Dedyk, jak i podziękowania dla mojej Akari bez której pewnie nadal ten rozdział byłby nieskończony :*
Co dla was symbolizuję burza? Jak się czujecie słysząc grzmot w tle padającego deszczu? Czy pragniecie, aby skończyła się, jak najszybciej, czy może wręcz przeciwne? Bo wiedzcie, że tam głęboko w lesie rozpętał się koszmar. Szczególnie, że dawnym przyjaciołom przyszło walczyć na śmierć i życie...
Sytuacja w jakiej przyszło mu się znaleźć była wręcz dobijająca. Już od razu, gdy ujrzeli swoich przeciwników pewne było, że to akurat jemu przyjdzie się z nim zmierzyć. Znowu. Raz już skopał mu dupsko, wcale się przy tym nie męcząc, więc teraz zapewne będzie podobnie. Jak widać od ostatniego razu Sasuke nie nauczył się zbyt wiele. Uzumaki spojrzał głęboko w oczy swojemu wrogowi, który posyłał mu kpiący uśmiech. Cóż, przynajmniej ciemnooki potrafi się jeszcze uśmiechać czego nie można było wywnioskować jeszcze kilkanaście minut temu:
"{...} Przez niebo przedziera się błyskawica, a za nią grzmot, któremu towarzyszy atak. Nie da się ukryć, że głowa Orochimaru i reszta jego ciała, jako forma węża nie nalezą do najpiękniejszych widoków. Zapewne ma zamiar zostawić jednemu członkowi drużyny Naruto tą przeklętą pieczęć, co tak naprawdę miało tylko na celu zmylić ich uwagę od prawdziwego ataku. Tylko, że oni są na to za mądrzy, poza tym Shikamaru przedstawił im bardzo dużo możliwości ataku ich wrogów. Oczywiście blondyn nic z tego prawie nie zapamiętał, dlatego postanowił zdać się na swoich kompanów. Patrzył, jak Kiba z Shikamaru sprytnie powstrzymują Orochimaru, następnie... Chwila, czy to nie on miał wgnieść Uchihe w ziemie, gdy zaatakuję ich wszystkich? Cholera, jak zwykle o czymś zapomniał!
Niebieskooki ruszył szybko do przodu uaktywniając przy tym tryb Bijuu, stworzył Mini-Rasenshurikena, następnie rzucił nim w Sasuke, który tak, jak podejrzewał Uzumaki, zrobił unik w prawą stronę. Blondyn uśmiechnął się szeroko, następnie po prostu za pomocą Latającego Boga Piorunów, pojawił się przed Uchihą, aby dać mu z pięści w twarz. Kruczowłosy nie zdążył zareagować, dlatego teraz leżał na ziemi. Naruto puścił oczko w stronę krzaków, w których stał jeszcze przed chwilą Sasuke.
- Hahaha, no nie powiem, że jesteś bardzo sprytny. Rzuciłeś Mini-Rasenshurikenem tak, aby Uchiha odsunął się na prawo, zaś samo jutsu wpadło w krzaki za którymi on stał. Jednak najistotniejsze w tym wszystkim jest, że była to tylko zwykła przykrywka dla sztyletu, dzięki któremu byłeś w stanie wykonać technikę Latającego Boga Piorunów. Czyż nie mam racji, Naruto? - spytał Kabuto, poprawiając swoje okulary.
- W ogóle nie umiesz się bawić. - powiedział naburmuszony chłopak
- Kretyn, kompletny kretyn. - mruknął Shikamaru, widząc zachowanie kolegi.
