czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 5 - Egzamin czas zacząć.

        Przyznam szczerzę, że rozdział średnio mi się spodobał, ale moje BFF mówi co innego    
 dla tego go wstawiam.
Mam nadzieje, że nie będziecie źli za to co za chwile przeczytacie.
No nic ja nie zanudzam...

***

       Było chłodne, czerwcowe popołudnie. Nad Konohą zbierały się burzowe chmury. Dla wielu ludzi wczorajszy wieczór był koszmarem z którego mimo swych starań, już nigdy nie mieli się wybudzić. Każdy mieszkaniec wioski coraz bardziej pogrążał się w żałobie. Nie rozumieli jak osoba tak szanowana, mogła tak po prostu odejść. Nawet największy łotr ronił po nim gorzkie łzy. Ale nie on. Według niego na świecie było po prostu o jednego irytującego, człowieka mniej. Nie obchodziło go, że właśnie zmarł staruszek. Tak, wczorajszego wieczora umarł śmiercią naturalna, Trzeci Hokage. Sasuke skupiał się tylko na jednej osobie. Zakładając czarną szatę pogrzebową, wyobrażał sobie swoje usta lekko muskające jej, jego ręce na jej wąskiej tali, jej drobne dłonie wplątane w jego kruczoczarne włosy. Tak, poświęcał jej sto procent swojej uwagi. Niestety, dziewczyna tego nie zauważała. Wolała jego najlepszego przyjaciela, Naruto. Mimo to chłopak nie podawał się. Jeszcze żadna nie umiała się mu oprzeć. Ta będzie jak każda inna. Nic nie warta szmata. Już nie długo będziesz moja. Z tą myślą po maszerował do salonu, gdzie zostawił włączony telewizor. Z chytrym uśmieszkiem na twarzy usiadł wygodnie na czarnej, skórzanej kanapie. Przeciągając się, położył swoje bardzo długie nogi na szklanym stoliku. Przymykając powieki. próbował wyobrazić sobie wyraz twarzy dziewczyny, gdy pozna jego prawdziwe obliczę. Wcale nie zamierzał być delikatny. Liczyło się tylko to, co on czuł. Nikt inny go nie obchodził. Byli dla niego nic nie wartymi śmieciami, którzy powinni zdychać w męczarniach. W końcu nikt nie był tak wspaniały, jak on sam.
      Chłopak wydał z siebie nie określony dźwięk. Burczało mu w brzuchu, był głodny. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że dziś nic nie jadł. Odchylił głowę do tyłu. Śmiał się. Tak, Sasuke Uchiha potrafi się śmiać. Zwinnym ruchem wstał z kanapy. Chciał pójść do kuchni i zjeść cokolwiek. Nie mógł. Jak zachipnozowany wpatrywał się w zdjęcie wiszące na białej ścianie. Nie świadomie zacisnął ręce w pięści. Na zdjęciu był on i... Itachi. Osoba, która zamieniła jego życie w piekło. Chciał się zemścić na nim za wszystko co mu zrobił. Nie mógł. Jego jedyny cel w życiu został mu zabrany. Nie dane było mu nawet to. Wiedział jedno ktokolwiek go zabił, spokojnie mógł szukać sobie miejsca na cmentarzu. Sasuke czuł się żałośnie. Nie był w stanie zabić swojego brata który nie żyję od czterech lat to jak silny musiał być teraz ten, który go pokonał?
     Uchiha wiedział, że nie wytrzyma już dłużej. Musiał szybko się na kimś wyżyć. Inaczej będzie źle. Wściekły wyszedł z domu. Po drodze na cmentarz powywracał kilka śmietników. Niestety wciąż było mu mało. Koło jednego z domu stał mały, szary kotek. Czarnooki zastanawiał się jak to jest poczuć pod palcami, walczący organizm, który po chwili wiotczeje i nie porusza się już nigdy. Z chytrym uśmieszkiem na twarzy podchodził po woli do zwierzątka nie chcąc go wystraszyć. Z nieba lunął rzęsisty deszcz. Wiedział, że jeżeli się nie pośpieszy kot ucieknie, a jego plan znowu pójdzie na marne. Był prawie u celu, gdy:
 - Sasuke, masz może parasol? - krzyknął niebieskooki, stojąc tuż za nim. 
