piątek, 27 września 2013

Rozdział 9 - Nieprzyjaciel.

Hej, pyszczki wy moje! :)
Tak... doskonale zdaje sobie sprawę, że szablon znowu jest inny przez co możecie być troszkę zdezorientowani :P
Otóż poprzedni szablon wykonałam sama w tamten piątek, a następnego dnia (w sobotę) dowidziałam się, że zamówienie, które złożyłam w tej oto szabloniarni - http://iwillcatchyouifyoufallszablony.blogspot.com/ zostało przyjęte. 
Eeee... nie sądziłam, że tak się stanie, ponieważ już 3 razy składałam zamówienie u jednej dziewczyny, lecz za każdym razem nic. Więc wkurzyłam się w końcu i złożyłam moją prośbę do nowej szabloniarki: Ariany :)
Nie żałuje, bo szablon moim zdaniem jest cudny :D
Dobra. Zdaje sobie sprawę, że zapewne zżera was ciekawość co do rozdziału, więc już może zamilknę...

***

      Promienie słoneczne oświetlały jej młodzieńczą twarz. Westchnęła ciężko, siadając pod drzewem starego dębu, następnie uśmiechnęła się leciutko, patrząc na blondaska i Gaare. Mimo, że to z czerwonowłosym podróżowała nie wiedziała o nim niczego. Jednak teraz patrząc na nich, wygłupiających się jak dzieci, które odzyskały swoją ukochaną zabawkę, czuła jakby znała ich od wieków. To moje miejsce. - pomyślała.
 - Hej, chłopcy jak długo się znacie? - spytała Maru, uśmiechając się szerzej
Przerywając wcześniej wykonywane przez nich czynności, spojrzeli z zaciekawieniem w oczach w jej stronę. Naruto drapiąc się w tył głowy chyba nie wiedział o co jej chodzi, zaś Gaara bąknął coś nie zrozumianego dla niej, lecz była przekonana, że usłyszał to niebieskooki, gdyż kiwnął w tym momencie głową. Blondyn z "bananem" na twarzy, mrugnął do niej uwodzicielsko. Maru zaskoczona, drygnęła. Nie, blondyn jej nie podrywał, ale o co takiego mu chodziło naprawdę to już nie wiedziała. Chłopak był zbyt skomplikowany na jej rozumowanie. Patrząc na niego czuła, jakby Naruto skrywał w sobie jakąś tajemnice, której najchętniej by się pozbył, lecz bał się reakcji innych. Tak... w tym też była dobra. Patrząc na jedną osobę potrafiła prawie zawsze móc coś o niej powiedzieć.
 - Tak około 5 lat, a co? - spytał niebieskooki, marszcząc brwi
 - Nie nic... po prostu wydajecie się całkiem... zgrani. - powiedziała, odwracając głowę w inną stronę by nie mogli zobaczyć jej krwistoczerwonych rumieńców.
Zamykając oczy, wydęła lekko usta, zdając sobie sprawę, że znowu robi to samo. Pyta się o dość prostą rzecz, a, gdy dostanie już odpowiedź, nie ma odwagi kontynuować rozmowy. Była ogromnym tchórzem przez co trudno nawiązywać jej nowe znajomości. To było jej przekleństwo, którego nie umiała się pozbyć. Wciąż czekała na księcia z bajki, który uratowałby ją od samozagłady.
 - Jestem zmęczona... nie moglibyśmy zatrzymać się na noc u babci Chiyo? - spytała Temari
Szaro-zielonooka wcale nie była jakoś szczególnie wycieńczona jednak nie mogła tego samego powiedzieć o ninjach z Konohy. Ze śmiechem dziś patrzyła, jak Hyuga, ledwie idzie, następnie pada na ziemie i  wypija prawie litr wody na raz. Tak, wiedziała, że to złośliwe z jej strony. Przecież oni specjalnie przez 3 dni wędrowali z Wioski Liścia do Suny by móc ją ochronić. Nie musieli, nic im nie była wdzięczna, a jednak to dla niej zrobili. Maru w tej chwili przysięgła sobie, że postara się zmienić.
 - Jeżeli ta pani nie będzie miała nic przeciwko, to czemu nie? Kto jest za?  - spytał Kakashi, podnosząc rękę do góry, następnie spojrzał na pozostałych
Dziewczyna zauważyła, że wszyscy zgodnie podnieśli łapki w górę, jakby biegli od wielu miesięcy bez przerw. Lenie, zwykłe lenie. Nie to co brązowowłosa, która uwielbiała być wręcz aktywna fizycznie. Jednak nie chciała odstawać od grupy, więc westchnęła cichutko, podnosząc rękę do góry. Spojrzała na szarowłosego junina, który uśmiechnął się chyba leciutko (trudno to stwierdzić, gdy ma maskę na sobie :P dop. aut), następnie machnął rękę na blondynkę tym samym przekazując jej dowodzenie.
Maru jak wesoły szczeniak, skoczyła na drzewo, podążając za Temari. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że robią coś kompletnie innego niż powinni. Zamiast do Konohy, znowu udają się do Suny. A co tam, jedna noc przecież nikomu jeszcze nie zaszkodziła, prawda? Zmarszczyła brwi, zastanawiając się kto to tak głośno sapie. Biegli przecież nie tak długo, więc jako shinobi nie powinni się tak szybko męczyć, prawda? Zirytowana, odwróciła głowę w lewą stronę. Hinata. No tak, Maru zapomniała, że akurat ją potrafi dość łatwo dopadać zmęczenie. Chciała już rzucić jakąś kąśliwą uwagę, gdy przypomniała sobie obietnice złożoną dzisiaj. Wyciągnęła butelkę wody, następnie spojrzała w stronę granatowowłosej, mówiąc:
 - Łap.
Tak jak się spodziewała dziewczyna niemal z utęsknieniem złapała butelkę.  Jednak zamiast najpierw ugasić swoje pragnienie, dziewczyna zrobiła coś co brązowowłosą całkowicie zaskoczyło.
 - Ja... dziękuje. - powiedziała Hinata, uśmiechając się w jej stronę
Maru odwzajemniła uśmiech, patrząc w stanie euforii jak mlecznooka upija jej wodę. Dziewczyna czuła się bardzo dziwnie. Jedno słowo, a ile znaczy.

       Powoli zbliżała się mroźna noc, mimo to dom pani Chiyo był całkiem żywym i ciepłym miejscem. Naruto jak zaczarowany, przyglądał się, tańczącemu ogniu w kominku. Przyznał szczerze, że czuł się tu jak w domu. Co prawda to nie był pierwszy raz kiedy tu był, jednak właścicielka domu nadal była taka sama jak ją zostawił. Za to gdy ją spotkał była zgorzkniałą staruchą w żałobie jednak, gdy wyruszył na dalszy trening z ero-seninem z uśmiechem na twarzy mógł odwzajemnić jej dobroć i życzliwość.
   Z jego gardła wydobyło się długie ziewniecie przez co uznał, że pora pójść już spać. Szedł powoli korytarzem, gdy jego uwagę zwróciło zdjęcie z małym chłopcem o czerwonych włosach. Blondyn na początku myślał, że to jego przyjaciel Gaara, lecz po chwili skupienia doszedł do wniosku, że to kompletnie inna osoba, osoba, którą doskonale znał. Chłopak poczuł na swoim ramieniu starą, ciepłą dłoń należącą zapewne do pani Chiyo. Nie miał odwagi na nią spojrzeć, więc po prostu nadal stał.
 - To mój wnuczek, a raczej był... - powiedziała, łamliwym głosem
Naruto z żalu ścisnęło serce. Wiedział, że to była jego wina jednak nie miał odwagi się do tego przyznać. Chciał ją ładnie przeprosić i ukryć się w swoim pokoju, lecz nie musiał tego robić, gdyż usłyszał oddalające się kroki staruszki. Chłopak sunął się po ścianie, przeklinając samego siebie, że jest aż takim egoistą.

   Słońce powoli budziło się ze snu mimo, że mieszkańcy wciąż spali smacznie w objęciach Morfeusza. No prawie wszyscy... Takim wyjątkiem był Gaara Sabaku, który spacerował sobie po ulicach Suny. Rozmyślał o tym co powiedział mu pewien trzynastoletni blondyn. Jestem tak silny dzięki moim przyjaciołom, których chcę ochronić (czy jakoś tak :P nie pamiętam za dokładnie po tych 552 odcinkach :D dop. Zbuntowanej) Zielonooki chciałby być kiedyś choć trochę taki jak jego przyjaciel. Bardzo wstydził się swojej przeszłości i zapewne, gdyby nie Naruto nadal tkwiłby w tym bagnie.
Czerwonowłosy kompletnie zanurzył się w swoich rozmyślaniach przez co nie zauważył brązowowłosej kunoich, idącej naprzeciwko niego. Tak jak można było się domyśleć chłopak zaskoczony wpadł na nią przez co leżeli teraz na ziemi. Maru klnąc pod nosem, masowała sobie skroń. Do Gaary dopiero  po chwili dotarło, że musieli zderzyć się czołami, a teraz leżą w dość ciekawej pozycji. Mruknął pod nosem przeprosiny, następnie zaczął się powoli podnosić.
 - Kurde człowieku to, że mam zaledwie metr pięćdziesiąt nie znaczy, że możesz tak sobie bez karnie na mnie wpadać. - powiedziała z wyrzutem, stojąc już na nogach
 - Przecież przeprosiłem. - bąknął cicho, patrząc się na nią głupio
 - Okej, nieważne, ale i tak musisz coś dla mnie zrobić. - powiedziała, uśmiechając się szeroko
 - Pfff, a co ja pies? Poza tym...
 - Nawet nie próbuj i tak się nie wywiniesz. - powiedziała, przerywając mu - A teraz chodź. -to mówiąc, pociągnęła go za rękę w kierunku domu pani Chiyo