Uzumaki wiedział, że zachowywał się idiotycznie, ale to nie ważne. Miał czas dzięki temu, aby wszystko dokładnie przemyśleć. Wrogów było zaledwie troje (Planowałam dać jeszcze tą 4 z Wioski Ukrytego Dźwięku, ale zrezygnowałam. Po 1. dużo walk do opisania, których nie umiem i nie za bardzo lubię pisać, a po 2. byłyby wtedy bardzo podobne (lecz bez wtrącenia się rodzeństwa Sabaku) z M&A Naruto ^^ dop. Zbuntowanej), a ich siedmioro z czego dwie osoby nie będą walczyć. Hinata, która ma coś z nogą oraz Tenten, która będzie mieć na nią oko, gdyby któryś z przeciwników wziął ją na cel. Szanse na wygraną są zdecydowanie wyrównane. Niestety ich przeciwnicy są piekielnie silni. Na dodatek po wybuchu w wiosce, Naruto nie mógł odnaleźć wszystkich przyjaciół, dlatego jego drużyna jest niekompletna.
- Jednakże nie zaważyłeś jednej, ważnej rzeczy... - rzekł Kabuto, uśmiechając się szyderczo.
Następne wydarzenia działy się zbyt szybko, aby ktokolwiek mógł w ogóle zareagować. Mianowicie powalony na ziemie Sasuke okazał się zwykłym klonem, zaś prawdziwy Uchiha uderzył blondyna jakąś mocną, ale nieśmiertelną techniką prosto w brzuch. Spowodowało to, zniknięcie ich obu z pola widzenia przyjaciół i nieprzyjaciół. Nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo..."
Chłopak splunął po raz kolejny krwią, krzywiąc się przy tym. Następnie spojrzał wilkiem na kruczowłosego przez którego został rozdzielony z przyjaciółmi. Co prawda zapewne nie byli daleko od siebie, ale i tak bardzo się o nich martwił.
Zmęczenie stawało się coraz bardziej uciążliwe, a każdy kolejny kubek kawy dawał coraz to mniejszy efekt. To po prostu straszne, ponieważ Sakura mogłaby zasnąć nawet na stojąco. Zapewne spacer na świeżym powietrzu byłby bardzo dobrym pomysłem, ale za oknem niestety szaleje burza. Ach, jak to czasem pogoda potrafi człowiekowi zepsuć plany. Aż załamać się można. Nie! Stop! Myślmy pozytywnie! Chociaż czy tak w ogóle się da? Przecież tak wiele zła czynią wszyscy ludzie na całym świecie, czy można znaleźć w tym coś dobrego? Na Ziemi powinna istnieć równowaga, ale czasem zdaję się człowiekowi (bądź tak faktycznie jest), że zdecydowanie przeważa zło. Chociaż w sumie czy warto w ogóle się nad tym zastanawiać? Już od setek lat nie potrafimy odpowiedzieć na te same, proste pytania. To jest bardzo dziwne, ponieważ człowiek powinien się rozwijać, a nie głupieć. No cóż, jak widać coś nie wyszło.
Dziewczyna przystanęła przy oknie, spoglądając na świat panujący na zewnątrz. Może nie warto go znowu opisywać, gdyż zapewne każdy wie, jak szaleje tutejsza pagoda. W każdym razie warto myślę zaznaczyć, że ta burza zaczęła ledwo się rozkręcać. Dziewczyna przymknęła oczy, słysząc grzmot. Oparła ręce o parapet okna, zwieszając głowę do dołu. Czuła się fatalnie, tak bardzo pragnęła im pomóc. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogła nic zrobić, była bezradna. Jedyne co było jej dane to modlić się, aby ci wszyscy idioci wrócili z tego cali. Nic chyba nie dałoby rady, aby pokazać, jak bardzo się o nich martwiła.
- Sakura, jesteś potrzebna w... - zaczęła Ino, lecz widząc przyjaciółkę, westchnęła tylko, aby podejść do przyjaciółki oraz położyć jej w pocieszającym geście, dłoń na ramieniu - Coś cię trapi, prawda?
- Po prostu martwię się o tych kretynów. - powiedziała zielonooka, odwracając się w stronę blondynki
- Nie będę kłamać. Ja również, ale znasz ich... dadzą sobie radę. - odparła z koślawym uśmiechem Yamanaka.