Zaskoczony chłopak wzdrygnął się. Nie słyszał, jak jego kolega podchodzi. Czy mógłby być, aż tak pochłąniety próbą zabicia zwierzaka? Nie, to nie możliwe. Co prawda zależało mu by jego plan wypalił, ale odgłos zbliżających się kroków powinien usłyszeć. Jakby jego kolegi przed chwilą jeszcze tu nie było. Dziwne.
 - Eee, jakbym miał to bym używał, nie? 
Bląndwłosy chłopak pokiwał powoli głową. Szli obok siebie w ciszy. Czarnooki był pewny, że przyjaciel wiedział co zamierzał zrobić. Czuł się głupio. Czuł się głupio, wspaniały Sasuke Uchiha chciał wyżyć się na małym, bezbronnym kotku. Czasem zachowywał się gorzej niż idiota.
      Będąc na miejscu zauważył grupkę smutnych przyjaciół stojących blisko grobu. Co dziwne Neji przytulał pocieszająco Ten-ten. Czyżby oni...? Chłopak przybrał szybko na twarzy drwiący uśmiech. Nie wiedział po co tu był. Ten staruch ani trochę go nie interesował. Razem z blondynem podeszli do swoich znajomych. Brakowało tylko jej. Czarnooki zaczął rozglądać się po tłumie żałobników. Jest. Z pochyloną głową stała ze swoim ojcem i siostrą. Miał zamiar do niej podejść. Za proponować by do nich dołączyła. Zatrzymała go ręka Naruto na swoim ramieniu. Uchiha przechylił lekko głowę patrząc na przyjaciela. Blondyn kręcił spokojnie głową. Chłopak rozumiejąc przekaz odwrócił głowę patrząc na nagrobek. Czekał cierpliwie na rozpoczęcie mszy.
      Pogrzeb trwał nie całą godzinę. Sasuke jedynie o czym teraz marzył to by zaszyć się w koncie i poczekać aż te nudne życie się skończy. Niestety, nie mógł tego zrobić. Chciał już iść do domu, gdy zobaczył Uzumakiego idącego w kierunku Hinaty. Wściekły zacisnął szczękę czując metalowy posmak krwi. Naruto był jak przełącznik uspokajający go. Jednak teraz blondyn nie uchroni się od dostania w twarz. Coraz bardziej podekscytowany ruszył w ich stronę. Jego warga zaczęła mocniej krwawić, słysząc strzępki rozmowy pomiędzy Hinatą i Naruto. Blondyn zapraszał ją na ramen. Dziewczyna zamierza się zgodzić. W końcu czarnooki zawsze był na drugim miejscu. Nawet jego rodzice zawsze woleli starszego brata Sasuke. Teraz zamierzał to zmienić. W kilku krokach doszedł do nich. Z drwiącym uśmieszkiem na twarzy objął szybko Hinate w pasie. Nie minęła chwila, gdy cała buzia dziewczyny była cała czerwona. Blisko siebie usłyszał ciche westchnięcie.  Brązowowłosy podniósł twarz. Naruto kręcił głową widząc jego zachowanie. Sasuke puścił jego zachowanie w niepamięć spoglądając na dziewczynę.
 - Chodź ze mną. Będzie fajnie, rozerwiemy się z dala od tych nudziarzy. - mruczał zachęcająco w jej włosy Uchiha.
 - Sasuke, dopiero zmarł Trzeci Hokage... - zaczął cicho błękitnooki.
 - No i co z tego. Ta jest jak każda inna. Pójdzie za mną czy tego chcę czy nie.
Chłopak poczuł jak dziewczyna uwalnia się z jego objęć, a on sam ląduje na plecach parę metrów dalej. Pochylał się nad nim wściekły blondyn, mówiąc:
 - Nie. Hinata nie będzie twoją kolejną zabawką. Sama potrafi podjąć decyzje z kim chcę spędzić czas, a ty z pewnością nie będziesz o tym decydować.
Sasuke był wściekły. Ta kupa żółtych włosów upokorzyła go na oczach wszystkich. Poczuł jak jego prawa stopa uderza o brzuch niebieskookiego. Ten zaskoczony splunął krwią. Brunet nigdy nie grał według zasad. Chciał mu przyłożyć mocniej póki nie mógł zareagować, ale... Usłyszał płacz. Odwrócił się do tyłu. Hinata płakała, przez nich. 
 - Przestańcie, proszę przestańcie. - pochlipywała
 - Hinata... - zaczął Naruto wstając z klęczek
 - Myślę, że dobrze będzie, gdy zostanę trochę sama. Przepraszam.