   Pokonali już połowę drogi do Konohy mimo to Sasuke czuł jakby ledwo zaczęli, a droga była coraz dłuższa. Przeszedł go zimny dreszcz co nie zdarzało się za często. Zbliżało się coś bardzo złego i wcale nie miało to związku z nadchodzącą burzą. Przechylił głowę w bok, przyglądając się niebieskookiemu. Po jego minie wywnioskował, że on także poczuł to samo co on. Skakali jeszcze chwile, przysłuchując się kłótni rodzeństwa Sabaku, gdy w jednej chwili wszyscy jak jeden mąż stanęli w miejscu. W ich stronę kierowała się obca im osoba z nieprzyjemną czakrą. Sasuke mrużąc oczy patrzył przed siebie czekając na jakiś atak. Jedno było pewne kimkolwiek była ten człowiek, nie należał do ich przyjaciół. Z lasu wyleciał kunai w stronę Naruto, który zatrzymał go bez trudu. Uwagę kruczowłosego przykuł klon chłopaka siedzący za nimi. Niestety, nie dane było mu dalej się nad tym zastanawiać, gdyż z boru wyskoczył...

   ... Kabuto. Blondyn zaklął pod nosem, widząc jednego z marnych sług Orochimaru. Co prawda nie miał przyjemności nigdy spotkać się z okularnikiem i sprać mu te chude dupsko, jednak wiedział, że chłopak dość sporo wie o nim i vice versa. Niebieskooki zerknął dyskretnie do tyłu, sprawdzając czy z jego klonem wszystko w porządku. Blondyn widząc, że nadal tam siedzi i wykonuję dane zadanie, skupił się na szarowłosym (Kabuto). Wzdrygnął się, widząc jego czarne tęczówki wpatrujące się w niego.
 - O proszę. Naruto Uzumaki, jinchuuriki Kuubiego, syn Czwartego Hokage. Chłopak, który wymordował całe Akatsuki (Boże, jestem okropna :( To ja wpadłam na ten pomysł, a szczerzę mówiąc to nie lubiłam ich wtedy, gdy to wymyśliłam. Błagam nie bijcie < boi się > dop. Zbuntowanej ), a także opanował Sennin Modo w wieku 7 lat. Miło mi cię w końcu poznać. - zakończył z diabelskim uśmieszkiem
Zacisnął ręce w pięści nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Krew w nim się gotowała, a najgorsze było to, że jego przyjaciele, dowiedzieli się o nim prawdy w taki sposób. Nie wytrzymał, rzucił się na niego bez opamiętania, odwołując swojego klona. Wokół jego oczu pojawiły się pomarańczowe obwódki.
 - Kuchiyose no Jutsu! - krzyknął Naruto, wykonując pieczęć
Zawiał silny wiatr, a po chwili można było ujrzeć w całej okazałości Gamabunte. Wielka czerwona żaba z fajką, patrzyła mądrymi oczami na Kabuto. Nie potrzeba było mu za wiele by określić po co został wezwany. Znał blondyna całkiem dobrze i nieraz mu pomagał.
Niebieskooki wskoczył na grzbiet płaza, następnie zaczął przygotowywać kolejną technikę.
 - Fūton: Rasenshuriken! - krzyknął Uzumaki
Niestety Kabuto również nie próżnował wypuczając jedną z technik Senpō.
 - Senpō: Hakugeki no Jutsu!( http://pl.naruto.wikia.com/wiki/Senp%C5%8D:_Hakugeki_no_Jutsu <---- tu macie opis tego jutsu)
Chłopak zmuszony został do przykrycia oczu ręką jeżeli nie chciał oślepnąć. Obie techniki natarły na siebie jednak nawet niewidomy zauważyłby, że jutsu Naruto było silniejsze przez co techniki wybuchnęły bliżej Kabuto sprawiając, że wylądował paręnaście metrów dalej z oparzonymi dłońmi.
Blondyn nie chcąc cieszyć się przed wcześnie, zaczął obmyślać kolejną technikę. Dla zmyłki rzucił kilkoma kunaiami, następnie:
 - Senpō: Ōdama Rasengan! - w jego ręce utworzył się olbrzymi Rasengan
Chłopak ruszył w stronę szarowłosego, lecz ten sprytnie doskoczył do młodej Hyugi. Ta sparaliżowana nie była w stanie się ruszyć. Niebieskooki puścił technikę przed siebie i ile sił w nogach pobiegł w stronę granatowłosej. Zasłonił ją swoim ciałem, przyjmując technikę na siebie. Odwrócił lekko głowę w jej stronę, uśmiechając się szeroko. Po chwili poczuł przeszywający ból w okolicach nerek
 - NARUTO!!!


***

Tadam i co? Ta wiem jestem wredna i pewnie macie ochotę mnie zlinczować :D
Mam nadzieje, że wybaczycie mi tą walkę, ponieważ była to pierwsza którą opisywałam i nie mam jakiegoś szczególnego doświadczenia w tej kwestii.
Jak brzmi taki mój ulubiony tekst: "Szału nie ma, dupy nie urywa" :P
No, a więc papatki :)
PS. Spokojnie, spokojnie Naruto jeszcze nie umiera ;-)

sobota, 21 września 2013

Rozdział 8 - Początek Misji.

Bardzo was przepraszam :/
Wiem, że obiecywałam wam, że rozdział pojawi się w piątek, ale po prostu nie wyszło.
Nie sądziłam, że będę miała tyle nauki, a sama Nielegalna skarży się, że ma prawie codziennie jakieś sprawdziany itp.
Ech, pewnie nie wynagrodzimy wam tego tym krótkim rozdziałem, ale bardzo się starałyśmy.
Na tym chyba zakończę, ponieważ przydałoby mi się trochę rzucić okiem na geografie (co za okropny przedmiot :P)

***
       Nad Konohą zbierały się burzowe chmury, które idealnie pasowały do nastroju mlecznookiej. Razem z Sasuke i Kakashim czekała na blondyna już około kwadrans. Zamknęła oczy, przypominając sobie wczorajszą rozmowę jaką z nim odbyła. Nie, tego chyba nie można nazwać pogawędką. Było to za to nic innego jak jej pusty monolog, który prowadziła z jego drzwiami :
"Gdy stanęła wreszcie pod jego domem, zapukała lekko w drzwiczki. Tak jak się spodziewała nikt jej nie otworzył.  Zacisnęła ręce w pięści doskonale zdając sobie sprawę, że jest on w środku. Czy ten idiota naprawdę ma zamiar przez nią zaprzepaścić swoją karierę ninja? Tego było już za wiele. Nie mogła przecież tak spokojnie odejść i patrzeć jak niszczy sobie życie.
 - Naruto, do cholery wiem, że tam jesteś! Czy naprawdę musisz być aż tak głupi i niszczyć sobie przyszłość? Wiesz co ci powiem? Jesteś zwykłym tchórzem, który nie umie poradzić sobie ze swoim życiem! Jeżeli naprawdę ci na mnie zależy rusz ten swój zajebisty tyłek z kanapy i  przestań się nad sobą użalać! - zaczęła cicho, lecz z każdym nowym słowem jej głos nabierał mocy - Aha, jeszcze jedno. Jutro widzę cię o 10.00 pod bramą wioski. Tylko spróbuj mi nie przyjść, a obiecuje ci, że nie skończy się to dla ciebie za dobrze. - mówiąc to, odwróciła się na pięcie
Odchodząc modliła się w duchu by choć trochę jej słowa na niego wpłynęły."
       Niestety chłopaka wciąż nie było, a Hinata nie wiedziała co robić. Miała gdzieś te misje, a także to czy wykonają ją oni czy też inna drużyna. Interesował ją tylko on, a bardziej co się z nim dzieje. Niestety, przez przykre wspomnienia z jej dość wczesnego dzieciństwa, bała się z nim być. Bała się opowiedzieć mu tą historie. W końcu kto tam wie jakby zareagował?
Jej serce zaczęło bić szybciej, gdy zobaczyła blond postać idącą w ich stronę. Zagryzła wargę, modląc się by to był on. Tylko co wtedy, co mu powie?
Poczuła się jakby dostała butelką po głowię.  To nie był on tylko... Tsunade. Hinata była wściekła, chciała krzyczeć aż do utraty tchu... Granatowłosa przestała oddychać. Saninka przyszła zapewne by odebrać im misje. To bardzo nie dobrze, ponieważ Sasuke tak bardzo się wczoraj cieszył z tej misji. Nawet z tego powodu zaczął jej grozić. Krzyczał, że jeżeli nie uda się jej przekonać Uzumakiego by w końcu ogarnął dupę, to udusi ich obydwoje.  Hinata spojrzała na niego przez co, od jego spojrzenia zrobiło się jej o wiele zimniej. Jedno było pewne: była już martwa.
 - Nadal go nie ma tak? Bardzo mi przykro, ale musimy...
 - Co takiego, babuniu? - spytał niebieskooki, wbijając kunai w drzewo
Wszystkim opadły szczęki na jego widok. Nie tylko dlatego, że królewicz raczył się pojawić, a raczej dla tego, że dzisiaj wyglądał bardzo seksownie. A szczególnie, gdy był bez koszuli,  pokazując wszystkim, swój śliczny kaloryferek  którego aż chciałoby się dotknąć. Hinata tak jak Tsunade, westchnęła cicho na ten widok.
 - Naruto, włóż może coś na siebie, bo płeć piękna zaczyna nam tu powoli mdleć. - powiedział Kakashi z nutką zazdrości w głosie
Mimo błagalnych spojrzeń dziewczyn, blondyn w końcu uporał się z nakładaniem koszuli.
 - To co idziemy? - spytał, nie czekając na nikogo

~ Kilka godzin później ~

   Kilka godzin później w ciszy skakali z drzewa na drzewo. Czekały ich jeszcze nie całe trzy dni podróży do Suny. Hinata przyśpieszyła teraz tempo przez co wyprzedziła o kilka centymetrów blond czuprynę. Niedługo potem poczuła jego ciepły oddech przy swoim uchu.
 - Więc mówisz, że mam zajebisty tyłek? - spytał, uśmiechając się szeroko, następnie ruszył do przodu, by porozmawiać o czymś z Kakashim
Hinata słysząc te słowa zakrztusiła się, następnie spaliła buraka, przypominając sobie, że faktycznie coś takiego mu powiedziała. Westchnęła ciężko, zakładając sobie pasemko włosów za ucho. Czekała ją długa i ciężka misja.


   Blondynka powoli wchodziła do kamienicy w której mieszkała Sakura. Dziewczyna uznała, że musi w końcu o tym komuś powiedzieć. Nie mogła przecież wiecznie tłumić emocji w sobie. Przechodziła codziennie w domu koszmar musząc na to patrzeć. Mimo, że nie przyjaźniła się już z różowowłosą uznała ją za najbardziej zaufaną osobę, której chciałaby się zwierzyć. Stając przed drzwiami domu zielonokokiej, Ino przypomniała sobie czasy, gdy jeszcze mogły na siebie patrzeć. Wszystko to przez Sasuke. Ino nie była pewna czy nadal go lubi. (a jak w ogóle można na niego patrzeć??? dop. Zbuntowanej) Kiedyś myślała, że go kocha, ale teraz niczego już nie była pewna. Uniosła rękę by zapukać choć wcale nie musiała, gdyż Sakura z niewiadomych przyczyn zawsze wiedziała, gdy Yamanka była w pobliżu. Do jej oczu napłynęły łzy widząc jej niechętny stosunek do niej. Oczywiście nie dało się zaprzeczyć, że niebieskooka jej nie dokuczała, ale czy różowowłosa przez to aż tak jej nienawidziła?
 - Wchodź. - powiedziała Sakura, otwierając szerzej drzwi.
Przez ten jeden gest w blondynce znowu zapłonęła nadzieja, że może jeszcze nie wszystko jest stracone.
  
~ Około kwadrans później ~

- Wolałabyś żeby do końca życia był już sam? Żeby już nigdy nie zaznał takiego szczęścia jakie czuł przy twojej matce? Ino, ja rozumiem, że nadal nie możesz pogodzić się z tym, że jej nie ma, ale nie możesz zabronić tego swojemu ojcu. On chcę znowu poczuć co to jest miłość. - wyjaśniła jej Sakura
Błękitnooka doskonale zdawała sobie z tego sprawę, ale jednak  były to dla niej za mocne rany, bawiące się w starych bliznach. 
 - Sakura, tylko ja... ja nie wiem czy potrafię. - pochlipywała
 - Potrafisz, jestem pewna, że potrafisz. A jeżeli nie chcesz w to uwierzyć, to ja ci pomogę. - powiedziała zielonooka przytulając blondynkę


     Wyglądając przez duże okno w swoim gabinecie, oglądała zachód słońca. Miała bardzo złe przeczucia co do misji drużyny 7. Co prawda zadanie nie było za trudne, ale czuła, że coś złego się tam wydarzy. Tsunade bardzo chciałaby temu zapobiec, lecz zapewne nie miałaby szans w starciu z Naruto, a była pewna, że chłopak tak łatwo nie oda tej misji. Z powrotem usiadła przy biurku, patrząc krytycznym okiem na stosy papierów, które aż prosiły się by je spalić. Niestety najpierw będzie musiała je przeczytać. Dlatego właśnie wzięła się za czytanie pierwszego, wiedząc, że jutro będzie kolejny dzień z masą zmartwień na karku. 


   ...Na całe szczęście byli już niedaleko granicy Suny. Czarnooki czuł, że nie wytrzyma z tym idiotą już ani chwili dłużej. Uzumaki wkurwiał go ostatnio jak cholera, a Sasuke nie mógł nic poradzić, że dostawał po prostu nerwicy. Najpierw człowiek denerwuje się i zastanawia się czy on w końcu jednak przyjdzie, a potem Naruto wyskoczył z takim czymś. I jak tu człowiek ma nie oszaleć? Widać na kilometr, że blondyn lubi Hinate i jest zwyczajnie zły, że dziewczyna poszła z ciemnookim. Tylko po co się tak z tego powodu puszyć i robić z tego jakąś wielką aferę? Tego to już Sasuke chyba nigdy nie zrozumie. Naruto był jak kobiety. Strasznie skomplikowany i nigdy nie wiadomo o co mu chodzi. Zamiast jak prawdziwy facet powiedzieć co mu ciąży na sercu to ten oczywiście nie. Woli trzymać wszystko w środku i kiwać głową na znak, że wszystko w porządku jak jakaś panienka. Brunet wolałby, żeby chłopak był jak on, żeby przestał zachowywać się jak idiota. Nawet go lubił tylko te jego zachowanie doprowadzało go do szału. Mogliby być nawet przyjaciółmi, gdyby nie to, że obaj walczyli o serce Hinaty, a także Naruto nie zachowywałby się jak idiota.
      Sasuke dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że on, jak i jego drużyna stoją teraz w miejscu. Zdezorientowany rozejrzał się wokół własnej osi. Nie zobaczył nic niepokojącego, więc o co mogło chodzić? 
 - Dlaczego stoimy? spytał, marszcząc brwi 
 - Nie słuchałeś, co? Tutaj mamy czekać na tą dziewczynę i rodzeństwo Sabaku - powiedział, wzdychając ciężko Kakashi
Teraz nie pozostało mu nic innego jak po prostu czekać, następnie kiwnął głową zastanawiając się jaka ta dziewczyna będzie.


      Znudzony czekał na przybycie tej dziewczyny, ale z rodzeństwem Sabaku to była już kompletnie inna historia. Wręcz kipiał ze szczęścia, że znowu się z nimi zobaczy. Gdy był na treningu z ero-seninem zatrzymali się na kilka tygodni w Sunie. Gdy Jiraiya szukał "informacji" , a raczej zabawiał się z panienkami, Naruto codziennie ciężko ćwiczył. Wracając z któregoś treningu do hotelu, był już tak zmęczony, że dosłownie nie patrzył jak idzie. Potknął się o chłopca z czerwoną czupryną i zielonymi oczami. Był to właśnie Gaara, jeden z rodzeństwa Sabaku. Co lepsze chłopak był taki sam jak on, dlatego nie trudno było im się dogadać. Zielonooki od tamtej pory był jego przyjacielem nawet jeśli mieliby się już nigdy nie zobaczyć.
     Otrzepując spodnie z ziemi, wstał szybko, wyczuwając znajomą czakrę. Jego kompani poszli w ślad za nim. W pełni gotowi czekali na ich przybycie. Nie jakiś czas później z lasu wyłoniły się cztery postacie. Wcześniej wspomniany czerwonowłosy chłopak, brunet z makijażem na twarzy, blondynka z wachlarzem na plecach oraz jakaś brunetka w różowych spodenkach. Chłopak zmrużył oczy przyglądając się jej bliżej. Wyglądała na nieszkodliwą, sympatyczną, zwykłą dziewczynę. Czy taka osoba naprawdę może sporządzać najgorsze z możliwych trucizn? Cóż... mówi się, że nie powinno się oceniać ludzi po wyglądzie, ale patrząc na nią nie mógł się powstrzymać.
 - Ty jesteś pewnie... eee... - zaczął niepewnie Kakashi
 - Maru. Jestem Maru i to mnie macie ochraniać. - powiedziała uśmiechając się niewinnie
Kto tam wie co się kryje pod skorupą tej małej i słodkiej dziewczynki?



***


Jeżeli kogoś interesuje wygląd Maru, to tu obok macie ją narysowaną przez Nielegalną. Zapewne nikogo nie zadowala ten krótki rozdział no, ale cóż...Chciałabym się spytać co sądzicie o szablonie? Zrobiłam go bez zgody BFF, więc mam nadzieje, że mnie za to nie zabiję. Eeee... kolejna sprawa to: staram się o przyjęcie mnie jako jedną z autorek tego bloga: http://dwa-rozne-swiaty.blogspot.com/ ale to już inna bajka. Chodzi mi o to, że odeszło stamtąd kilka dziewczyn, a reszta z nich szuka nowych kandydatek. Więc jeżeli któraś byłaby zainteresowana to napiszcie pod komentarzem (a, ja jedną z nich o tym poinformuję), albo piszcie na gg dziewczyny podanej w INFO#2. Noto chyba tle, życzę udanego weekendu :)

poniedziałek, 16 września 2013

SasuSasku & Akasuki - Kocham cię, palancie !

