niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 19 - Koniec sielanki?

   Słońce przebudzało się ze snu, aby zacząć swoją codzienną wędrówkę. Księżyc nie był zbytnio chętny do tych zmian, dlatego dni robiły się coraz krótsze. Pewien blondyn przecierał właśnie oczy, gdyż dopiero wybudził się po długiej nocy. Z jego rozczochranej czupryny spadła czarno-biała czapka w której spał. Jeżeli wierzyć temu ustrojstwu znajdującemu się na na komodzie przy łóżku, było po siódmej. Nie da się ukryć, do śpiochów zbytnio nie należał. Chociaż, jakby spojrzeć na to z optymistycznej strony to ma trochę dłuższy dzionek od reszty, o kilka godzin (Tiaa... xd dop. Zbuntowanej) Na dokładkę przydałoby mu się przemyśleć kilka spraw, a teraz jest, póki co dobry czas. Ile to już minie od kiedy Sasuke siedzi w celi, nie mówiąc prawie nic? Od jak dawna patrzy się tym pustym wzrokiem w ten głupi sufit? To było tak samo żałosne, jak zabranie dziecku cukierka. Tylko sek w tym, że szanowny pan "jestem od ciebie lepszy" był gorszy od jakiegoś małego brzdąca z lepką buzią. Na dodatek blondyn już dawno temu złożył obietnice. Obiecał Itachiemu, Sakurze, wszystkim, a także sobie, że zmieni Sasuke, zawróci go na dobre tory. Nie potrafiłby teraz spojrzeć każdemu z nich w oczy, nawet sobie (patrząc w lustro, jak by ktoś zastanawiał się jak xd dop. Zbuntowanej) Nie cierpiał tego robić, wprost nienawidził zawodzić swoich przyjaciół. Nie mógł znieść, że są sprawy które mogą być ponad jego siły. Oczywiście to nie tak, że uważał, że wszystko musi mu się udać za pierwszym razem.  Jeżeli upadnie, postara się znowu podnieść.. aż do skutku. Jednak z upływającym nie miłosiernie szybko czasem, miał coraz więcej wątpliwości czy podoła temu zadaniu. Ech... dlaczego życie czasem nie może być o wiele prostsze, czy musi się tak cholernie komplikować?
   No, ale skoro nie pójdzie pomęczyć się z Sasuke, to co innego, zostało mu dzisiaj do roboty? Nie ma żadnej misji ani również nie jest z kimś umówiony. Z pewnością nie zamierzał spędzić dnia samotnie w pokoju. Oczywiście to nie tak, że jego dzionek wiecznie tak wygląda. Szczerze mówiąc to chciałby wyjść. Nie, Naruto musi wyjść. Spojrzał szybko na zegarek, następnie zakładając pospiesznie buty, wyszedł z mieszkania. Nie wiedział dokładnie co nim kieruje, może instynkt? W każdym razie to akurat jest niezbyt ważne, ponieważ ważniejsze było to, do kogo się wybierał. Tą zacną osóbką, którą postanowił zaszczycić swoją  osobą była Hyuga Hinata. Uzumaki będąc szery musi przyznać, że nie wie dlaczego chcę się spotkać akurat z nią. Na dodatek nie pamięta jej, ale... zawarli przecież przyjaźń, prawda?
   Zmrużył oczy patrząc na miejsce w jakim dziewczyna mieszka. Od kiedy stracił pamięć był tu chyba z kilka razy, ale czuł również uczucie deja vu za każdym razem, gdy patrzył na ten budynek. Jakie to było meczące nie pamiętać kawałka swojego życia. Każda sekunda mogła być bardzo cena, a on akurat mógł jej nie pamiętać. A skoro mowa o zapomnianych rzeczach to... czy nie powinien przypadkiem mieć większą range niż genin? W końcu zadanie wykonał, schwytał zdrajce. Więc... trzeba koniecznie porozmawiać z Tsunade, ale to potem.
   Zapukał lekko do drzwi, następnie się uśmiechnął. Po chwili usłyszał szybkie kroki, a za nimi ostrożnie otwierane wrota. Uśmiechnął się szerzej, gdy zobaczył Hinate. Chyba dopiero wstała, ponieważ włosy miała w nie ładzie oraz nałożona na siebie koszulka... prześwistała bardziej niż to konieczne. Dziewczyna również musiała zdać sobie z tego sprawę, ponieważ jej buzia zrobiła się cała czerwona oraz zaczęła biegać po mieszkaniu chyba nie wiedząc co ze sobą do końca zrobić. W końcu jednak wbiegła po schodach, mijając zaskoczonego Nejiego z Hoshim na rękach. Jej kuzyn widząc to uniósł brew do góry patrząc na niebieskookiego, następnie ruchem głowy przekazał mu, aby wszedł. Obaj ruszyli do kuchni, następnie usiedli przy stole. Prze chwile słychać było jedynie pomrukiwanie kota, lecz brunet w końcu  zaczął konwersacje.
 - Wiec... czego chcesz od Hinaty, o tak wczesnej porze? - spytał, patrząc na niego uważnie.
Naruto spojrzał na zegarek. Było zaledwie trochę po 8...
 - Aaaa, to dlatego była tak ubrana? - spytał Uzumaki, jak największy kretyn na świecie. - A od twojej kuzynki nie chcę niczego. Po prostu nie mogłem spać i sobie pomyślałem...
 - Kuzynki? Czyżby pamięć ci wracała?
 - Ja... - nie zdążył dokończyć, ponieważ do pomieszczenia weszła granatowowłosa. Ubrana była tak, jak zawsze, wiec nie miał za bardzo czemu się przyglądać. Blondyn wstał od stołu i szczerząc się głupio w jej kierunku, spytał:
 - Spacerek?
Naturalnie Neji zakrztusił się herbatą, a na buzi młodszej Hyugi pokazał się rumieniec. Naruto zmarszczył brwi zastanawiając się co on takiego mógł powiedzieć. Przecież to nie było nic takiego żenującego, prawda? (Sama nie wiem o co mi chodziło w tym fragmencie, więc tylko jedna rada: nie próbujcie mnie ogarnąć xd ...Nie pisałam już tego kiedyś??? dop. Zbuntowanej)
W końcu dziewczyna kiwnęła tylko głową, następnie wyszli z mieszkania. Szli przed siebie w ciszy, która im ani trochę nie przeszkadzała.Blondyn spojrzał na nią kątem oka. Jeżeliby jej nie zapomniał to... jak wyglądałyby dzisiaj ich relacje?