- Ja wiem, ale... od jakiegoś czasu mam takie dziwne uczucie, że wydarzy się coś złego.
Przez chwilę panowała cisza, obie czuły to samo.
- Saki, musimy iść na sale. - powiedziała Ino, uśmiechając się ze smutnym wzrokiem.
Haruno, spojrzał znów na okno, aby następnie ruszyć za przyjaciółką. O mamuniu, ale nastały ciężkie czasy!
Hyuga spogląda zaskoczona na miejsce w którym przed chwilą stał Naruto. Zaczęła się trząść zaciskając przy tym mocno pieści. Chyba niczym nie dałoby się opisać, jak w tym momencie była wściekła. Na dodatek od dawna nurtujące ją pytanie, stało się jeszcze bardziej uciążliwe. Czy na pewno... tylko Sasuke jest temu wszystkiemu winy? Czy ludzie z jego otoczenia mogli mieć na niego jakiś wpływ? Jeśli tak to w czym zawinili, gdzie popełnili błąd? A może nie ma winowajcy, może tak po prostu miało się stać? Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?
W każdym razie to nie jest za dobry pomysł, aby teraz o tym wszystkim myśleć.Trzeba w końcu zacząć działaś, a nie ciągle się obijać! Chociaż, niestety trzeba przyznać, że z tą nogą daleko nie zajdzie. Aj, cholera! Jak zwykle wszystko nie idzie po jej myśli. No cóż, powinna się już chyba dawno temu do tego przyzwyczaić. Jej życie pełne jest nie udanych planów.
Hinata zeskoczyła z drzewa, kierując się w stronę, w którą poleciał Naruto oraz Sasuke. Była świadoma, że Tenten ruszyła za nią, ale nie przejęła się tym zbytnio. Oglądając się za siebie, spojrzała na swoich przyjaciół, którzy również zaczynali walczyć. Co ona tu robi, czy jest w ogóle potrzebna? Raczej nikomu się zbytnio nie przyda, a wręcz może jeszcze zaszkodzić. Uśmiechnęła się lekko, gdy usłyszała strzępki rozmowy tych idiotów. Na szczęście obaj jeszcze żyli...
Jest prawie tak samo, jak wtedy. Teraz po prostu szaleję burza, pogarszając widoczność widzów, jak i przeciwników. Uchiha patrząc na blondyna, który próbuję mu wmówić, że wszystko da się naprawić, ma ochotę wymiotować. "Mleko się wylało", przestańmy się nad tym użalać i marzyć o zmienianiu przeszłości. Co się stało to się nieodstanie, błagam niech ktoś to wyjaśni temu idiocie. Poza tym czy kiedykolwiek Sasuke wspominał, że żałuję tego co zrobił, że chciałby, aby jego życie wyglądało inaczej? No własnie nie, więc to o czym tu mówić?
Kruczowłosy uniósł kącik ust do góry, wyczuwając czakrę młodej Hyugi. Zapomniał. Istniała rzecz, którą Sasuek najchętniej, by zmienił. A to dlatego, że Kabuto po prostu potrafił wszystko spieprzyć. W końcu nikt oprócz niego, okularnika oraz Orochimaru, nie wiedział o czymś bardzo ważnym. Otóż dzień w którym to Uzumaki stracił pamięć, skończył się tak, jak nigdy nie powinien. Mianowicie moment w którym to Kabuto ruszył się w stronę Hinaty, nie był do końca taki, jak wszystkim mogło się zdawać. Szarowłosy wcale nie chciał sprawdzić czy Naruto zdąży na czas albo wziąć ją na zakładniczkę czy zadać jej jakieś rany. Ona... ona miała dostać jutsu powodując utratę pamięci o jej prawdziwym życiu. I właśnie wtedy na scenę wkroczyłby Uchiha, jak piękny rycerz w zbroi na białym rumaku. Wykorzystując to, że byłaby zagubiona, naopowiadałby jej wiele nieprawdziwych wydarzeń, a ona po prostu "jadłaby mu z ręki", nie zastanawiając się nawet czy on kłamię. Niestety, ale zazwyczaj genialne plany nigdy nie kończą się za dobrze dla ludzi, którzy je wymyślili.