Zamówienie dla Alicji :)
Ech, miałam dość dużo kłopotów z wymyśleniem tego opowiadaniem.
Po prostu dostałam zawiechy (braku weny) i chciałam zostawić to w spokoju i nic nie napisać :(
Co prawda Nielegalna dała mi fajny pomysł, ale jakoś nie umiałam go ubrać w słowa.
Ale, że byłam uparta zastanawiałam się cały wczorajszy dzień nad jakąś sensowną, normalną historyjką :P
Co prawda to opowiadanie nie jest jakieś świetne i uważam, że bardzo przez nie skrzywdzę fanów pary SasuSaku, za co bardzo przepraszam.
Kolejna rzecz, która mi przeszkadzała w napisaniu tego to, to, że jestem przeziębiona oraz po prostu nie trawie tej pary. Osobiście wolę ItaSaku :D
Jednak też przez próby wymyślenia tej historii, wymyśliłam w końcu fabułę na mojego kolejnego bloga (nie wiem czy Nielegalna, będzie chciała go ze mną pisać więc na razie jest tylko mój) ;-) 
A, więc z czystym sumieniem mogę wam powiedzieć, że rozpocznę pisanie go w grudniu.
Dlaczego tak późno? Powód jest prosty zwyczajnie nie mam czasu :(
Nie zdradzę wam o czym będzie, bo chcę to na razie zostawić tylko dla siebie :P
Dobra ja wam nie przynudzam już =)
PS. Dodam tylko, że akcja znowu dzieje się w naszym świecie.

***

     Przeciskając się przez szkolne korytarze, dziewczyna próbowała wyjść w jednym kawałku. Minęły już prawie dwa miesiące odkąd zaczął się kolejny rok szkolny w Konoszańskiej Szkole. Nie wiedziała czy ma się cieszyć czy płakać z tego powodu, ponieważ on nadal jej nie zauważał. Aktualnie był wolny, ale jednak cały czas kręciły się przy nim jakieś panienki. Ona w ogóle dla niego nie istniała. No tak przecież była tylko zwykłą i nudną Sakurą Haruno. Z miną zdołowanej dziewczyny wyszła ze szkoły, czekając aż ją piorun trzaśnie. Różowowłosa była kujonem oraz grzeczną dziewczynką, czyli osobą zupełnie przeciwną do Sasuke. On był mega popularny i nigdy nie przestrzegał zasad. Po co mu taka szara myszka? A, gdyby nawet nagle zwrócił na nią uwagę to pewnie tylko dla zabawy. Byli zupełnie z dwóch różnych światów, a ten ich niby "związek" nie miałby przyszłości.
     Z pochyloną nisko głową przechodziła przez bramę szkoły, gdy...poczuła, że ktoś łapie ją za ramie i z powrotem ciągnie do szkoły. Przestraszona bała się unieść głowę, jednak była przygotowana na kpiny pod jej adresem i akty przemocy. W końcu nie raz była atakowana przez bogate dzieciaki ze szkoły. Nauczyciele doskonale o tym wiedzieli, ale nic z tym nie robili bojąc się postawić grupce gówniarzy. Nie mogąc na nich liczyć, powiedziała o tym rodzicom. Oczywiście co jej powiedzieli? 'Sakura, to twoje problemy i powinnaś nauczyć się je rozwiązywać' Postanowiła dlatego całkowicie skupić się na nauce, chcąc odciąć się od świata. Wtedy wszystko zaczęło się psuć, także jej relacje z rodzicami. Mimo, że mieszkała z nimi pod jednym dachem, nie odzywała się d nich już słowem oraz zielonooka zrobiła się bardziej zamknięta w sobie.  Nie jakiś czas później zobaczyła go w szkole. To właśnie wtedy jej życie znowu nabrało sensu.
Z uśmiechem gwiazdy filmowej w chodził do sali od biologi. Patrzyła się na niego długo i zapewne patrzyłaby się dłużej, gdyby nie ta jędza Karin. Złapała Sakure za włosy, mówiąc, .że nie jest go ani trochę warta by móc na niego patrzeć. Cóż to było kiedyś, a zielonooka chciała się skupić na teraźniejszości. Nie mogła przecież wiecznie uciekać, prawda? Z zaciętą miną spojrzała na swojego kata.
     Cholera, była w bardzo złej pozycji. Osoba, która ją zatrzymała był Itachi Uchiha, starszy brat Sasuke. Tylko czego może chcieć od niej jeden z Akatsuki ( w tym opo są zwykłym szkolnym gangiem :D dop. aut.)? Nigdy nic od niej nie chcieli ani nigdy nie dokuczali. Za to robiły to inne dzieciaki. Dziewczyna ruszyła głową chcąc dowiedzieć się czy jest sam czy też nie. Zmarszczyła brwi widząc Deidare i Hidana. Czego ci trzej, straszni faceci mogą od niej chcieć ?
 - Sakura, czy mogłabyś wyświadczyć nam przysługę? - spytał uśmiechając się niewinnie
Dziewczyna nie chciała, ale uznała, że musi być to dla niego bardzo ważne, poza tym kto tam wie co by jej zrobił, gdyby się nie zgodziła.
 - A o co dokładnie by chodziło? - spytała ostrożnie
 - Eeee... wiem, że podoba ci się mój mały braciszek. - zaczął, wzdychając ciężko - Wszystkie jego poprzednie laski były strasznie sztuczne i mega mnie wkurzały. A bardzo chciałbym, żeby miał taką dziewczynę jak ty. Poza tym mógłbym pomóc ci z chłopakami go w sobie rozkochać. Przemyśl to okej? Drugiej takiej szansy nie dostaniesz.- powiedział, odwracając się na pięcie
Do dziewczyny dopiero po chwili dotarł sens tych słów. Stała tak dobrą chwile nie wiedząc co powiedzieć. To mogła być jej życiowa szansa, a bardzo by nie chciała jej zmarnować.
 - Zaczekajcie! Zgadzam się! - krzyknęła biegnąc za nimi.
Widziała zdziwiony wzrok Itachiego. Musiał być bardzo zaskoczony jej decyzją, ale kogo tam to obchodzi.
 - Widzisz? Mówiłem, że się zgodzi. - śmiał się Deidara
Sakura spojrzała na Hidana zastanawiając się co on tu robi.


Sasuke jeździł zły po ulicach Tokyo. Jego brat znowu zawracał mu dupę, każąc przyjść po d te głupie drzewo wiśni, koło szkoły. Nie rozumiał o co tu chodzi, ale był pewny, że Itachi znowu kombinuje jak tu przedstawić mu kolejną dziewczynę tak by się nie domyślił. Jego brat od tygodni bawił się w swatkę, przedstawiając mu coraz to brzydsze i nudne panny. Marnowali tylko czas. On, jego brat i te biedne dziewczyny zmuszone do wytrzymywania jego humorów. Otóż ciemnooki był już zakochany w jednej dziewczynie ze szkoły. Niestety, nie miał odwagi powiedzieć jej o swoich uczuciach. To było śmieszne. Chociaż umiał jednego dnia wyrwać kilkanaście lasek, nie miał odwagi wyznać tej jednej dziewczynie co tak naprawdę do niej czuje.
Zadzwonił mu telefon. Kiedy wyciągnął go wreszcie z kieszeni szybko zerknął na wyświetlacz. Itachi. No tak kto by inny? Przyłożył telefon do ucha, mówiąc:
 - Już idę.
Rozłączył się, zastanawiając się jakie to tortury będą go jeszcze czekać.


   Opierając twarz na dłoniach, zaczął intensywnie martwić się o dwójkę tych małolatów. Już dawno zauważył, że Sasuke podoba się ta panna. Dlatego właśnie wpadł na pomysł z Deidarą i Hidanem by podrzucać chłopakowi coraz to nowe laski, aby zrozumiał  jaką to wspaniałą osobą jest Sakura oraz, żeby w końcu zachował się jak mężczyzna i do niej zagadał. Niestety plan nie wypalił, ponieważ jego brat jest zwykłym idiotą, który nie umie odczytywać znaków.
Itachiego najbardziej zastanawiało czy tych dwoje znajdzie wspólny język i w końcu się spiknie. Już od tygodni miał zamiar bić się po głowie, widząc ich wygłodniałe wzroki. Poza tym zbliżała się szkolna zabawa, a Sasuke strasznie się puszył, że nie ma z kim pójść. Czy to prawda? Nie, oczywiście, że nie. Wokół pełno lasek, ale jego brat chciał iść z Sakurą. Datego Itachi  nie mogąc już na to patrzeć, postanowił zadziałać. Co z tego wyniknie? Nie wiedział choć bardzo by chciał.


      Słońce powoli zaczęło zachodzić.Sakura w głowie odtwarzała porady od chłopaków. Niektóre z nich były bezsensowne i śmieszne, ale jednak, gdyby nie oni na pewno nie odważyłaby się na tak poważny krok. To nie tak, że była bardzo nie śmiałą osobą, która nie jest w stanie powiedzieć choć jednego słowa bez omdlenia. To po prostu przy nim zapomniała jak używa się języka. Najbardziej interesowała ją, jego reakcja. Tak po prostu ma mu powiedzieć, że go kocha? Deidara poradził jej by wyglądała wtedy słodko i seksownie. Spojrzała na swój strój, krzywiąc usta. Wciąż miała na sobie ten pognieciony i brudny mundurek szkolny. Czyli z tego nici. Pozostało jej tylko modlić się by jej nie wyśmiał. Zamknęła oczy, czekając aż się zjawi. Stała tak już długo, gdy usłyszała ryk silnika.Gdy dźwięk ustał, usłyszała zbliżające się kroki, a wtedy zaczęła powoli otwierać oczy. To był on, a pierwsze co udało się jej wyczytać z mimiki jego twarzy, był szok. Aha... czyli kompletnie się jej tu nie spodziewał. Nie wiedziała tylko czy to była dla niej dobra czy raczej zła wiadomość. A co jeżeli powie, że jej nie chce?
 - Eeee... Sakura, kompletnie się ciebie tu nie spodziewałem. To pewnie Itachi kazał ci tu przyjść. Bardzo przepraszam za niego, ja...
 - Możesz na chwile zamilczeć? - spytałam mocno wkurzona
Od razu pożałowałam swojej odwagi, nie wiedząc co mogę mu powiedzieć by nie zabrzmiało to głupio.
 - Sasuke, ja... bo widzisz... Cholera... bo ja... - zamilkła, biorąc głęboki oddech - Ja... Kocham cię, palancie! - niemal wykrzyczała
Zamknęła oczy bojąc się jego reakcji. To był decydujący moment w jej życiu. Może wiele zyskać, jak i wiele stracić. Wszystko zależało od niego. Poczuła przy uchu jego ciepły  oddech.
 - Czyli darujemy sobie te wszystkie podchody i od razu przechodzimy do pełno etatowego związku? Będziemy zwykłą parą nastolatków, która kocha się na zabój i czuje, że zna się od wieków? Bo mi to pasuje tylko mogłabyś dać mi teraz buzi. - powiedział, obdarowując ją jednym ze swoich najlepszych uśmiechów
Zielonookiej chciało się teraz śmiać, aż rozbolałby ją brzuch. Nie śniło się jej nigdy, że tak zareaguje. Podał jej rękę, przyciągając do siebie, następnie ucałował w czoło.
 - Co powiesz na przejażdżkę o zachodzie słońca? - spytał, pokazując jej głową swój czarno-niebieski motocykl
Zgodziła się, nie martwiąc się o jutro, bowiem chciała żyć tylko tą chwilą. 

***

Bonus:


Nie będę się tu zbytnio już rozpisywać.
Chciałam tylko powiedzieć, że mimo tych trudności które stały mi na przeszkodzie by to napisać, mam nadzieje, że te opowiadanie zasługuje choć na marną 2.
No nic... myślę, że Nielegalna za jakiś czas powinna wstawić jakieś swoje oddzielne opowiadanie ( czyli nie dotyczące historii ♥Miłość i pasja♥ )
Ech... zaczyna odzywać się moje lenistwo dla tego na tym chyba już zakończę :P

piątek, 13 września 2013

Rozdział 7 - Przyjaciel czy wróg?

Tadam, oto przed wami nowa notka :)
 Zanim przeczytacie, takie małe ogłoszenie:
A więc jeżeli się uda rozdziały będą dodawane w każdy piątek,
kto wie może czasem będą dodawane 2 notki dziennie :D ( będziemy was o tym powiadamiać)
Eeee... i mam takie pytanie i prośbę.
Czytałam kiedyś tego bloga http://bowszystkomaswojczas.blogspot.com/  ( i czekam nadal na jego kontynuacje :P ) i za każdym razem jak próbuje na niego wejść pokazuje mi się odmowa uprawnień, a więc taka moja mała prośba: czy jeżeli ktoś z was ma kontakt z autorką to czy mógłby się jej zapytać czy zaprosiłaby mnie do czytania ( tak bardzo ładnie prosi Zbuntowana ;* )?
 Bardzo by mi na tym zależało jak nie to trudno, przeżyje :P
 No to chyba tyle..., a nie jednak nie ;-)
Zapewne z tego co się mogliście się domyśleć po ostatnim rozdziale, wynika dość jasno, że w tym będą czytane składy drużyn. Yyyy... wszystkie będą takie same oprócz teamu 8 i 7 ( no ba :D )

***

       Jeden... dwa... trzy... Liczyła spokojnie każdy swój oddech, próbując go wyrównać. Dziś stres był mniejszy, ale jednak był. Równo o godzinie 10.00 Hokage-sama zacznie czytać składy drużyn. Różowowłosa zawszę chciała być w jednym teamie z Sasuke, ale od wczoraj również z Naruto. Była przekonana, że blondyn ze złamaną kończyną dałby radę pokonać Uchihę. Westchnęła ciężko, przypominając sobie jeden przykry fakt. Obaj chłopcy woleli Hinatę, a Sakura nie miała z nią żadnych szans. Zacisnęła mocno ręce na swojej różowej koszulce.  To nie tak, że zielonooka jej nie lubiła, była po prostu zazdrosna. Hyuga miała wszystko o czym Sakura zawsze marzyła. Oczywiście nie miała zamiaru przez to wszczynać wojny z dziewczyną. Wręcz przeciwnie. Chciała się z nią zaprzyjaźnić, ale nie umiała pozbyć się tej nienawiści jaką do niej czuła. Mimo swoich najszczerszych starań nie potrafiła.                               

   Próbując zmienić obiekt swoich rozmyślań, rozejrzała się po sali. Zacisnęła szczękę widząc Ino, idącą w jej stronę. Zawszę, gdy blondynka, była w pobliżu, przyprawiała Haruno o ból głowy. Kiedyś najlepsze przyjaciółki, teraz rywalki. I pomyśleć, że to wszystko przez jednego faceta. Dlaczego to przez nich tworzą się zawsze konflikty?                                                           
    Różowowłosa wyprostowana jak struna czekała na obelgi koleżanki. Nic takiego się nie działo. Zdziwiona spojrzała w bok. Niebieskooka stała przygarbiona z opuchniętymi oczami. Mimo wczorajszego sukcesu blondynka nie wyglądała za dobrze. Sakura ze zmartwieniem w oczach przyglądała się koleżance, szukając oznak jej smutku. Niestety, nic więcej nie znalazła. Postanowiła nie stać jak głupi kołek i  zareagować. 
 - Wszystko w porządku?
Haruno od razu pożałowała tych słów. Blondynka kompletnie się rozkleiła.
 - Ino... -szepnęła, przytulając ją do siebie.
Po głowię wciąż chodziła mi ta myśl: czy dawna przyjaźń, może jeszcze wrócić?

     Tym czasem w innej części sali sali, szarowłosy junin z rękami założonymi o klatkę piersiową, opierał się o ścianę. W zamyśleniu ściągnął brwi. Był ciekaw jakie dzieciaki mu się trafią. Hokage w tej kwestii była bardzo tajemnicza, przez co Kakashiego coraz bardziej, zżerała ciekawość. Co prawda nie musiały być jakieś szczególnie mądre i uzdolnione. On jako sensei miał ich przecież tego i owego nauczyć. Oczywiście byłoby o wiele łatwiej, gdyby nie musiał, no, ale przecież nie można mieć wszystkiego.

     Uśmiechnął się na widok swojego wiecznego rywala, męczącego jakiegoś biednego dzieciaka. Jak zwykle wydzierał się o sile młodości, przyprawiają każdego o ból głowy.
 - Kakashi, co powiesz na małe zawody? - spytał Gai, dając spokój, chłopczykowi
 - Nie mogę. Dostanę dzisiaj troje dzieci pod opiekę. - powiedział zmęczonym głosem, pocierając czoło
 - Ej, co z tobą? Gdzie zniknęła twoja siła młodości? Powinieneś się cieszyć, nie?
Szarowłosy zbył go bez słowa, idąc przed siebie.

     Uzumaki przyprawiał czarnookiego o mdłości. Ten głupi lamus przez swoje badziewne techniki, był popularniejszy od niego. Brunet pokręcił głową nie rozumiejąc jak to możliwe. Przecież doskonale znał jego możliwości, ale to co zrobił, przekraczało jego wszelkie oczekiwania. Najgorsze w tym wszystkim był fakt, że to nie był koniec możliwości blondyna. Sasuke ani trochę nie wierzył w zapewnienia blondyna.  Sasuke złapał się za głowę, nie chcąc nawet myśleć co jeszcze błękitnooki może pokazać. W porównaniu z nim Uchiha byli niczym. Jednak chłopak był za dumny by to przyznać.

      Spojrzał na zegarek wiszącą w holu. Rozszerzył oczy ze zdziwienia, nie wiedząc co się stało z tym czasem. W jednej chwili pełznie wolno jak ślimak, w innej pędzi jak wyścigówka. Sasuke jak oparzony wybiegł z mieszkania. Nie da się ukryć był już bardzo spóźniony.

      Już od kilkunastu minut znudzony patrzył jak Ślimacza Księżniczka, wygłasza jeszcze raz długą i bezsensowną przemowę. Wszystko to przez Uchihe, który się spóźnił, a Tsunade za karę postanowiła jeszcze trochę ich pomęczyć. Blondyn był już mocno zniecierpliwiony. Chciał dowiedzieć się w jakiej będzie drużynie, a potem wyjść. Nie było dla niego jakiś szczególnych osób z którymi chciałby być w jednym teamie. Było mu to objętnę. Byleby tylko nie z idiotami nie umiejącymi współpracować. Takim kretynem był na przykład Sasuke. Zawszę chciał on robić wszystko samodzielnie i mówić jaki to on wspaniały. Naruto rozumiał, że brunet przeżył tragedie, ale niebieskooki też nie miał tak kolorowego życia. Na serio bez przesady.