   Poranne promienie słoneczne wpadały do kwiaciarni w której pracowała Ino. Gdy kończyła obsługiwać jedną z klientek do budynku weszła jej przyjaciółka Haruno Sakura. Wyglądała o wiele lepiej niż ostatnio, mimo, że oczy znowu miała zapuchnięte. Blondynka wyszła za lady, następnie przytuliła zielonooką. Chciała pozwolić się jej wypłakać, lecz zamiast tego różowowłosa zaczęła mówić. 
 - Wróciłam do pracy w szpitalu i dostałam jedną osobę pod moje skrzydła. Był to chłopak, niewiele młodszy od nas, zmarł. Nie potrafiłam mu pomóc, nie umiem nawet sobie pomóc... - mówiąc to, łzy zaczęły spływać Sakurze po twarzy.
 - Tak już jest. Ko umiera, aby inny mógł się narodzić. Taka kolej życia niestety, poza tym to nie twoja wina, widocznie tak miało być. - powiedziała niebieskooka, odsuwając się na tyle od Haruno, aby móc spojrzeć jej w oczy.
   Sakura zdawała sobie z tego sprawę doskonale, ale jednak on był taki młody. Ledwo zaczął życie, a musiał je skończyć. To takie niesprawiedliwe. Niestety nic za bardzo na to nie poradzi dlatego spróbowała uformować na twarzy uśmiech, lecz wyszedł z tego kiepski grymas.
 - Wiesz... czemu nie pójść na ramen? Może trochę rozluźnisz się po tym feralnym zdarzeniu oraz innych przykrościach? - spytała Ino z uśmiechem, mimo, ze przyglądała się uważnie przyjaciółce.
 - Hm... czemu nie? - tym razem dała radę się uśmiechnąć.
Blondynka odwzajemniła się tym samym, następnie wyszły razem z kwiaciarni. Dzisiaj było chłodniej, więc opatuliły się lepiej płaszczami, idąc w kierunku budki z ramen. Po drodze konwersacja szła im całkiem nieźle. Gdy były nie daleko miejsca do którego zmierzała, zobaczyły dwie osoby, które znają doskonale. Był to Naruto z Iruką-sensei. Jak widać niektóre rzeczy nigdy się nie zmienią.