W każdym razie pora się skupić na teraźniejszości i o tym dziwnym monologu blondyna. Z tego co udało się wyłapać ciemnookiemu, teraz Uzumaki gadał coś o byciu dobrym i dzieleniu się posiłkiem.
- Naruto, przestań w końcu mówić o tym chłamie i przejdźmy do walki, chyba że... cykor cię złapał? - spytał Sasuke, posyłając mu kpiący uśmiech.
- Cóż... miałem nadzieje, że do tego nie dojdzie, ale skoro nalegasz. - powiedział jinchuriki. mierząc go spojrzeniem.
- Mówiłem iż lepiej jeśli się rozdzielimy Itachi. - Co?! To Itachi też tu jest? Ale przecież obaj byli martwi! Chyba, że to....
- Edo Tensei?
- Tak. Witaj Naruto. Miło cię znów widzieć.
- Nic do ciebie nie mamy, młody, jednak potrzebujemy twojej ogoniastej bestii. - Nagato został uderzony w twarz od Naruto. Musiał go puścić. Itachi użył swego sharingana i teraz młody Uzumaki był w iluzji. Posiadacz rinnengana wykonał pieczęć i znów przypominał siebie za czasów kiedy żył Yahiko. Powoli i nieśpiesznym krokiem zbliżał się ku ciału blondyna. Niebieskooki uwolnił się z jutsu Uchihy i uderzył pięścią czerwonowłosego w twarz. Odskoczył w bok i wrzucił w ich stronę wybuchowe notki. Byli członkowie Akatsuki odskoczyli w bok. Skinęli na siebie głowami i ruszyli do ataku.
Każdy z nich naszykował pięść, wprost na twarz blondyna, który w ostatniej chwili zeskoczył z drzewa i sami siebie uderzyli..."
"{...} Przez niebo przedziera się błyskawica, a za nią grzmot, któremu towarzyszy atak. Nie da się ukryć, że głowa Orochimaru i reszta jego ciała, jako forma węża nie nalezą do najpiękniejszych widoków. Zapewne ma zamiar zostawić jednemu członkowi drużyny Naruto tą przeklętą pieczęć, co tak naprawdę miało tylko na celu zmylić ich uwagę od prawdziwego ataku. Tylko, że oni są na to za mądrzy, poza tym Shikamaru przedstawił im bardzo dużo możliwości ataku ich wrogów. Oczywiście blondyn nic z tego prawie nie zapamiętał, dlatego postanowił zdać się na swoich kompanów. Patrzył, jak Kiba z Shikamaru sprytnie powstrzymują Orochimaru, następnie... Chwila, czy to nie on miał wgnieść Uchihe w ziemie, gdy zaatakuję ich wszystkich? Cholera, jak zwykle o czymś zapomniał!
Niebieskooki ruszył szybko do przodu uaktywniając przy tym tryb Bijuu, stworzył Mini-Rasenshurikena, następnie rzucił nim w Sasuke, który tak, jak podejrzewał Uzumaki, zrobił unik w prawą stronę. Blondyn uśmiechnął się szeroko, następnie po prostu za pomocą Latającego Boga Piorunów, pojawił się przed Uchihą, aby dać mu z pięści w twarz. Kruczowłosy nie zdążył zareagować, dlatego teraz leżał na ziemi. Naruto puścił oczko w stronę krzaków, w których stał jeszcze przed chwilą Sasuke.
