niedziela, 16 lutego 2014

Jud & Hidan - Bez Ciebie życie nie ma sensu.

   Życie bywa okrutne. Jedni posiadają wszystko, ale drudzy praktycznie nic. Ci, co ma ją to czego zapragną zazwyczaj są pustymi lalkami o wcieleniu diabła (Zdecydowanie za dużo powietrza xd dop. Zbuntowanej), lecz ludzie biedniejsi umieją docenić wartość przedmiotów czy pieniędzy oraz zazwyczaj są, jak i wyrastają na mądrego i miłego obywatela swojego kraju. Cóż, a tak przynajmniej jest w teorii, ponieważ praktyka to już całkowicie inna historia.
  Istniał pewien budynek od którego wszyscy trzymali się z dala. Zbudowany został z czerwonej cegły o silnej konstrukcji. Służył tylko do jednego, otóż był czymś w rodzaju drugiego domu dla znanych mafiozów którzy specjalizowali się najlepiej we wszystkim co związane było z marihuaną. To znaczy dla nie których był tym prawdziwym miejscem w którym czuli się dobrze albo po prostu nie umieli dobrze rozporządzać kasą z czego wiecznie mieli długi. Z tych powodów dla własnego dobra zamieszkali tutaj. Ich szef nic nie mówił na ten temat, zwyczajnie to olewał. W końcu był kobie... mężczyzną znaczy się. Czasami nowi członkowie bądź zwykły przechodzeń na ulicy mylił jego płeć przez te długie, blond włosy. Tą zacną osóbką jest nie kto inny, jak Douhito Deidara. Jak każdy porządny szef, miał swoją prawą rękę, którą była pewna różowowłosa dziewczyna z również różowymi oczami o imieniu Jud (Raczej jego skrócie, ale ci... xd dop. Zbuntowanej). Dlaczego akurat ją wybrał? Co w niej jest takiego wyjątkowego? Nie mam pojęcia...

   Szła wąskim korytarzem, paląc przy tym papierosa. Szef znowu ją wzywał, a ona musiała iść. Trzeba przyznać, że ten facet potrafi zirytować człowieka. Ostatnimi czasy wzywał ją przecież po kilkanaście razy dziennie. Okej, jest jego prawą ręką, ale bez przesady. 
   Stanęła przed jego drzwiami, następnie rzuciła papierosa na ziemie, aby zgnieść go butem. Deidara nie cierpiał, gdy kobiety paliły, więc musiała to przed nim staranie ukrywać. Włożyła gumę do buzi, odrzucając przy tym do tyłu różowe włosy, następnie zapukała energicznie do drzwi. Ostatnim czasy Jud podejrzewała blondyna o to, że zaczyna głuchnąć, a był przecież niewiele starszy od niej! Gdy do dziewczyny doszły charakterystyczne dla niego słowa: Otwarte do cholery jasnej un!, chwyciła za klamkę, następnie z uśmiechem weszła do pomieszczenia. Oparła ręce na jego biurku, unosząc jedną brew do góry, co oznaczało: Więc...? Facet spoglądał na nią spod przymrużonych powiek, po chwili westchnął tylko, aby po chwili w końcu przemówić.
 - Skarbie, co ja ci mówiłem o paleniu? - powiedział, kręcąc jej różowy kosmyk na swoim palcu.
 - Kochanie, a co ja ci mówiłam o trzymaniu dziwek w szafie? - odparła słodko, pokazując palcem za siebie.
 - Wygrałaś... - powiedział zły, odsuwając się od niej.
Otworzył szufladę w biurku z której wyjął jakąś teczkę. Podał ją dziewczynie, aby po chwili przejść do sedna sprawy.
 - Nic trudnego, po prostu musisz odebrać trochę marychy. - powiedział, bawiąc się przy tym gliną.
 - W taki razie skoro to łatwe zlecenie, to dlaczego mi je dajesz? - spytała oburzona.
 - Ależ skarbeczku, ja nie nie powiedziałem, że jest to łatwe zlecenie. - cmoknął zniesmaczony oraz skarcił palcem, jak jakiegoś gówniarza - Bo widzisz, nie jesteśmy jedną mafią w tym mieście. Co prawda najlepszą, co powoduję, że inni chcą nas wygryźć z tego miejsca. Są gorsi to fakt, ale mogą być piekielnym zagrożeniem. Na dodatek mam pewne podejrzenie co do człowieka z którym masz się dziś spotkać...

