdy poczuła silną dłoń Ino, na swojej ręce.
- Hinata, mogłabyś coś dla mnie zrobić? - spytała ze łzami w oczach blondynka. Mimo to nie czekając na odpowiedź dziewczyny kontynuowała, wskazując palcem na czarno-białą kulkę, śpiącą przed kwiaciarnią. - Nie wiem co robić. Błąka się tutaj sama już od ponad tygodnia i nie ma właściciela. Chciałam ją przygarnąć, ale nie mam warunków, a mama Sakury dość jasno dała nam do zrozumienia co myśli o 'pchlarzu' w swoim domu, no i wtedy pomyślałam o tobie. Proszę. - powiedziała Ino, robiąc maślane oczka.
No i właśnie w takich momentach odzywa się w niej, jej miękkie serducho, które potem będzie gryzło sumienie jeżeli nie pomoże koleżance w potrzebie. Westchnęła ciężko, kiwając głową. Blondynka wydała z siebie dziki okrzyk radości, przez co na twarzy Hinaty, pojawił się mały cień prawdziwego uśmiechu.
- A jak ją nazwiesz? -spytała błękitnooka, przerywając swój szalony taniec szczęścia.
To było bardzo dobre pytanie. Spojrzała na kotkę, nie zastanawiając się długo nad jej imieniem.
- Hoshi. (A więc jeżeli Tłumacz Google miało rację: Hoshi znaczy gwiazda, jeżeli nie to trudno :P dop. Zbuntowanej) - powiedziała, następnie podeszła do tej czarno-białej kulki, biorąc ją na ręce. Wychodząc z kwiaciarni, przyglądała się białej gwiazdce na czubku głowy zwierzątka. Jednak te spotkanie z Yamanaką nie było takie złe, ogólnie ten dzień był jednym z najlepszych w ostatnim czasie.
Dzień się skończył i stała się mroźna noc. Prawie wszyscy już dawno spali, a nawet jeśli nie, to oczy zaczęły się im zamykać, nie chcąc otworzyć. Niestety, nie którzy nie mogli pójść sobie od tak spać, gdyż musieli pilnować bramy. Na ich nieszczęście byli tylko ludźmi, więc zasnęli co było wręcz idealną sytuacją dla pewnej tajemniczej postaci, która była umówiona na spotkanie poza murami wioski...
Skakał/a z drzewa na drzewo chcąc mieć to za sobą. Nagle poczuł/a znajomą mu/jej chakrę w pobliżu. Po chwili stali/stały na przeciwko siebie. Chwila na porozumiewawcze milczenie oraz wymienienie się kopertami i innymi ważnymi sprawami, po chwili wrócili/wróciły tam skąd przyszli/przyszły.
***
Jak myślicie, kim jest ta tajemnicza osóbka w ostatnim fragmencie noci?
Tak w ogóle to ja chciałam, by ten rozdział był trochę nudny, ale nie wiem czy wyszło :D
Notka jest krótka, więc przepraszamy.
Po pierwsze dziękuję za dedykację.
OdpowiedzUsuńPo drugie zalecam wizyte u psychologa. xd Jak można chcieć napisać nudny rozdziaqł ,ale cieszę się, bo Ci nie wyszło. Notka ciekawano i śmieszna taż.
NP:
Poszedł zrobić to, co mu wychodziło najlepiej: zjeść ramen...
Fajny był też wontek z kotkiem <3
Ymm... Jak się domyslam te tajemnicze osoby to Danzo i Kabuto, a może.... nie. Nie mam w głowie innych opcji.
no i to chyba tyle.... A fajnie, że tak szybko dodajesz nocie( może mi sie tak tylko wydaje)
Pozdrawiam i zyczę weny
Proszę :*
UsuńJa jestem inna :P
Zgadałaś tylko jedną osobę, ale nie zdradzę kto to :D
Serio? Szybko? Jak dla mnie zawsze mijają wieki :)
Dziękuje <3
Teraz i ja!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: WIelkie Arigato za dedykację....