- Hahaha, no nie powiem, że jesteś bardzo sprytny. Rzuciłeś Mini-Rasenshurikenem tak, aby Uchiha odsunął się na prawo, zaś samo jutsu wpadło w krzaki za którymi on stał. Jednak najistotniejsze w tym wszystkim jest, że była to tylko zwykła przykrywka dla sztyletu, dzięki któremu byłeś w stanie wykonać technikę Latającego Boga Piorunów. Czyż nie mam racji, Naruto? - spytał Kabuto, poprawiając swoje okulary.
- W ogóle nie umiesz się bawić. - powiedział naburmuszony chłopak
- Kretyn, kompletny kretyn. - mruknął Shikamaru, widząc zachowanie kolegi.
Uzumaki wiedział, że zachowywał się idiotycznie, ale to nie ważne. Miał czas dzięki temu, aby wszystko dokładnie przemyśleć. Wrogów było zaledwie troje (Planowałam dać jeszcze tą 4 z Wioski Ukrytego Dźwięku, ale zrezygnowałam. Po 1. dużo walk do opisania, których nie umiem i nie za bardzo lubię pisać, a po 2. byłyby wtedy bardzo podobne (lecz bez wtrącenia się rodzeństwa Sabaku) z M&A Naruto ^^ dop. Zbuntowanej), a ich siedmioro z czego dwie osoby nie będą walczyć. Hinata, która ma coś z nogą oraz Tenten, która będzie mieć na nią oko, gdyby któryś z przeciwników wziął ją na cel. Szanse na wygraną są zdecydowanie wyrównane. Niestety ich przeciwnicy są piekielnie silni. Na dodatek po wybuchu w wiosce, Naruto nie mógł odnaleźć wszystkich przyjaciół, dlatego jego drużyna jest niekompletna.
- Jednakże nie zaważyłeś jednej, ważnej rzeczy... - rzekł Kabuto, uśmiechając się szyderczo.
Następne wydarzenia działy się zbyt szybko, aby ktokolwiek mógł w ogóle zareagować. Mianowicie powalony na ziemie Sasuke okazał się zwykłym klonem, zaś prawdziwy Uchiha uderzył blondyna jakąś mocną, ale nieśmiertelną techniką prosto w brzuch. Spowodowało to, zniknięcie ich obu z pola widzenia przyjaciół i nieprzyjaciół. Nikt przecież nie powiedział, że będzie łatwo..."
Chłopak splunął po raz kolejny krwią, krzywiąc się przy tym. Następnie spojrzał wilkiem na kruczowłosego przez którego został rozdzielony z przyjaciółmi. Co prawda zapewne nie byli daleko od siebie, ale i tak bardzo się o nich martwił.
Zmęczenie stawało się coraz bardziej uciążliwe, a każdy kolejny kubek kawy dawał coraz to mniejszy efekt. To po prostu straszne, ponieważ Sakura mogłaby zasnąć nawet na stojąco. Zapewne spacer na świeżym powietrzu byłby bardzo dobrym pomysłem, ale za oknem niestety szaleje burza. Ach, jak to czasem pogoda potrafi człowiekowi zepsuć plany. Aż załamać się można. Nie! Stop! Myślmy pozytywnie! Chociaż czy tak w ogóle się da? Przecież tak wiele zła czynią wszyscy ludzie na całym świecie, czy można znaleźć w tym coś dobrego? Na Ziemi powinna istnieć równowaga, ale czasem zdaję się człowiekowi (bądź tak faktycznie jest), że zdecydowanie przeważa zło. Chociaż w sumie czy warto w ogóle się nad tym zastanawiać? Już od setek lat nie potrafimy odpowiedzieć na te same, proste pytania. To jest bardzo dziwne, ponieważ człowiek powinien się rozwijać, a nie głupieć. No cóż, jak widać coś nie wyszło.