   Kolejna wycieczka do jego celi bezsensu, bez żadnego skutku. Spędziła dzisiaj w tej celi zaledwie parę godzin, ale już ma dość. Czasem zdarza się, ze spędza tu całe dnie, oczywiście nie potrzebnie. Sasuke milczy tylko, no ale przecież każdego człowieka da się złamać, prawda? Chociaż... dzisiaj jest trochę inaczej. Od ponad 15 minut zachowuje się, jak dzikie zwierze w klatce. To do niego nie podobne. A może tak? W końcu Tsunade nic o nim nie wie. Nikt nic o nim nie wie. Uchiha Sasuke jest chłopcem zamkniętym w sobie, nie próbującym nawiązać nowych znajomości. Cóż, jak widać jednak wie coś o nim. W każdym razie raczej coś niezbyt istotnego.
   Z ust blondynki wydobywa się ziewniecie, następnie spogląda na czarnookiego. Wzrok kieruje w każdą stronę, lecz nie na nią. Ciekawe, ponieważ robi tak cały dzisiejszy dzień.  Jakby na coś czekał, był bardzo zniecierpliwiony z tego powodu. Czy jeżeli na nią spojrzy, będzie to coś oznaczać? Jakie to było męczące mieć wiele pytań bez odpowiedzi. Świat, ludzie, ogółem wszystko było zbyt skomplikowane. Dlaczego życie nie może być proste? Niektórzy mówią, że byłoby wtedy nudne, ale czy na pewno?
   Cholera. Spojrzał na blondynkę. Jego twarz jest wyprana z emocji, a oczy niegdyś czarne, teraz szare. Niedobrze, bardzo niedobrze.
 - Gińcie!!! - krzyczy Uchiha, następnie, następuje eksplozja....

   Nieprzyjemny ból w skroni był niczym w porównaniu z Konohą. Wyglądała okropnie. To co niegdyś było miejscem w którym ludzie żyli, teraz stało się tylko kupką gruzu. Nawet jego ukochana budka z ramen nie przetrwała. Pieprzony Sasuke, jak mógł o zrobić?
   Naruto rozgląda się dokładniej po okolicy. On sam zbytnio nie ucierpiał, więc mógł zacząć swobodnie działać, być pomocnym. Iruka-sensei pobiegł gdzieś przed chwilą, prawdopodobnie sprawdzić co z Hokage. Jak zwykle przesłuchiwała dzisiaj Sasuke,  to właśnie stamtąd nastąpił wybuch. Zamknął oczy, ale nadal to słyszał. Płacz rannych, jak bliskich osób które właśnie straciły swoje ukochane osoby, ich urwane oddechy... to był straszne. Na dodatek zgubił gdzieś Sakurę z Ino, które zmierzały w tą stronę. Oby nic im się nie stało. Nie tylko dlatego, ze są medykami, w końcu były również jego przyjaciółkami. Sasuke słono za to zapłaci, ale najpierw Naruto musi skombinować dobrą ekipę. Na pewno mu sie to nie uda, jeżeli będzie stał cały czas w miejscu.
 - Szykuj się, Sasuke. Właśnie zacząłeś wojnę. - mówiąc to blondyn, wściekły ruszył przed siebie.

