Zaczęło się dość zwyczajnie, mianowicie w roku 1831 spotkało się dwóch zakapturzonych mężczyzn. Podali sobie ręce w geście przywitania, następnie weszli do najbliższego baru w pobliżu. Bowiem mimo, że była to już końcówka kwietnia, noce nadal były mroźne. Zapewne zastanawiacie się kim są ci dwaj tajemniczy faceci. Hm... może "przysłuchajmy" się ich rozmowie, a odkryjemy wspólnie ich tożsamość:
- Czy pana propozycja nadal jest aktualna? Jak doskonale zdaje sobie pan sprawę, ja i moja żona mamy drobne kłopoty finansowe, poza tym uważam, że Sakura byłaby idealną małżonką dla pańskiego syna. - powiedział jeden z nich
- Zaiste, panie Haruno. Niestety, nie sądziłem, że jest pan aż tak chciwy by sprzedać własną córkę za parę groszy. - odpowiedziała głowa rodziny Uchiha, kręcąc głową, tym samym uśmiechając się triumfalnie
Po chwili podpisali umowę, następnie ruszyli w stronę swoich gospodarstw...
I co? Jestem prawie pewna, że choć część z was nie załapała o co chodzi, więc moja rola narratora zmusza mnie by wam to wyjaśnić. Otóż w tamtych czasach najczęściej to rodzice wybierali przyszłego towarzysza życia dla swoich dzieci. Pan Haruno sprzedał swoją własną córkę dla swoich dóbr materialnych, a nasza różowowłosa piękność, została zmuszana, aby poślubić... Sasuke Uchiha! Ha, i tu was mam! Zapewne chcecie wiedzieć więcej, więc...
W domu był istny diabeł. Panienka Sakura już wiedziała co ją czeka. Tylko, że ona raczej do najprzyjemniejszych dziewczynek nie należała, a już na pewno nie była zawszę posłuszna. Walczyła mocno, pokazując wszystkim swoje zdanie niszcząc zastawę. Wszystkim służącym na których stać jeszcze było państwo Haruno, było szkoda dziewczyny. Co prawda nie ona jedna musiała przez rodziców wychodzić za mąż no, ale jednak różowowłosa była dla nich jak własne dziecko.
Nie miała zamiaru się podać, obiecała sobie, że będzie walczyć do końca. Póki nie będzie za późno.
- Nie, nie zgadzam się! Nie wyjdę za niego choćby był ostatnim facetem na Ziemi! - krzyczała, szykując się by rzucić kolejną filiżanką, gdy poczuła mocne pieczenie na lewym policzku
Pod naporem uderzenia, upadła na podłogę, następnie ze łzami w oczach, spojrzała na swojego kata. Jak ona mogła żyć przez te 17 lat z takimi potworami? Kiedyś obiecali Sakurze, że pozwolą jej samej wybrać męża jednak, jak widać ich słowa są nic nie warte. Byli zwykłymi zakałami społecznymi, które powinny zostać spalone na stosie.
- Owszem, wyjdziesz, a ja dopilnuje tego osobiście. - powiedział jej ojciec, pochylając się nad nią przez co czuła na sobie jego zgniły oddech - A teraz skarbie idź się przebrać, bo chyba nie chcesz tak przywitać swojego męża z bratem? - to mówiąc wyszedł z pomieszczenia
Patrzyła w ślad za nim z mordem w oczach. Zemści się, ale teraz zrobi wszystko by do tego ślubu nie doszło.
Jechali już tak od ponad godziny, a Itachiego wciąż dręczyło pytanie po co i on ma jechać. Przecież to jego brat się żeni, prawda? W takim razie po co im on? Może ma się pobawić w przyzwoitkę. Nie, tylko w takim razie co znowu wymyślił ich świrnięty tatuś?
Poprawił mankiet marynarki, patrząc przez okno. Zastanawiało go jaka będzie przyszła żona jego brata. Trochę było to śmieszne, ponieważ Itachi był starszy od Sasuke, jednak to jego młodszy braciszek, żeni się przed nim. Mimo to, gdyby był na jego miejscu, zacząłby chociaż protestować przeciwko temu związkowi. No bo, jak można chcieć za kogoś wyjść mimo, że się go nie zna?