Dziewczyna przystanęła przy oknie, spoglądając na świat panujący na zewnątrz. Może nie warto go znowu opisywać, gdyż zapewne każdy wie, jak szaleje tutejsza pagoda. W każdym razie warto myślę zaznaczyć, że ta burza zaczęła ledwo się rozkręcać. Dziewczyna przymknęła oczy, słysząc grzmot. Oparła ręce o parapet okna, zwieszając głowę do dołu. Czuła się fatalnie, tak bardzo pragnęła im pomóc. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogła nic zrobić, była bezradna. Jedyne co było jej dane to modlić się, aby ci wszyscy idioci wrócili z tego cali. Nic chyba nie dałoby rady, aby pokazać, jak bardzo się o nich martwiła.
- Sakura, jesteś potrzebna w... - zaczęła Ino, lecz widząc przyjaciółkę, westchnęła tylko, aby podejść do przyjaciółki oraz położyć jej w pocieszającym geście, dłoń na ramieniu - Coś cię trapi, prawda?
- Po prostu martwię się o tych kretynów. - powiedziała zielonooka, odwracając się w stronę blondynki
- Nie będę kłamać. Ja również, ale znasz ich... dadzą sobie radę. - odparła z koślawym uśmiechem Yamanaka.
- Ja wiem, ale... od jakiegoś czasu mam takie dziwne uczucie, że wydarzy się coś złego.
Przez chwilę panowała cisza, obie czuły to samo.
- Saki, musimy iść na sale. - powiedziała Ino, uśmiechając się ze smutnym wzrokiem.
Haruno, spojrzał znów na okno, aby następnie ruszyć za przyjaciółką. O mamuniu, ale nastały ciężkie czasy!
Hyuga spogląda zaskoczona na miejsce w którym przed chwilą stał Naruto. Zaczęła się trząść zaciskając przy tym mocno pieści. Chyba niczym nie dałoby się opisać, jak w tym momencie była wściekła. Na dodatek od dawna nurtujące ją pytanie, stało się jeszcze bardziej uciążliwe. Czy na pewno... tylko Sasuke jest temu wszystkiemu winy? Czy ludzie z jego otoczenia mogli mieć na niego jakiś wpływ? Jeśli tak to w czym zawinili, gdzie popełnili błąd? A może nie ma winowajcy, może tak po prostu miało się stać? Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?
W każdym razie to nie jest za dobry pomysł, aby teraz o tym wszystkim myśleć.Trzeba w końcu zacząć działaś, a nie ciągle się obijać! Chociaż, niestety trzeba przyznać, że z tą nogą daleko nie zajdzie. Aj, cholera! Jak zwykle wszystko nie idzie po jej myśli. No cóż, powinna się już chyba dawno temu do tego przyzwyczaić. Jej życie pełne jest nie udanych planów.
Hinata zeskoczyła z drzewa, kierując się w stronę, w którą poleciał Naruto oraz Sasuke. Była świadoma, że Tenten ruszyła za nią, ale nie przejęła się tym zbytnio. Oglądając się za siebie, spojrzała na swoich przyjaciół, którzy również zaczynali walczyć. Co ona tu robi, czy jest w ogóle potrzebna? Raczej nikomu się zbytnio nie przyda, a wręcz może jeszcze zaszkodzić. Uśmiechnęła się lekko, gdy usłyszała strzępki rozmowy tych idiotów. Na szczęście obaj jeszcze żyli...
Jest prawie tak samo, jak wtedy. Teraz po prostu szaleję burza, pogarszając widoczność widzów, jak i przeciwników. Uchiha patrząc na blondyna, który próbuję mu wmówić, że wszystko da się naprawić, ma ochotę wymiotować. "Mleko się wylało", przestańmy się nad tym użalać i marzyć o zmienianiu przeszłości. Co się stało to się nieodstanie, błagam niech ktoś to wyjaśni temu idiocie. Poza tym czy kiedykolwiek Sasuke wspominał, że żałuję tego co zrobił, że chciałby, aby jego życie wyglądało inaczej? No własnie nie, więc to o czym tu mówić?
Kruczowłosy uniósł kącik ust do góry, wyczuwając czakrę młodej Hyugi. Zapomniał. Istniała rzecz, którą Sasuek najchętniej, by zmienił. A to dlatego, że Kabuto po prostu potrafił wszystko spieprzyć. W końcu nikt oprócz niego, okularnika oraz Orochimaru, nie wiedział o czymś bardzo ważnym. Otóż dzień w którym to Uzumaki stracił pamięć, skończył się tak, jak nigdy nie powinien. Mianowicie moment w którym to Kabuto ruszył się w stronę Hinaty, nie był do końca taki, jak wszystkim mogło się zdawać. Szarowłosy wcale nie chciał sprawdzić czy Naruto zdąży na czas albo wziąć ją na zakładniczkę czy zadać jej jakieś rany. Ona... ona miała dostać jutsu powodując utratę pamięci o jej prawdziwym życiu. I właśnie wtedy na scenę wkroczyłby Uchiha, jak piękny rycerz w zbroi na białym rumaku. Wykorzystując to, że byłaby zagubiona, naopowiadałby jej wiele nieprawdziwych wydarzeń, a ona po prostu "jadłaby mu z ręki", nie zastanawiając się nawet czy on kłamię. Niestety, ale zazwyczaj genialne plany nigdy nie kończą się za dobrze dla ludzi, którzy je wymyślili.
W każdym razie pora się skupić na teraźniejszości i o tym dziwnym monologu blondyna. Z tego co udało się wyłapać ciemnookiemu, teraz Uzumaki gadał coś o byciu dobrym i dzieleniu się posiłkiem.
- Naruto, przestań w końcu mówić o tym chłamie i przejdźmy do walki, chyba że... cykor cię złapał? - spytał Sasuke, posyłając mu kpiący uśmiech.
- Cóż... miałem nadzieje, że do tego nie dojdzie, ale skoro nalegasz. - powiedział jinchuriki. mierząc go spojrzeniem.
Nareszcie. - pomyślał Sasuke, nie mogąc się doczekać "zabawy" z niebieskookim.
"...Uciekałem ile sił w nogach. Dlaczego? Lub przed kim? Znów miałem koszmar, a może to nie sen? Może oni naprawdę chcą zabrać ode mnie Kuramę? Ktoś złapał mnie za krtań. Ujrzałem przed sobą siwego Nagato! Ale przecież go zabiłem dattebayo!
- Brawo Nagato.- Mówiłem iż lepiej jeśli się rozdzielimy Itachi. - Co?! To Itachi też tu jest? Ale przecież obaj byli martwi! Chyba, że to....
- Edo Tensei?
- Tak. Witaj Naruto. Miło cię znów widzieć.
- Nic do ciebie nie mamy, młody, jednak potrzebujemy twojej ogoniastej bestii. - Nagato został uderzony w twarz od Naruto. Musiał go puścić. Itachi użył swego sharingana i teraz młody Uzumaki był w iluzji. Posiadacz rinnengana wykonał pieczęć i znów przypominał siebie za czasów kiedy żył Yahiko. Powoli i nieśpiesznym krokiem zbliżał się ku ciału blondyna. Niebieskooki uwolnił się z jutsu Uchihy i uderzył pięścią czerwonowłosego w twarz. Odskoczył w bok i wrzucił w ich stronę wybuchowe notki. Byli członkowie Akatsuki odskoczyli w bok. Skinęli na siebie głowami i ruszyli do ataku.
Każdy z nich naszykował pięść, wprost na twarz blondyna, który w ostatniej chwili zeskoczył z drzewa i sami siebie uderzyli..."
- Halo, śpiąca królewna? Przykro mi, ale twój książę się nie zjawi. - mówiąc to, Sasuke ruszył w kierunku blondyna.
Ech, no tak. Naruto po raz kolejny w tym dniu, wrócił wspomnieniami do przeszłości. Nic nie poradzi, to po prostu zawszę będzie nieodłączna część niego. No nic czas w końcu stanąć naprzeciw teraźniejszości, skupić się na walce. Niestety, ale będzie to trudna oraz ważna bitwa dla wszystkich. Jak się skończy? Nie ma pojęcia...