Po drugie co można łatwo zgadnąć to: DLACZEGO ZABIŁAŚ MI MĘŻA?!?! Nie masz dla mnie serca??
Po trzecie: Ty myślisz, że napiszesz nudny rozdział?! Ha! To raczej ja napiszę taki rozdział!
Po czwarte: Dałaś wiewiórę!
Po piąte: Nie wiem... na pewno nie akasie bo ich wybiłaś! Zła ty! Ale może Sasuke i Kabuto?
Dobra kończę i biol kończę
:D
OdpowiedzUsuńAleż proszę :*
Przepraszam ;-(
Starałam się napisać, ale nie mówię, że wyszło. I nieprawda! Ty też nie umiesz pisać nudnych rozdziałów :D
Of course! Zawsze i wszędzie o każdej porze! :p
Już ci na gg, powiedziałam, więc tu sobie to daruję :*
Papa :)
Co to wogóle za Chap i czy dalej opo o NaruHine bo jakos tu tego nie widac niech się wkoncu cos z nimi dzieje pogodzą się albo co ehh
OdpowiedzUsuńA może by tak grzeczniej? Po pierwsze, jakby byli ze sobą to równie dobrze mogę historie zakończyć, a jeżeli nie to by było zbyt cukierkowo... a co za dużo to nie zdrowo... i przypominam, że on jej nie pamięta, więc w jaki sposób mają się pogodzić?
OdpowiedzUsuńI spokojnie jeszcze trochę musisz sobie poczekać :) Cierpliwości.
grzecznej haha i ty jestes za NaruHina skoro tak to powinnaś zrozumiec dlaczego tak ponaglam bo ja jestem wielkim fanem tego paringu ehh bo chodzi mi głównie o to że skoro opo opowiada o głównie paringu NaruHina to powinno w nim byc duzo własnie tego ale jakos tego nie widze w ostatnich chapach panno oburzona bo ci zwróciłem małą uwagę mam takie prawo wkoncu po to jest koment
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to się nie oburzyłam, a po drugie to oczywiście, że jestem za NaruHina i cię rozumiem tylko, no cóż miałam po prostu zły dzień... każdy może mieć prawda? no i nie chcąc jakoś wyszło, że przeczytałam twój komentarz no i jakoś tak wyszło, więc przepraszam... ;(
UsuńHm... jakby nie lubiła NaruHiny to bym o nim nie robiła bloga przecież... a cóż może i powinno, ale ja nie chcę z tego robić jakiegoś słodkiego badziewia, bo to i też nie jest dobre, poza tym niedługo coś się będzie między nimi działo dlatego właśnie prosiłam o cierpliwość :) I oczywiście komentuj sobie ile chcesz ja nie zabraniam xd
Sorki ze sie wtracam, ale... skoro krytykujesz to powinienes sie chociaz podpisac, przynajmniej ja tak mysle. A poza tym jak maja sie pogodzic skoro Naru jej nie pamieta? I Zbuntowana ma racje, gdyby byli razem to bylo by za slodko, poza tym czasami te chwile przed ich zwiazkiem sa duzo fajniejsze niz sam ich zwiazek.
UsuńA i Zbuntowana rozdzial niesamowity :D mam nadzieje ze niedlugo bedzie nastepny, ale znajac Ciebie pewnie tak bedzie :P
Weny zycze
Nie przepraszaj... xd też tak myślę... :D Jako jedyna mnie rozumiesz :*
UsuńDzięki :D Dzisiaj, jak się wyrobie, bo jak wiesz skasował mi się rozdział ;( Skoro tak mówisz :)
Dzięki :*
Heh co ci da to że wpisze tu nick o lol i tak to nic o mnie ci nie powie wiec nie widze sensu
OdpowiedzUsuńNiby nic, ale hejtować z Anonima to każdy potrafi :P
Usuń