- Młody, dlaczego się na to godzisz? - spytał Itachi, przymykając oczy
- A dlaczego nie? Nie mam przecież nic do stracenia. - odparł leniwie
- Niszczysz jej życie. - zauważył mając choć ziarno nadziei, że tym go przekona
- Ratuje, ratuje braciszku. - powiedział Sasuke tym samym kończąc dyskusje
Itachi zacisnął wargi w wąską kreskę, zastanawiając się, jak można być aż tak okrutnym. Przecież to niby on jest tym gorszym z braci?...
Tymczasem wraca was kochany narrator z przerwy na przekąskę, przyglądając się sytuacji dziejącej się w salonie państwa Haruno. Chętnie by wam o tym opowiedział, ale... przyznajcie, że cieszycie się, że znowu jestem z wami? A może wy mnie zdradzacie? Macie kochanka? Osz wy! Przez was muszę teraz biec po chusteczki do biedronki, ale za nim to mam wam przecież historie do opowiedzenia...
Co to za życie, gdy nie możesz decydować o własnym losie? Dlaczego ten na 'górze' dał życie, a teraz karze cierpieć? Okej, jej droga nigdy nie była łatwa, ale żeby aż tak wbijać kolce?
Usłyszała pukanie do drzwi przez co jeszcze bardziej skuliła się na swoim zielonym fotelu. To oni, to na pewno oni. Bardzo się bała, a z każdą chwilą nie mogła znieść tego napięcia. Dusiła się i to na pewno nie była wina jej ciasno zasznurowanego gorsetu. Wstała za szybko przez co zakręciło się jej w głowie. Zapewne upadłaby, gdyby nie złapał ją jeden z braci Uchiha. Jak zahipnotyzowana wpatrywała się w te ciemne oczy, które mogły być otchłanią w której zostawiłaby swoje serce.
- Itachi, nie sądzisz, że powinieneś postawić już moją córkę? - spytał zły, właściciel domu
Kuso! Przez jedną krótką chwile miała nadzieje, że będzie to ten cały Sasuke. Kto wie może wtedy małżeństwo nie okazałoby się taki złe. Niestety, nigdy nie miała jakiegoś szczęścia w życiu. Gdy mężczyzna w końcu ją postawił, rozejrzała się po pokoju chcąc zobaczyć jego brata. Siedział na kanapie, której nie cierpiała do tego uśmiechał się głupio. Spojrzała na niego uważnie i... nic! Nic do niego nie czuła, a już z pewnością nie to co do Itachiego. Dlaczego ona musi mieć zawsze takiego pecha?
Reszta wieczoru minęła jej raczej na siedzeniu na dupie, słuchając nudnych rozmów, popijając kolejny kieliszek szampana. Choć może nie było tak źle. Przez cały czas Itachi pożerał ją wzrokiem, a ona nie mogła się powstrzymać by tego nie odwzajemnić.
- Przepraszam, ale jestem zmęczona, więc pójdę się już położyć. - powiedziała, wstając
Szła powoli korytarzem, gdy poczuła, że ktoś łapie ją za rękę. Zaskoczona spojrzała do tyłu, widząc uśmiechniętego Uchihe. Nie wytrzymali tej napiętej ciszy łącząc się w długim pocałunku. Po chwili jej ręce znalazły się w jego długich, czarnych włosach, zaś jego na jej tyłku podnosząc ją do góry. Nie minęła chwila, gdy leżeli na łóżku w jej pokoju, no a reszty możecie się domyślić...