      Ostatnią rzeczą jaką pamiętała była zraniona twarz blondyna. Zraniła osobę, która jest dla niej tak ważna. Idiotka. Miała nadzieje, że chłopak kiedyś jej wybaczy. Zamknęła oczy. Ukazał się jej wściekły wyraz twarzy Sasuke. Naruto miał rację, dla czarnookiego była po prostu kolejną zabawką. Chciała go unikać jak tylko się dało. Gdyby to było tak proste... 
     Niestety, wielkimi krokami zbliżał się egzamin na genina. Na jej nie szczęście przydałoby się parę korepetycji. Nie mogąc liczyć na pomoc Naruto, Sasuke nie licząc, musiała poprosić osobę od której nigdy nie chciała przyjąć pomocy. Musiała im udowodnić, że również jest silna. Nie zniosłaby, gdyby ktokolwiek zawsze miał ją ratować. Ominęła swój pokój, podchodząc do drzwi na końcu korytarza. Zapukała lekko, następnie szeroko otworzyła drzwi, mówiąc:
 - Przepraszam, ale potrzebuję twojej pomocy.

     Tydzień minął spokojnie. Niestety Hinata nadal go unikała. Wiedział, że nie powinien o niej myśleć, ale nie potrafił. Była osobą do której czuł szczególną więź. Dzisiejszego dnia martwił się o nią bardziej niż ostatnio. To dzisiaj mieli zostać shinobi. Wiedział, że dziewczyna jest silna, jednak nad niektórymi rzeczami przydałoby się jeszcze popracować. Mimo to nie zamartwiał się o nią tak bardzo jak o siebie samego. W końcu jak miał wyjaśnić przyjaciołom, że jednego dnia nie umie nic, a drugiego jest shinobi wysokiej rangi z niekończącym arsenałem technik? Co prawda mieli pokazywać podstawy, nawet nie 1/5 jego umiejętności, ale... Tak zawsze musiało być jakiejś, ale. Kolejna rzecz, która go martwiła to babunia Tsunade. Był przekonany, że ona także, chce w jakiś sposób wyjawić prawdę o nim jego przyjaciołom. Ona i ero-senin nie raz prosili by wyjawił im prawdę. Naruto był uparty. Wciąż czekał na odpowiedni moment. Niestety, nadal go nie znalazł.
     Czekanie na egzamin był dla niego koszmarem. Każda chwila dodawała mu nowych zamartwień. Coraz bardziej obawiał się testu. Tak bardzo zestresowany wysprzątał całe mieszkanie co u niego było rzadkością. Z tych zmartwień rozbolała go głowa. Można wręcz stwierdzić, że tępy ból rozsadzał mu czaszkę. Na jego niekorzyść właśnie zagotowała się woda w czajniku. Po chwili siedział spokojnie zajadając ramen. Kończąc swoje ulubione danie spojrzał na zielony zegar. Egzamin zaczynał się równo w południe, dokładnie za kwadrans. Wstał powoli patrząc na zdjęcie wiszące w jego pokoju.
 - Życzcie mi powodzenia.
Z uśmiechem na twarzy, otworzył drzwi, znikając w blasku słońca.