      Chociaż z drugiej strony chciał być w jednej drużynie z Hinatą. Chociaż był dopiero trzynastoletnim bachorem był przekonany, że ją kochał. Doszedł do tego wniosku wczoraj wieczorem po rozmowie z Jiraiyą. Naruto nie rozumiał dlaczego dopiero, gdy coś się straci zaczyna się to doceniać.
 - No dobrze, to już wszystko. Za chwilę Iruka przeczyta wam listę drużyn, więc słuchajcie uważnie.
Chłopak cierpliwie czekał na swoją kolej. Przez cały czas patrzył się na białą ścianę, myśląc o wszystkim i o niczym. Dusił się w tym pomieszczeniu, chciał wyjść. Atmosfera była tak napięta, że dałoby się ją kroić nożem.
 - ...Drużyna 7: Naruto Uzumaki, Sasuke Uchiha... i Hinata Hyuga. - zamilkł na chwilę posyłając dziewczynie współczujące spojrzenie - Drużyna 8: Kiba Inzuka, Shino Abramure oraz Sakura Haruno...
Blondyn nie mógł uwierzyć, ze był w jednej drużynie z mlecznooką i tym casanową, Sasuke. Po prostu koszmar. Osoba dla której zrobiłby wszystko oraz osoba którą najchętniej zostawiłby na pożarcie lwom. I jak on miał normalnie funkcjonować?

     Miała przesrane. Jej drużyna to kompletna patologia. Po prostu masakra. Od czasu pogrzebu nie odezwała się do obu chłopców, choć słowem. Żałowała tego strasznie. Nie raz miała nawet ochotę bić się po głowię. Jednak granatowłosa była uparta i chciała im wszystkim udowodnić, że jest twarda.

 - Eeee, Hinata wiem, że nadal się do mnie nie odzywasz, ale teraz jesteśmy w tej samej drużynie, więc fajnie by było, gdybyś jednak czasem coś tam mruknęła.
Patrząc w te niebieskie tęczówki, mimo woli zmiękły jej kolana. Przez chwilę miała ochotę rzucić się na niego i powiedzieć 'przepraszam'. Dla bezpieczeństwa uszczypnęła się w rękę, porzucając swoje romantyczne plany. Dlatego tylko kiwnęła głową, idąc jak najdalej od niego. Nie chciała później cierpieć, więc poszła do osoby której najchętniej nigdy by nie poznała.
 - Twoja oferta nadal jest aktualna? - spytała z niewinnym uśmieszkiem grzecznej dziewczynki.
Kątem oka widziała blondyna z grymasem na twarzy. Próbując się ogarnąć skupiła całą swoją uwagę na Sasuke. Chłopak uśmiechnął się chytrze, podając jej ramie. Nie obchodziło ją co będzie jutro, liczyło się teraz, by nie uciec z płaczem.

      Było już dobrze po północy, ale dziewczyna nie mogła zmrużyć oka. Choć cały dzień próbowała utrzymać maskę wesołej osoby, pękła akurat przy Sakurze. Blondynkę mocno zaskoczyła jej reakcja. Przytuliła ją jakby były najlepszymi przyjaciółkami. Czasem bardzo tęskniła za zielonooką mimo, że stała obok. Ino chciała by ich dawna przyjaźń wróciła. Tylko czego chciała Sakura? Czy zostanie choć jej dobrą koleżanką? 

      Po jej bladych policzkach spływały łzy. Niebieskooka czuła się żałośnie. Przed samą sobą musiała teraz przyznać jak bardzo w tej chwili potrzebowała przyjaciółki. Teraz, gdy jej tata... Pokręciła szybko głową nie chcąc nawet o tym myśleć. Nie mogła uwierzyć, że to zrobił. Oczywiście chciała, żeby był szczęśliwy,ale minęło tak mało czasu odkąd to się stało. Patrzyła w księżyc, zastanawiając się jak powinna właściwie postąpić.

    Dochodziła 11. 00 rano. Chłopak był już dawno spóźniony, ale nie miał zamiaru opuszczać tej bezpiecznej strefy. To co zobaczył złamało jego serce na pół. Nie chciało mu się żyć, ona wybrała jego. Choć tak bardzo się starał, przegrał. Jego życie straciło sens. Tak oczywiście, miał wiele marzeń i celów w życiu, ale bez niej były niczym,  Chciał zostać Hokage, ale z ukochaną osobą przy boku. Chciał by ludzie go docenili, a w szczególności ona. Uderzył głową w ścianę, wiedząc, że to nie możliwe. Hinata nie potrzebowała kogoś takiego jak on. Demona w ludzkiej skórze. Granatowłosa zasługiwała na kogoś lepszego, ale Naruto nie chciał by tą osobą był Sasuke. By dziewczyna, którą kocha całym sercem, była z tym dupkiem. Naprawdę mogła być z kimkolwiek, ale byle nie z nim. 

      Niebieskooki wrócił do ciepłego łóżeczka, przymykając oczy. Chciał o tym wszystkim zapomnieć, niczego nie pamiętać, po prostu zniknąć.

     Zagryzając dolną wargę, trzęsła się ze strachu. "Gdzie on jest? Co się z nim dzieję? Żyje?" - te i wiele innych pytań chodziło jej po głowie. Co jeżeli teraz naprawdę go straciła? W końcu go zdradziła, a on może jej nie wybaczyć. Czy ten chłopak ma zamiar przez nią marnować swoje życie? Wychodząc wczoraj z Sasuke naprawdę świetnie się bawiła, ale będąc już w domu zżerały ją wyrzuty sumienia. Była okropną dziewczyną nie wartą uwagi ani poświęceń. Mimo to blondyn nie przyszedł. Teraz siedziała po turecku na bujnej, zielonej trawie, próbując skupić się na monologu Kakashiego, mówiącego coś o jakiejś misji do Suny.

 - Zaraz, co? Jaka misja?
Dopiero po chwili zrozumiała, że powiedziała swoje myśli na głos. Sensei zmierzył ją przenikliwym spojrzeniem.
 - Mówiłem przed chwilą, że jutro o 10.00 wyruszamy do Suny.
 - Po co?
 - Jeden z naszych najważniejszych juninów (dobrze napisałyśmy? dop. aut.) został skażony przez nieznaną nam truciznę, dlatego właśnie wyruszamy do Wioski Piasku.
 - Nie rozumiem. - powiedziała marszcząc brwi
 - Ech... w Sunie mieszka najlepsza specjalistka od trucizn, a naszym zadaniem jest ją bezpiecznie eskortować do naszej wioski.
Przetrawiając wszystkie informacje, kiwnęła głową. Będzie to ich druga misja [ pierwsza (nieopisana) była jak szukali tego głupiego kota :P ] , ale kto wie co się zdarzy. Szarowłosy dając im znak ręką, pozwolił się rozejść. Hinata zaczęła powoli iść, gdy:
 - Powiedzcie o misji Uzumakiemu. Jeżeli go nie będzie, zadanie przejmie inna drużyna.


***
Ufff... nareszcie koniec.
Strasznie się namęczyłam z  wstawianiem tej notki, ale to szczegół.
Nie będę wam znowu przynudzać pytaniami typu: Podobało się? Co myślicie? Czy żebrać o kolejne komentarze, bo to chyba wiecie.
Eee.. i tu znowu do was z prośbą wyskakuję:
Czy mógłby ktoś wyjaśnić tej głupiej, zbuntowanej blondynce (tak mam namyśli siebie) co to są zdania mieszane. Otóż Aki, powiedziała, że ja takie coś piszę, ale ja z jej przykładu nie za bardzo skumałam dlatego pytam się was.
No to tyle, w końcu wiecie kiedy będzie następna nocia prawda?

sobota, 7 września 2013

SasuNaru - Dramatyczne wspomnienia.