Nastał piękny poranek, a Sakura z uśmiechem na twarzy zaczęła budzić się po długiej drzemce. W końcu śnił się jej piękny sen, więc jak mogła być w złym humorze? Co prawda zachowała się w nim zbyt śmiało, no, ale jednak i tak chyba zdania nie zmieni. Zaraz co...? A jeżeli to nie był sen? Gwałtownie wstała z łóżka tym samym sprawiając, że wylądowała na podłodze. Jej goły tyłek zaczął już zamarzać, więc szybko złapała kołdrę, przykrywając nią staranie poszczególne części ciała. Niestety, przez jej hałasy obudził się Itachi. Spanikowana patrzyła, jak do chłopaka dochodzi ta cała sytuacja. Spojrzał na nią przerażony. Był zły. Cholera. było aż tak źle?
- Sakura, ja przepraszam. Nie...
- Nic się nie stało, po prostu zapomnijmy. W końcu wychodzę za twojego brata, a to co się stało było zwykłą pomyłką. - wcięła mu się w wypowiedź, następnie patrzyła w okno
Ostatnią rzeczą jaką usłyszała były zamykane drzwi, potem ogarnął ją szloch. Dlaczego, nigdy nie może być szczęśliwa?
Miła dni, tygodnie, a nawet miesiące aż nadszedł dzień, którego prawie wszyscy oczekiwali. Ślub Sakury Haruno z Sasuke Uchiha. Przy wykonywaniu ostatnich popraw, chwilę przed ceremonią dziewczyna wróciła wspomnieniami do Itachiego. Od tamtego dnia widzieli się kilka razy, starając się unikać. Cóż było to trochę trudne, zważywszy na to, że był świadkiem jej narzeczonego. Gdy zamknęła oczy, zobaczyła tą cudowną noc, jaką spędziła z Itachim. Niestety, nie mogła cieszyć się za długo tą chwilą.
- Panienko, już czas. - powiedział pokornie dziewczyna odpowiedzialna za organizacje jej wesela
Różowowłosa kiwnęła tylko głową idąc przed siebie. Po chwili do jej uszu dobiegł dźwięk dobrze znanej jej melodii. Gdy stanęła wreszcie przed ołtarzem jej uwagę przykuł jeden mały szczegół. Itachiego nie było, a na jego miejscu stał jakiś blondyn o niebieskich oczach. Zmarszczyła brwi, patrząc pytającym wzrokiem na Sasuke nudziarza.
- Gdzie twój brat? - szepnęła cicho
- Aaa, zapomniałem ci powiedzieć. Zamiast niego będzie mój przyjaciel Naruto. - powiedział patrząc do przodu
Czasem miała dziwne wrażenie, że jest gejem. No nic... pochyliła nisko głowę walcząc ze łzami. Stchórzył. Ten pacan Uchiha nie raczył się nawet pojawić na ślubie swojego brata. No bo przecież nie miał powodu, żeby przyjść dla niej, prawda?
- Możemy zaczynać? A więc zebraliśmy się tutaj... - mówił ksiądz, ale dziewczyna go nie słuchała
Chciała uciec, jak najdalej stąd niestety było to niemożliwe. 3/4 ceremonii ślubnej było za nimi. Teraz zostało tylko pytanie:
- Czy ty Sasuke Uchiha bierzesz za żonę tą oto Sakurę Haruno? - spytał łysawy ksiądz
- Tak. - odpowiedział bez chwili zawahania, przez co przestraszył dziewczynę
Naprawdę chciał za nią wyjść? To było chore.
- Czy ty Sakuro Haruno bierzesz za męża tego oto Sasuke Uchiha?
No i nastała chwila milczenia. To było nienormalne, dziewczyna bardzo nie chciała za niego wyjść. No nic, właśnie miała odpowiedzieć, gdy z hukiem wbiegł ktoś do środka. Zielonooka spojrzała w tamtym kierunku, widząc faceta, który sprawia, że jej serce szybciej bije.
- Sakura...
Powiedział tak niewiele, ale była już jego. Jak idiotka ruszyła w jego stronę, psując sobie reputacje. Szczerze mówiąc miała to gdzieś. Kochała go i nie mogła tego zrobić jego bratu. Nie chciała żyć z Sasuke pod jednym dachem, wzdychając do Itachiego. Gdy w końcu dobiegła do niego, złapała go za rękę wybiegając z kościoła. W pomieszczeniu zapanował harmider, ale nie przejmowali się, że to ich wina w końcu byli wolni...