   Po pozostałościach dawnej rezydencji klanu Hyuga już nie wiele zostało. Jednak to miejsce najmniej ucierpiało, w końcu nadal można było nazwać je budynkiem. A przynajmniej na najbliższe 5 minut. W pomieszczeniu została tylko jedna osoba, Hinata. Jej ojciec wyszedł gdzieś z młodszą siostrą granatowowłosej, zaś Neji umówiony był z Tenten.
   Dziewczyna ledwo kuśtyka, ponieważ spadł na jej nogę dość duży odłamek domu. Na szczęście udało się go zdjąć, ale mimo to zawroty głowy oraz pulsujący ból w nodze były ledwo do wytrzymania. Na dodatek zanim uwolni się z tego pomieszczenia musi znaleźć Hoshiego. Biedny kotek na pewno nie wie co się dzieje.
   Hyuga powoli wchodzi do czegoś co było kiedyś kuchnią. Jeden zły ruch i wszystko się zawali. Nabrała duży chust powietrza, następnie mrużąc oczy zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Jest! Ta mała kulka siedzi pod stołem.
   Gdy w końcu Hinatce udało się ewakuować zwierzaka ruszyła do drzwi domu. Była potwornie zmęczona, pragnęła zasnąć. Jednak najpierw musiała wyjść z domu. Jej ręka zmierzała już w stronę klamki, lecz potknęła się. Zamknęła oczy, była pewna, że spotka się z podłogą, więc objęła szczelniej Hioshiego, aby on najmniej ucierpiał. Lecz zamiast tego, poczuła czyjeś silne plecy, następnie została niesiona na barana. Dziewczyna zaskoczona, uchyliła powieki najszerzej, jak teraz mogła. Przyszli po nią.
 - Naruto-kun, przyjaciele... dziękuje. - mówiąc to, wyciągnęła kota przed siebie, aby ktoś go potrzymał, następnie zapadła ciemność.

   Różowowłosa nie może uwierzyć w to co widzi. To po prostu straszne. Miasto wygląda, jak kompletne gruzowisko. Do cholery, jak silny mógł być ten atak? Na dodatek był tylko jeden, potem sprawca zwiał. O co tu mogło chodzić? Na dodatek w tym całym zamieszaniu znalazła tylko Ino i teraz razem leczą rannych. Oczywiście wiedzą, że w szpitalu jest zapewne więcej osób rannych oraz więcej roboty, ale tu również jest jej nie mało. Szkoda tylko, że Sakura nie wie co z Naruto i reszta, ale z pewnością sobie poradzi. co prawda jest idiotą, ale za to potrafiącym czasem dobrze myśleć, więc z pewnością sobie poradzi. Młodą Haruno zastanawia również fakt dlaczego akurat dzisiaj wróg postanowił zaatakować, w końcu Sasuke siedzi więzieniu już paręnaście dni. A jeżeli chcieli zmylić naszą czujność, że już jest bezpiecznie? Cholera. Najgorsze jest to, ze im się udało. Jak można być takim potworem i zadawać tyle nieszczęść Sasuke? Jak mogłeś się posunąć tak daleko? - patrząc w zachmurzone niebo Sakura ma łzy, ale jednocześnie zaciska pięści. Mieszane uczucia nie są najlepsze teraz, ale co poradzić?

***

Ohayo :*
Zacznę od czego banalnego... przepraszam.  Nie dość, ze musieliście bardzo długo czekać na kolejny rozdział to jeszcze jest fatalnej jakości. Po prosu zbytnio się nad nim męczyłam i chciałam... sama nw co.Mam jeszcze taki problem odnośnie z Sasuke. Naturalnie ja go nie lubię i najchętniej bym go zabiła, ale chciałabym znać jeszcze wasze zdanie drodzy czytelnicy :) A więc napiszcie w komciach co o tym sądzicie, czy go zabić, czy może ma wyjechać gdzieś albo w jakiś dziwny sposób (napiszcie w jaki) stać się dobrym chłopcem albo jeszcze inne możliwości (napiszcie jakie) xd To chyba tyle, buziaki ^^