Złapałam wczoraj wieczorem trochę weny dla tego jest już dziś kolejne opowiadanie.
 Tym razem zamówienie dla Akiko Koneko.
Mam nadzieje, że opowiadanie przypadnie ci do gustu :D
Ech... historia dzieję się w naszym świecie, a Naruko jest siostrą bliźniaczką Naruto. :P

***

      Szła powoli ze stresem wypisanym na twarzy. Chciała mu coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak. Było to ważne, od tego mogła zależeć ich wspólna przyszłość. Drżąc ze strachu otworzyła drzwi od knajpy. Z bijącym szybko sercem, rozglądała się po pomieszczeniu. Wciągnęła głośno powietrze nie widząc go. Kropelki potu zaczęły pojawiać się na jej czole. Chciała wyjść, zaszyć się w kącie i zapomnieć o całej sprawie. Gdyby to było tak proste, to co się stało nie można było tak po prosu wymazać. 
Poczuła klasyczny aromat kawy. Strasznie za nią tęskniła, ale nie mogła jej pić. Dobrze znane jej ręce oplotły ją w pasie. Zalała ją fala ulgi, że jednak się zjawił. Pocałował ją lekko w kark, mrucząc zachęcająco by odwiedziła go dziś w nocy, gdyż bardzo się za nią stęsknił. Do jej oczu napłynęły łzy. Czy tylko do tego jest mu potrzebna? Policzyła do trzech, mówiąc:
 - Musimy porozmawiać.
      Poczuła jak Sasuke cały sztywnieje. Tak jak on nienawidziła tych słów, jednak teraz ją to nie obchodziło. Sprawa o której mieli rozmawiać, była na tyle ważna , że nie interesował ją odpowiedni dobór słów. Chłopak skinął lekko głową na znak, że rozumie, następnie wziął ją za rękę. Naruko od razu domyśliła się, że usiądą w najbardziej od ludni onym kącie.Czasami miała wrażenie, że się jej wstydzi, że w ogóle jej nie kocha. A co jeżeli miała, racje? 
     Zagryzła wargę siadając na przeciwko niego, patrząc w jego czarne oczy. Kochała te dwa czarne "węgielki". Mogłaby się wpatrywać w nie godzinami i nie miałaby dość. Ogarnęła ją obawa, że już więcej ich nie zobaczy. Każdy chłopak na jego miejscu na pewno by stchórzył. W końcu nadal mieli 16 lat, nadal byli dziećmi. Nie uszło jej uwadze, że chłopak zniecierpliwiony, zmarszczył brwi. Musiała mu w końcu powiedzieć, ale jak?
 - Więc? - spytał mocno znudzony
Wciągnęła głośno powietrze, słysząc ton jego głosu. Tym właśnie dla niego była? Nic nie wartą zabawką, która ma sprawiać mu przyjemność? W kurzona zacisnęła ręce w pięści. Nie mogła pozwolić by dalej ją tak traktował, nie teraz, gdy... to się stało.
 - Jestem w ciąży. - wydusiła uważnie, patrząc na jego mimikę twarzy. Zaskoczenie, nie zadowolenie, szok... i tak dalej. Nie było tam szczęścia. Nie cieszył się, nie chciał ich. W jej oczach znowu zebrały się łzy. Czekała, aż coś powie czy przytuli. Matka nadzieją głupich.
 - Usuń.
I tylko tyle. Poszedł sobie, zostawił ich. Na dworze zaczął padać rzęsisty deszcz. Wstała chwiejnym krokiem, drżąc z przerażenia, zastanawiając się co dalej. Nie poradzą sobie. Nie chciała, obciążać rodziców i Naruto swoimi problemami. Brązowowłosy ich nie chciał, nie kochał. Byli zupełnie sami: ona i dziecko. Upadła na kolana, użalając się nad sobą. Nie interesowały ją opinie innych, jeżeli mogłaby to pojechałby na księżyc, żeby sobie trochę popłakać. 
     Nie wiedziała ile łez już wylała ani ile leżała na tej zimnej podłodze. W końcu przyszedł po nią Naruto i zabrał do domu. Nie pytał co się stało. Wiedział, że właśnie runął cały jej świat.

     Siedział zły na siebie w domu. Od kiedy blondynka powiedziała mu o ciąży minęły 3 tygodnie. Od tamtego czasu nie widział się z nią ani razu. Nie miał pojęcia czy bachor nadal żyje. Mógłby zapytać się Naruto, ale ten także nie chciał z nim rozmawiać. Czarnooki żałował swojej decyzji. Chciał być teraz z nimi: Naruko i ich nie narodzonym dzieckiem. Ale czy nie jest za późno? Czy dziewczyna mu wybaczy? A co z bobasem, czy nadal żyje? Kolejne pytania na, które nie znał odpowiedzi. Złapał się za włosy modląc się by dziewczyna mu wybaczyła.

      Była letnia burza. Pierwszy grzmot. Blondynka nie przytomnym wzrokiem patrzy na tabletki na senne i alkohol. Nie chciała już cierpieć. Minęło już tyle czasu, a Sasuke nadal się do niej nie odzywał. Błękitno oka popadała w coraz większą depresje. Postanowiła zakończyć swoje cierpienie, a także dziecka. Nie chciała by wyrastało w takiej patologi.
      Drugi grzmot. Naruko sięga po samobójcze rzeczy. Zanim odeszła wzięła papier i na pisała na nim pożegnanie. Nie było długie, ale kogo to obchodzi?
     Trzeci grzmot. Połknęła garść tabletek, popijając alkoholem. Modliła się by jej wybaczyli. Ostatni raz spojrzała na jego zdjęcie szepcząc:
 - Kocham cię.
Upadła, zrobiło się ciemno. Jedyną rzeczą, którą po sobie zostawiła, była pożegnalna wiadomość. Przekaz był prosty: Przepraszam.

      Od pół godziny męczył się z układaniem włosów. Chciał się przed nią dobrze prezentować. Wiedział, że może mu nie wybaczyć, ale przecież może spróbować, prawda? Wczoraj wieczorem podczas burzy, napisał jej SMS-a, by spotkali się u niego. Nie odpisała, ale nie martwił się o to zbytnio. Nie raz gdy byli pokłóceni, nie odzywała się do niego.
      Usłyszał pukanie do drzwi. Zaklął pod nosem, widząc stan swojej fryzury. Uznając, że nic więcej nie da się zrobić, poszedł otworzyć drzwi. Z bijącym szybko sercem zaczął przyglądać się swojemu gościowi. Blond włosy, niebieskie oczy i czarny strój. Sasuke poczuł się zawiedziony. To nie była ona, tylko jej brat Naruto. Czarnooki przyjrzał mu się dokładniej. Czupryna był wściekła. Zaciskając ręce, patrzył na bruneta z mordem w oczach.. Sasuke na początku nie wiedział dlaczego, póki chłopak się na niego nie rzucił.
 - Ty kupo gówna! Nie mogę uwierzyć, że przez takiego śmiecia już jej niema. Tylko dla tego, że jej nie chciałeś, popełniła samobójstwo! Ty tchórzu! Czy ty w ogóle wiedziałeś, że była w ciąży...!
Te słowa dotarły do bruneta w opóźnieniu. Nie mógł uwierzyć, że Naruko już nie ma. Czuł się, jakby dostał pięścią w brzuch. A może to niebieskooki mu przyłożył? Sasuke to nie interesowało.Jego myśli pochlaniała ona. Czy gdyby napisał do nie wcześniej, żyłaby?

Kilka miesięcy później.


      Gdzie nie spojrzał tam biel. Chłopak patrzył się godzinami w sufit. Od rana do nocy był na faszerowany prochami. "Dla twojego bezpieczeństwa" - mówili. Od jej śmierci brunet, próbował popełnić dwa razy samobójstwo oraz uważał, że ją widział. Jak odchodzi i mówi, że go kocha. Wszyscy uważali, że zwariował. Dlatego był tutaj: Psychiatryku.
      Sasuke nie czuł się za dobrze. Przez próby samobójstwa, jego wątroba pracowała coraz gorzej. Wiedział, że w krotce odejdzie. Cieszył się z tego. Może w końcu dadzą mu spokój.
Poczuł ostre ukłucie w okolicach chorego narządu. Upadł na podłogę. Nie mógł wstać, nie dał rady.
 - Wybacz mi. - z jego ust ledwo wydobył się szept
Do pokoju wbiegły pielęgniarki.

 ***

Bonus:



I jak podobało się?
Aki ( mogę tak do ciebie powiedzieć?) jeżeli ci się coś nie podobało to napisz, a zmienię :)
W następnym tygodniu: SasuSaku dla alicji ;-)

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 6 - Jestem shinobi.

Cóż,  jestem w żałobie.
Z przykrością zawiadamiam, że skończyły się wakacje :(
Hm,  jestem w 1b (gimnazjum oczywiście).
Nielegalna jest ode mnie o rok młodsza, więc kochanie musisz jeszcze poczekać :P
A co do notki to musimy was przeprosić i podziękować za cierpliwość.
Jak zwykle nie jest ona długa, ale mówi się trudno i żyje dalej ;-)
Mam nadzieje, że nie rozczarujecie się pokazem umiejętności naszej czuprynki.
Jest to egzamin na genina, więc nie wymagajcie za dużo :D
Potem, wyślemy go na jakąś misje czy coś, więc jeszcze trochę poczekać.
No nic, ja już nie zanudzam :)