...Po krótkim czasie z Konohy wyjechał Sasuke, bo jak się okazało był gejem, a nasz Itachi okazał się bohaterem ratującym Sakurę przed strasznym błędem. Przez tą drobnostkę ludzie zapomnieli o skandalu i zaakceptowali związek Uchihy i Haruno. Podobno mają się niedługo pobrać, ale ci...
***
Bonus:
Napisałam! :)
Nie miałam kompletnego pomysłu do tej pary, ale w końcu zabrałam się za napisanie tego.
Oczywiście nie mówię, że opo jest świetne, ale chyba aż tak złe też nie jest?
No nic, jeżeli się nie podoba wystarczy, że napiszesz (marzycielka).
Aaa, zapomniałam napisać o najważniejszym, było to:
Zamówienie dla marzycielki :)
PS. Niestety nie udało mi się zamordować Sasuke, ale dodam tylko, że on już do Konohy nie wróci :P
Tłumaczenie:
OdpowiedzUsuńA: Ile pochwał mogę napisać pod tą notką?
B:Może dwie.
A:Dwie!? Chyba Cię pogrzało!
A więc jestem mile zaskoczona, bardzo zaskoczona. Najbardziej spodobał mi sie pomysł tylko szkoda, że w zakończeniu nie było ślubu Itasia i Sakurki., ale ten moment ślubu i wtargnięcie bruneta, no .... słów brak( z początku myślałam, że ten świadek to Deidara, a Itachi udaje Sasuke i stoi obok Sakury-dziwna jestem)
A po za tym ten narrator....to nagrodę (Nobla?) powinien dostać.
Nie wiem dlaczego, ale to chyba było jedno z najlepszych opo w Twoim wykonaniu.
I te opisy...dialogi....(czy ja nie przesadzam?)
Jednym słowem: SUPER!
NIe mogę doczekać się kolejnego rozdziału z histori MIłość i Pasja
Pozdrawiam i życzę weny
PS. Chusteczki z biedronki są najlepsze na otarcie łez. Polecam! xd
Jezu, ja chyba naprawdę muszę kupić te chusteczki, bo nie przygotowałam się na tyle pochwał :) No, ale po kolei...
UsuńCieszę się, że ci się podoba, ale nie sądzisz, że trochę wtedy za dużo ślubów w jednym opo by było?
Ojej, szkoda, że o tym nie pomyślałam :P Tylko wtedy co z Sasuke, skoro Itachi by się pod niego podszywał? Może pożarły go wilki? xd
Och... dziękuje masz racje narrator wymiatał :D
O.o, serio??? dziękuje :)
Nie nie przesadzasz :*
Wiem (cóż za skromność xd) :P
Rozdział dziś późnym wieczorem, albo jutro koło 15 :)
Dziękuje :)
PS. Hehehe, wiem co kupuje. :P
Przykro mi, ale rozdział 10 nie zostanie dodany do nowych rozdziałów, ponieważ na blogu pojawił się nowszy rozdział niż podany.
OdpowiedzUsuńOgromnie przepraszamy za to, ale taki regulamin ;)
http://swiat-blogow-narutomania.blogspot.com/
Nie, no ok, rozumiem :) Przecież przeżyję :*
Usuńnie, no to było boskie. nasz Itachi okazał się maczo? he he
OdpowiedzUsuńach gdybym mogła jeszcze kiedyś przeczytać takie coś. magia we mnie sama wpłynęła, gdy czytałam za jednym wdechem! Mozę kiedyś jeszcze się doczekam ItaSaku ^-^
Pozdrawiam ciepło, Kimi-san
Jak widać :D
UsuńMoże przeczytasz... W grudniu zakładam bloga o paringu ItaSaku <3
Pozdro :*
Zajebista narracja! < po prostu kocham. Masz swietne poczucie humoru i potrafisz wciągnąć czytelnika w historie. Trzy razy na tak !!!
OdpowiedzUsuń