~♥~

Przemyślałam wszystko co powiedział mi Deidara i niechętnie, ale jednak musiałam przyznać mu rację. Teraz szłam razem ze swoją drużyną na miejsce spotkania. Starałam się być czujna, ale po prostu wszystko szło, jak po maśle i moja roztropność poszła do kąta. Nim się obejrzałam, gdy prawie trzymałam w rękach paczkę z marihuaną, jeden z moich ludzi został postrzelony w lewe ramie. Złapałam szybko towar, następnie schowałam się za dużą, drewnianą skrzynią, skąd zaczęłam strzelać. Moich ludzi było o wiele więcej niż przeciwników. Powinniśmy to wygrać - pomyślała Jud, załadowując nowe naboje do pistoletu. Uniosła głowę, by znów strzelić, lecz zatrzymała się w połowie drogi. Nie mogła oderwać wzroku od tego faceta. Wszystko było w nim takie gorące, ten zboczony uśmiech, a nawet siwe włosy. Dziewczyna nie ma pojęcia co się z nią dziej, chcę żeby to się przerwało. Zaskoczona zauważyła, że on również się w nią wpatruję, ale krócej od niej. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce, przez co jego uśmiech stał się jeszcze szerszy. Zaiskrzyło to fakt i to jeszcze... miedzy wrogami. Zapowiadał się niezły dramat. Jud powinna natychmiast przestać się gapić, bo to takie przecież... niegrzeczne. Niestety nie potrafiła, ale on ułatwił jej sprawę. Po prostu odwrócił się na piecie i wybiegł z budynku. Cóż... przynajmniej na razie jest żywy.
 - Kurwa, Jud! Dlaczego go nie zastrzeliłaś? - krzyknął Sasori, patrząc na nią z mordem w oczach.
Ale co ona mogła powiedzieć? Że patrząc na tego kolesia miękły jej kolana, w brzuchu szalało stado motyli? Przecież ten facet powinien być dla niej tylko wrogiem...

~♥~

   Deidara nie pytał się dziewczyny o jej niedyspozycje. Po prostu przyjął towar, przyglądając się uważnie jej twarzy.Potem ruszyła do wyjścia, ale nim zdążyła zamknąć drzwi, usłyszała:
 - Nie rób głupstw, Jud. 
To tak, jak poprosić krowę, aby nie produkowała mleka. Blondyn przecież nie zna różowookiej od dziś, poza tym jego prośby dają zazwyczaj u niej odwrotny skutek...
   Patrzyła się przez okno w jej gabinecie, następnie wstrzyknęła sobie narkotyk prosto do żył. Uśmiechnęła się szeroko, gdy świat z szarego i ponurego zamienił się w wieczną tęcze barw. Nagle naszła ją wielka ochota, by pospacerować po tym kolorowym zakątku Ziemi. A, gdy Jud miała na coś ochotę, to po prostu to robiła.
   Padało, ale ona nie zwracała na to szczególnej uwagi. Szła przed siebie, uśmiechając się głupio. Nagle poczuła, jak ktoś chwyta ją za nadgarstek, ciągnąc do tyłu. Przestraszyła się nie na żarty, miała zamiar krzyknąć, gdy poczuła męską dłoń na swoich ustach. Aż ją korciło, by ją ugryźć, gdy zobaczyła człowieka, który był za to wszystko odpowiedzialny.
 - Tylko nie krzycz, ok? - spytał się, patrząc jej głęboko w oczy. 
Dziewczyna kiwnęła głowa, więc zabrał rękę z jej twarzy, ale nie odsunął się za daleko. Wziął jej różowy kosmyk do twarzy, następnie z kwaśną miną spojrzał na nią.
 - Nie powinienem, jesteśmy przecież wrogami. Jednak nie potrafię wymazać ciebie z mojej pamięci, nie powiem, że ty i twoje kształty niezmiernie mnie pociągają. - uśmiechnął się zadziornie, kładąc rękę na tyłku różowowłosej.
Stało się, była już jego...

   Spotykali się już kilka tygodni, jak na razie nikt z obu mafii o tym nie wiedział. Zresztą to nawet i lepiej, bo gdyby się o tym dowiedzieli, byłoby strasznie. Tego wieczoru umówieni byli na jakiś film, naturalnie nie na żadne romansidło! Gdy byli razem, zachowywali się zupełnie inaczej, ale oczywiście Hidan nadal był przesadnie zboczony, o czym nieraz przekonała się Jud. Ale był wierny. Niegdyś, jeszcze za nim ją spotkał, był zwykłą świnią, która potrafiła spotykać się z kilkoma panienkami na raz. Oczywiście chodziło głównie o seks, ale teraz z Jud... to było coś zupełnie innego. Niestety, ale nie wiedzieli jednego. Film na który się wybrali był pułapką. Zarówno obie mafie podejrzewały zdradę swoich ludzi, a ostatnio mieli na tym punkcie bzika. Tak, więc oprócz Jud i Hidana w kinie byli zwykli ludzie oraz ich przyjaciele
   Film się zaczynał, więc pora zacząć wybierać miejsca do siedzenie. Przez pierwszą połowę seansu, nic się nie działo. Zarówno dziewczyna, jak i szarowłosy siedzieli obok siebie niemal nieruchomo. Czujność mafiozów zaczęła słabnąć, w końcu może to był przypadek, że siedzą obok siebie? Jednak niestety, gdy Hidan zaczął kleić się do dziewczyny, mieli już pewność, że ta dwójka zdradza swoje rodzinny. Zaczęła się strzelanina, co wywołało panikę u zwykłych ludzi. Wiedzieli, że zapewne została wezwana policja, ale oni byli już we swoim własnym świecie...

Cholera jest źle, jest bardzo źle. Hidan wiedział, że schrzanił sprawę. Starał się ochraniać Jud, jak tylko mógł, ale co poradzić, że ta dziewczyna jest taka uparta? Wyrywała się do walki na każdą stronę, że ledwo nadążał. 
 - Jud, proszę idź gdzieś się schowaj. - powiedział, strzelając w jednego ze swoich dawnych znajomych. 
 - Oszalałeś? Nie zostawię cię! - krzyknęła, biegnąc do przodu.
 - Kurwa Jud, zawracaj! - krzyknął wkurwiony.
Chciał za nią pobiec od razu, lecz najpierw musiał znokautować kobietę, która celowała do niego z pistoletu. Uniósł głowę, patrząc prostu na różowowłosą, która całkiem nieźle dawała sobie radę. Nagle przerażony rozszerzył swoje czerwone oczy. Uniósł szybko pistolet i już miał strzelić, gdy... Miał pusty magazynek! Kurwa, kurwa, kurwa! Nie miał zapasowego. Przerażony pognał przed siebie, musiał zdążyć, musiał...!!! Dźwięk syren oraz wystrzał z karabinu będzie już zawsze śnił mu się w koszmarach. Wtedy własnie zginęła Jud, a on zaczął nienawidzić cały świat. Już nigdy nic nie było takie same...

***

Bonus:


Ohayo :*
No więc... Jud doczekałaś się w końcu xd
Nie będę się tu za bardzo rozpisywać, po prostu mam nadzieje, że się podoba ^^

8 komentarzy:

  1. Wera, oj Wera... Mam wielką ochotę ci coś słońcce zrobić!
    Był Hidan i Jud fajnie no, ale.... Gdzie był seks?! No gdzie?! Przecież to był HIDAN! ON zawsze myśli swym przyjacielem a nie mózgiem!
    No, ale nie licząc tego to mi się to strasznie podobało i czekam aż będzie można zamawiać :)
    Kisu;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Itacz ratuj!!!
      Seks był, ale nieopisany xd
      Chyba już nie będzie można zamawiać :/
      Kisu :*

      Usuń
    2. Że CO?! Nie będzie można zamawiać?! Nie rób mi tego! Kobieto!

      Usuń
    3. No raczej nie, ale nie chcę mówić na razie dlaczego :/

      Usuń
  2. To taka natka na Walentyny haha :D Musze przyznac, ze dobre to bylo! Zgadzam sie z powyzsza komentujaca! Hidan to ero-koles, wiec gdzie seks? XD Nie no, zartuje :-P Szkoda tylko, ze taka koncowka tragiczna. Ale warto bylo poczytac!
    Pozdrawiam!^^
    sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie koniecznie, bo wtedy wolałabym napisać historie która się kończy dobrze ^^ No, niestety już raczej tak nie będzie przez zamawiające osoby, które chciały uśmiercenie głównych bohaterów w opku :( Ci... xd
      No szkoda i miło mi ^^
      Pozdro :*

      Usuń
  3. Gomen, że komentuje dopiero teraz, ale szkoła, nauka..., itd.
    Uprzedzam, że bedzie krótko, bo czas mnie nagli.
    No cóż czytam, czytam i no nie powiem zaskoczyłaś mnie. Nie s podziewałabym sie, że Jud zginie.
    Szkoda tylko, że tak krótko.:(
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem ^^
      Oke :D
      Szczerze mówiąc nie chciałam nikogo zabijać, ale taka była prośba zamawiającej :>
      No wiem... :c
      Pozdro :*

      Usuń