***
Ohayo :*
Czy ja wam czegoś nie obiecywałam? Co prawda to już końcówka lutego, ale jednak nadal luty xd
W tym rozdziale miały być walki, ale jakoś tak wyszło, że zaczną się dopiero w następnym rozdziale.
No dobrze to chyba tyle tym razem, papa :>
PS. Przyznać się... ile dziś pączków zjedliście? xd
Ja się mój Koji nie przyznam bo powiesz iż przytyłam...
OdpowiedzUsuńA dla ciebie chce mieć idealną figurę...
Co do notki to mi się podobała a jakże! Lecz mogło by być więcej walk mym skromnym zdaniem...
NaruHina yeah!
Sasuke zgiń! Wiesz,iż ja zawsze ci mogę podać milion sposobów na jego śmierć :D
No i dzięki za dedyka skarbie ;*
No to ja zmykam... Mama ma nadmiar weny! Więc trzeba ją wykorzystać :D
Kisu ;*
Nie, ty dla mnie będziesz zawsze mieć dobrą figurę :*
UsuńNo wiem, będą w następnym rozdziale :D
Serio? Gdzie? *myśli* Przecież jeszcze nic między nimi nie było...
Yes, wiem ^^
Prosze :*
Oke ;)
Kisu :*
Rozdział! Jak fajnie.
OdpowiedzUsuńHm... od czego zacząć? Nie wierzę, że to Hina miała stracić pamięć, ale skoro tak pisze to chyba uwierzę. ,,Uchiha, jak piękny rycerz w zbroi na białym rumaku.''Może Sasuke ma ładną buzię, ale rycerzem to on dla mnie nigdy nie będzie.
I skąd pomysł aby Naru nazwać królewną?
Pączki? Nie, pączek. Tak, jeden pączek.
Nie mam czasu, bo muszę jeszcze obejrzeć nowy odcinek Naruto, więc spadam.
Pa :>
Anika-chan (dawniej Marzycielka)
Nom ^^
UsuńNw... Szczerze? Na pomysł ten wpadłam pisząc tą notkę xd W sumie to ja dość często piszę spontaniczne akcje, nieprzemyślane wcześniej. To nie jest w sumie za dobre raczej, no ale cóż... :/
Dla mnie też :D
Nw... tak po prostu :>
To ja zjadłam więcej *zawstydzona*
Oke :)
Pa :*
Wiem xd
Pączków ? emmm... może to dziwne.... ale żadnego ^^ Po prostu nie byłam głodna.
OdpowiedzUsuńMoje życie nie ma sensu T-T Znowu oglądnęłam śmierć Sasori'ego i rozpaczam, Czemu Kisiel nie mógł go przy życiu zostawić, CZEMU ?!
A wracając do notki to.... nie lubię ogólnie opisów walk, mnie to nudzi, ale jakoś je czytam.
lol Sasek taki intrygant... ZGIŃ PICZO !
A po za tym jakie korzyści mają z tego Kabuto i Oro ?
Tak, więc kończę już swój kom. i wracam do rozpaczania ToT Life is not fair.
No wiesz ty co...! xd
UsuńCo? Czemu? Kisiel? Czyli Sakura czy tam jego babcia Chiyo? xd Nw...
Hahaha, skąd ja to znam xd
Jestem za! ^^
To... tajemnica :D
Oke :c
fajny rozdzial ale przerwanie go w takim momencie serce mi w gardle staje a tu bum koniec zycze duzo weny :d
OdpowiedzUsuńDzięki, no cóż, jakoś tak wyszło xd
UsuńDanke :*
Odwiedzac mojego nowego bloga: http://na
OdpowiedzUsuńrutoihinataowiecznejmiloscie.blogspot.com