****


 - Dziękuje, Kiba. Następną osobą jest Naruto Na...
Na sali rozległ się odgłos tłuczonej porcelany. Obok błękitnookiego na podłodze leżały resztki doniczki, pomieszanej z ziemia i paprocią. Chłopak stał jak gdyby nigdy nic. Posłał Tsunade ostrzegawcze spojrzenie. Saninka westchnęła ciężko, kiwając głową w jego stronę. Naruto wolnym krokiem wyszedł na środek sali. Patrząc w oczy Hokage, powiedział:
 - Od czego mam zacząć, Babuniu Tsunade? - spytał z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
Zadowolony z siebie, widział kątem oka nie dowierzające spojrzenia kolegów i nauczycieli. Wszyscy bali się wybuchu blondynki. Chłopak wiedział, że tego nie zrobi. Z uśmiechem na twarzy patrzył jak brązowooka, zaciska ręce w pięści, mamrotając o większej ilości sake do kupienia.
 - Zacznij może od podziału cienia.
Chłopak kiwnął głową, wykonując odpowiednią pieczęć."Czas zacząć przedstawienie". Już się nie bał. Nie interesowało go co sobie o nim pomyślą. Znudzonym wzrokiem patrzył jak na sali pojawia się około 300 jego klonów. Mógłby więcej, ale uznał, że tyle na razie wystarczy. Śmiał się w duchu widząc jak jego kopie, próbują znaleźć sobie miejsce w tym ciasnym pomieszczeniu. Wszyscy prócz Tsunade byli w szoku.
 - Ups! Ile miało być tych klonów? - powiedział dramatycznie, zasłaniając ręką usta
 - Naruto przestań się w końcu obijać! - krzyczała rozzłoszczona Tsunade
Blondyn anulował wszystkie klony, następnie niedbałym krokiem podszedł do tarcz.
Gdy rzucił w każdą kunaiem, spojrzał na brązowooką.
 - Okej.
Wszystkie ostrza tkwiły idealnie w środku tarcz. Naruto wykonał dwie kopie samego siebie, nastepnie odszedł z jednym na koniec sali. Na ręce prawdziwego blondyna za pomocą kopi, utworzyła się kula z czakry. Nikt nie zdążył mrugnąć, gdy chłopak pojawił się na końcu pomieszczenia, uderzając swojego klona Rasenganem. Jego kopia zamieniła się w zwykłą kłodę. Niebieskooki z triumfem w oczach patrzył na nauczycieli. Wiedział, że wszyscy są zaskoczeni jego umiejętnościami. Zachichotał w duchu. Mógłby
się założyć, że są przekonani, że po prostu szybko podbiegł do swojego klona i  go uderzył. Nie. To by było za proste, nudne.
 - Naruto, czy ty właśnie wykonałeś dwie techniki Czwartego? Rasengan i...
 - Latającego Boga Piorunów? Tak, właśnie tak. - przerwał Iruce, błękitnooki.
Po sali, rozległ się głośny śmiech. Opierając się o drzwi białowłosy, śmiał się w najlepsze.
Uczniowie jak i nauczyciele z czcią patrzyli na czarnookiego. Nikomu się nie śniło, że mogą stać w
jednym pomieszczeniu z dwoma Legendarnymi Saninami. 
 - Co tu robisz, Ero-senin ? - spytał zaskoczony jinchuriki.
 - Przyszłęm zobaczyć, jak radzi sobie mój uczeń, ale z tego co widzę to tylko się nad nimi znęcasz - 
powiedział ze śmiechem Żabi Pustelnik
 - Ktoś musi. - mruknął pod nosem, zawstydzony Naruto.
 - Hej, Tsunade mogę go zabrać? - spytał Jiraiya
Chłopak zastanawiał się czemu tak nagle sanin chcę go zabrać. Z zamyślenia zmarszczył brwi. Chyba, że... Wtedy wszystko ułożyło mu się w całość. Czarnooki wiedział, że Naruto, będzie miał przechlapane ze strony przyjaciół, gdy tylko zejdzie ze środka sali. Tak, o tym nie pomyślał. Podziękował w duchu mając tak mądrego senseia. 
 - Ach, a zmykajcie mi stąd. - powiedział machając ręką. Zanim jednak pozwoliła im całkowicie zniknąć, krzyknęła - Naruto!
Niebieskooki zaskoczony odwrócił się w jej stronę. Brązowooka, rzuciła mu ochraniacz na czoło ze znakiem Wioski Liścia. Złapał go szybko, patrząc na Tsunade z pytaniem w oczach.
 - Myślę, że nie potrzeba tu dłuższych dyskusji. - zamilkła na chwilę, próbując doprowadzić się do porządku. W kącikach jej oczu widać było łzy -  Gratulacje, od teraz jesteś shinobi czy tego chcesz czy nie, no, a teraz możecie już iść. - uśmiechając się lekko i zawołała kolejną osobę do podejścia do egzaminu.
Chłopak wykonując odpowiednią pieczęć razem z Jiraiyą zniknął w pomarańczowych płomieniach.


   Dziewczyna była zaskoczona jego umiejętnościami. Wiedziała, że był silny, że pod tą skorupą idioty, kryje się mądry i silny Naruto .Jednak to co zaprezentował dzisiaj przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Coraz bardziej zastanawiała się co jeszcze może jej pokazać. Z drugiej strony bała się. Była jedną z osób, która znała go troche lepiej od reszty. Teraz chłopak marzy o zostaniu Hokage, ale co jeżeli odwróci się od swojej wioski, przyjaciół? Mieszkańcy nim gardzili, niestety Hinata nie wiedziała dlaczego. Gdziekolwiek błękitnooki by się nie pojawił, ludzie patrzą na niego jak na zarazę, jak na "coś" czego nawet kijem by nie tknęli. Co jeżeli chłopak w końcu załamie się, powie, że ma dość. W cale by się nie zdziwiła, gdyby blondyn dał rade zniszczyć wioskę w pojedynkę. Czy oszczędziłby kogokolwiek? Jednak pamiętała co jej kiedyś powiedział: "Nie cofnę moich słów. To jest moja droga ninja." Przez te dwa zdania granatowowłosa pozbyła się swoich wątpliwości. Wierzyła, że niebieskooki zostanie w przyszłości świetnym Hokage, a ludzie przestaną go nienawidzić. Wierzyła w niego całym sercem.
    Zmrużyła oczy widząc, Sasuke wyżywającego się na biednym worku treningowym, paląc go jedną z technik ognia. Nie trzeba było być osobą z wysokim IQ by wiedzieć, że był wściekły. Zastanawiała się co go bardziej zdenerwowało: to, że nadal się do niego nie odzywa czy to co zrobił Naruto? Przyglądając mu się dokładniej stwierdziła, że po trochu z oba wariantów. Brunet wracając na swoje miejsce z diabelskim uśmieszkiem na twarzy, mrugnął do niej. Dziewczyna wkurzona na niego, pokazała mu język, następnie odwróciła się w stronę nauczycieli. Z uporem maniaka stała nieruchomo, patrząc na kolejne dzieciaki, przystępujące do egzaminu. W końcu Tsunade wybawiła ją z opresji. 
 - Z przykrością zawiadamiam... - zamilkła na chwile wycierając udawane łzy - Że zdaliście wszyscy! Przyjdźcie tutaj jutro o godz. 10.00 by dowiedzieć się w jakiej jesteście drużynie.- Z uśmiechem na twarzy wyciągnęła prze siebie duże pudło z ochraniaczami.
Nikomu nie potrzeba było powtarzać dwa razy. Z okrzykami radości pobiegli po swoją własność. Bowiem od teraz wszyscy są shinobi. 

   Późnym południem młody Uzumaki spacerował nie spokojnie po swoim małym mieszkaniu. Rozmowa z Jiraiyą nie należała do najprzyjemniejszych. Oczywiście nie zgadzał się z tym co mu powiedział, ale co mógł zrobić? Chciał być silny dla swoich przyjaciół, ale tej "rzeczy" wciąż nie udało mu się osiągnąć.
   Westchnął ciężko słysząc pukanie do drzwi. Był pewny, że w końcu przyjdą po wyjaśnienia. Jednak blondyn miał nadzieje, że zrobią to później. Zawiązując opaskę na czole, przybrał maskę szczęścia. Wolnymi krokami podchodził do drzwi. Zamykając oczy pociągnął za klamkę. W jego stronę zmierzała pięść różowoowłosej. Bez trudu ją zatrzymał, mówiąc:
 - Sakura, to zaczyna robić się nudne. - powiedział spokojnie patrząc w jej oczy. Ostrożnie podniósł głowę do góry, patrząc na swoich przyjaciół. 
 - Co to do cholery miało być? Możesz mi powiedzieć, jak jednego dnia nie umiesz nawet najprostszej techniki, a dzisiaj wyskakujesz z takim czymś? - wydzierał się Sasuke.
 - Hej, spokojnie po prostu trochę trenowałem. Zresztą to było wszystko, co umiem. 
 - Więc tylko trenowałeś? - spytał podejrzliwie Shikamaru, mrużąc oczy.
 - Tak i nic więcej. Chcecie wejść? - powiedział zduszonym głosem
Przyjaciele kiwając głową weszli do środka. Naruto zaczął się intensywnie zastanawiać od kiedy umie tak dobrze kłamać. Niestety z każdą tajemnicą było mu coraz ciężej.
Miał przeczucie, że nie minie długi czas, gdy wszystkiego się dowiedzą, ale nie od niego.

   Dzień powoli się kończył. saninka zmęczona egzaminem udała się do swojej sypialni. W chodząc do środka uznała, że coś jest nie tak. Jej wzrok powędrował w stronę okna.
Na parapecie siedział, białowłosy. Posłała w jego stronę zmęczony uśmiech, siadając ciężko na łóżku. Chwile siedzieli w spokojnej ciszy, ale co dobre zawsze się kończy.
 - Powiedziałeś mu? - spytała, patrząc w sufit.
 - Tak, ale raczej nie jest zbytnio zainteresowany.
 - Nic nie poradzimy. My będziemy czuć się bezpieczniejsi, a on...
Zamilkła nie wiedząc co jeszcze może powiedzieć. To co zamierzali zrobić powinno wpłynąć na chłopaka dobrze, ale co jeżeli się nie uda? Będą w tedy w okropnym niebezpieczeństwie. Przymknęła oczy. Nie wiedziała czy sobie poradzą, obawiała się tej mrocznej przyszłości.
  

***

Nie chcę mi się pisać, więc tylko przepraszam za błędy i mam nadzieje, że się podobało.