   Pewna różowowłosa kunoich nerwowym krokiem wchodziła po schodach Akademii. Bolał ją brzuch, a do tego niemiłosiernie pociły się jej dłonie. Idąc korytarzem głośno nabierała powietrza. Wreszcie zatrzymała się przed dużymi, czekoladowymi drzwiami. Przymknęła oczy. Licząc głośno do trzech, otworzyła je, popychając drzwi. W środku pomieszczenia uczniowie byli zbici w małe grupki. Już z daleka można było dostrzec, że są kłębkiem nerwów. Sakura odetchnęła z ulgą nie czując się odludkiem. Powoli rozejrzała się po sali. Nie była zbyt dużo. Jasno-brązowa podłoga, białe ściany. W każdym kącie pomieszczenia stały wysokie taborety z kwiatem paproci. Blisko wejścia siedzieli uczniowie, a po drugiej stronie sali nauczyciele oceniający ich umiejętności. Za nimi na ścianie czarna farbą był namalowany znak Wioski Liścia. Zielonooka zauważyła, że blisko jednej z paproci stoi blondyn o niebieskich oczach. Przyszedł przede mną? Dziwne.
Sakura zaczęła zastanawiać się dlaczego jeszcze nie rozpoczął się test. W ławie egzaminatorów brakowało tylko Tsunade-sama. Różowowłosa usłyszała za sobą głośne chrząknięcie tuz przy jej uchu.
 - Sakura, tak? Mogłabyś się przesunąć. Blokujesz przejście.
Dziewczyna cała czerwona na twarzy odsunęła się pośpiesznie w bok.
 - Gomen, Hokage-sama. - wymamrotała przeprosiny pod nosem.
Brązowooka nic nie mówiąc przeszła obok. Do dziewczyny podeszła roześmiana Ino.
 - Hahaaha Sakura, uważaj, bo następnym razem zaśniesz w męskiej toalecie.
Zielonooka chciał odgryźć blondynce, niestety nie znalazła odpowiedniej riposty. Udając, że nie słyszała komentarza Yamanki patrzyła spokojnie jak Tsunade przygotowuję się do przemowy. Na sali zapanowała cisza. Wszyscy jak zaklęci byli wpatrzeni w brązowooką.
 - Zebraliśmy się tutaj w konkretnym celu. Mimo, że nie tak dawno zmarł Trzeci Hokage dzisiaj dacie z siebie wszystko by nie przynieść mu wstydu.- zamilkła na chwile przypatrując się tłumowi po chwili kontynuując - Egzamin będzie polegał na wykonaniu technik podziału cienia, zamiany, rzucenie pięcioma kunaiami w środek tarczy, a także wykonaniu jednej dowolnej techniki. Wszystko jasne? Jeśli tak to zaczynamy.

     Egzamin przebiegał dość powoli. Co jakiś czas na środek sali wychodził jakiś dzieciak pokazując te same techniki. Naruto coraz bardziej pragnął pokazać im swoje umiejętności. Nie dosięgali mu do pięt, ale to już nie była jego wina. Oparł się wygodnie o paproć patrząc znudzonym wzrokiem jak kolega kończy test swoją klanową techniką. Na środek sali wyszła Tsunade. Niebieskooki miał nadzieje, że w końcu nadejdzie jego kolej. 3/4 jego znajomych miało już to za sobą. Miał już tego czekania serdeczni dość.
 - Dziękuje Kiba. Następną osobą jest...

***

Chyba łatwo zgadnąć kto będzie następny. 
Przyznam szczerze, że pisałam to dość długo i mam nadzieje, że docenicie nasze wysiłki :)

5 komentarzy:

  1. Hehehehe (śmieje się nerwowo) Zabić Was?! W takim momencie kończyć?! Tożto niewybaczalne! :( Chciałam zobaczyć ich miny... Zobaczyć? Nie wiem jakim sposobem, ale tak! I Twoja przyjaciółka miała rację. Miło musi byc mieć taką przyjaciółkę... Niby ja też mam ale jakoś jej nie lubię... Taa jestem dziwna. Nie chce mi się więcej pisać, a więc tu zakończę ten jakże pouczający i wzruszający komentarz. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc tak... Nocia ciekawa i już nie mogę doczekać się next'a, życzę ci dużo weny i udanego końca wakacji

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa.... Mam dziś strasznego lenia i jeszcze chce mi sie spać, ale wysile sie i cos napiszę.
    Ymm... Scena z kotkiem- gdy ją czytałam serce podchodziło mi do gardla. Kocham koty i nienawidzę ludzi, którzy źle je traktuja. Z każdą kolejnę linijka chciałam was zlińczować, ale gdy do akcji wkroczył Naruto kamień z serca. Swietni rozegrana scena trzymajaca w napięciu.
    Ekchem... Czas akcji... Przeskoczyłyscie o jakiś czas ale dobra
    Ach... Błędy to wiadomo są, ale nie wypisuje
    Ej... Długość No to chyba wiecie i wybaczam wam tylko dlatego, że były piekne opisy i wogule
    No dobra... To chyba tyle
    Sorki za błędy, ale nie chce mi sie poprawiać.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominuje ten blog do Liebster Blog Award.
    Więcej info u mnie: naruto-silajego-milosci.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń