O to jeszcze cieplutki rozdział 4 ( jak bułki z Tesco:P).
Muszę przyznać, że byłyśmy miło zaskoczone faktem, że naszego bloga obserwują trzy osoby.
Cóż mam nadzieje, że będzie ich więcej :)
Wiem, że znowu będziecie marudzić, że rozdział jest krótki i jest pełno błędów. Musicie jednak wiedzieć, że bardzo się nad nim napracowałyśmy :D
No nic ja już nie zamęczam was moim nudnym życiem ;-) Czytajcie !
***
Rozdział 4 - Wątpliwości.
Wioska Liścia budziła się do życia, wraz z nią pewien rozczochrany blondyn. Pierwsze promienie słoneczne robiły wędrówki na jego dziecięcej twarzy. Mimo młodego wieku (13 lat dop. aut.) był on świetnym shinobi. Niestety oprócz babuni i ero-senina, nikt inny o tym nie wiedział. Zresztą tak było lepiej. Nie mógł doczekać się ich zszokowanych twarzy na egzaminie na genina czy misjach wysokiej rangi. Na jego nie szczęście zostały jeszcze dwa długie miesiące, przez co musieli powtarzać materiał. Dzisiaj mieli popracować nad rzutem do celu, co dla naszego blondyna było dziecinnie proste.
- Dzzzzyyńńń....
Co to za hałas? Chcę jeszcze spać.
- Ddzzzyyńńń...
Zdenerwowany blondyn zeskoczył z łóżka. następnie rzucił budzikiem o ścianę. Odetchnął z ulgą nie słysząc żadnego dźwięku drażniącego jego bębenki uszne.
- Kuso! Może umiem walczyć, ale nad wstawaniem mógłbym jeszcze popracować - westchnął niebieskooki idąc pod prysznic. Jego głowę zaprzątały myśli które nie dawały mu spokoju. Hinata. Czy nie za bardzo się wczoraj pośpieszył? Co jeżeli wszystko zepsuł? Nie mógł pozwolić by Sasuke wszystko zniszczył. By zniszczył ją. Rozkochiwał, dawał nadzieje, na końcu wyrzucał je do śmieci, jak zużytą chusteczkę higieniczną. Pozwalał unieść się im wysoko, potem zostawiając je w ciemności. Taki właśnie był Sasuke Uchiha. Okrutny. Mimo to był jego przyjacielem. Starał się mu pomóc. Wierzył, że nie jest jeszcze za późno.
Odziany w biały, puszysty ręcznik, zwisający luźno na biodrach, podszedł do niewielkiej, mahoniowej szafy, stojącej w kącie pokoju. Przeglądając jej zawartość krytycznym okiem zdecydował się na czarne spodnie i niebieski T-shirt ze znakiem wiru na plecach.. Leniwym krokiem wszedł do kuchni. Pomarańczowe ściany dobrze kontrast owały z ciemnymi meblami i zielonymi akcentami. Skrzywił się, widząc stosy naczyń, które będzie musiał później umyć. Podszedł do żółtawej już lodówki, stojącej obok brudnego okna z widokiem na plac zabaw. Wyjął litrowe mleko, zerkając na datę ważności. Nie chciał powtórki z przeszłości. Stwierdzając, że wszystko w porządku upił kilka łyków. Zakładając czarne klasyczne buty shinobi, zerknął na zegarek, wiszący w korytarzu.
- Kurde, Iruka-sensei mnie zabije! - krzyknął biegnąc w stronę pola treningowego nr. 3.
Tymczasem w innej części wioski, dziedziczka klanu Hyuga rozmyślała nad poranną rozmową ze swoim kuzynem. W głowie cały czas odtwarzała, te kila słów: Skoro jesteś taka odważna, to równie dobrze możesz sama pójść do Akademii. Był wściekły. Przez nią. Niestety nie wiedziała dlaczego. Poranek był taki sam jak każdy inny. Wstała, ubrała się... Hinata szybko spojrzała na swoje ubranie. Zwykłe buty, granatowe spodnie i biała koszulka. Nie, z jej ubraniem było wszystko w porządku. Na pewno nie o to mu chodziło. A może o Naruto? Była w tej wiosce krótko, ale nie dało się, nie zauważyć tych złych spojrzeń posyłanych przez starszych w stronę błękitnookiego. Lubiła go. Bardzo. Bała się, że pewnego dnia się obudzi, a go nie będzie. Że jej własna rodzina coś mu zrobi.
Nawet nie spostrzegła, gdy była na miejscu. Po chwil podeszła do nie Sakura, pytając, gdzie wczoraj, zniknęła z Uzumakim. Hinata nie słuchała jej. Myślami była daleko stąd. Zdziwiona przyłapała się na szukaniu Naruto. Z trzęsącym się sercem wzięła długi i głęboki oddech. Nie było go. Jej koszmar się spełnił. Obudziła się, a go nie ma. Po prostu zniknął.
Pod jednym z drzew stał czarnooki. Śmiał się. Z niej. W tamtej chwili chciała go uderzyć. Ona. HInata Hyuga, dziewczyna wstydliwa i nieśmiała chciała przyłożyć Sasuke Uchiha. Czy, aż tak się zmieniła? Może w końcu wyjdzie ze swojej skorupy. Tylko dzięki komu. Naruto czy Sasuke?
Z uśmiechem na ustach zauważyła, biegnącego popisującego się ninja nr 1. Gdy złapał oddech, posłał w jej stronę jeden ze swoich najlepszych uśmiechów. Chciała do niego podejść, powiedzieć, że martwiła się o niego. Nie zdążyła. Chłopak rozmawiał już z Sasuke. Przypomniała sobie wczorajszą rozmowę z czarnookim:
- Hinata, czy jest w twoim sercu, ktoś ważny?
- Ktoś ważny? - spytała nie do końca rozumiejąc
- Tak. Osoba, która jest bliska twemu sercu. Osoba, którą kochasz. Dla, której zrobisz wszystko.
- Sasuke... - zaczęła
- Wiem, że tą osobą nie jestem ja, ale... ktokolwiek to jest, jest szczęściażem. Ma ciebie i twoją miłość.
Nie rozumiała dlaczego ją o to pytał. To nie możliwe, żeby mu na niej zależało. Słyszała już nie jedną rzecz na temat Sasuke i jego zdobyczy. Ona była jego kolejnym celem. Posłuchaj Sasuke, nie pójdzie ci zemną tak łatwo. Uniosła wysoko podbródek, patrząc na nauczyciela. Nigdy nie pragnęła tak bardzo by lekcja się zaczęła. Na szczęście nie musiała za długo czekać.
- Dzieciaki jak wiecie, za dwa miesiące odbędzie się egzamin na genina, dlatego potrenujemy dzisiaj celność.
Trenowali rzuty już prawie dwie godziny. Naruto przez cały ten czas obijał się, gdy Iruka-sensei nie patrzył, a gdy to robił rzucał specjalnie jak najgorzej. Bawiła go ta sytuacja. Gdy wyruszył na trening z Yirajią zaczęli właśnie od tego. Od cielności. Mógłby się postarać i rzucić kilka razy kunaiem w środek tarczy. Nie chciał. Wolał zachować pozory. Chciał by myśleli, że nadal jest tym słabym i głupim Naruto. A także obawiał się co się stanie, gdy dowiedzą się o nim prawdy. Nie była ona aż tak kolorowa.
- Naruto! Rzucasz już od dwóch godzin. Jak to możliwe, że nie trafiłeś w tarczę ani jednym kunaiem...!
Sennsei wciąż na niego krzyczał, ale chłopak już dawno go nie słuchał. Rozejrzał się po polu. Jego rówieśnicy wciąż ćwiczyli, a blisko jego dysku było około dziesięciu innych wolnych tarcz. Idealnie. Odwrócił się tyłem do nich i zamknął oczy. Następnie wziął do rąk odpowiednią ilość kunai i po prostu rzucił. Nie musiał się odwracać. Wiedział, że trafił. Spojrzał na nauczyciela. Z uśmiechem na twarzy powiedział:
- Myślę, że skończyłem na dziś. Mogę komuś pomóc?
Iruka pokiwał powoli głową i odszedł mamrotając pod nosem. Naruto chciał pomóc Hinacie. Uczyła się krótko, więc większość rzeczy była dla nie nowością. Mimo to była silna i zdeterminowana. Wiedział, że da radę. Zacisnął szczękę, widząc Sasuke, pokazującego dziewczynie jak prawidłowo rzucić kunaiem. Granatowowłosa nie była głupia, wiedziała jaką osobą był czarnooki. Z ta myślą rozejrzał się dalej. Sakura. Nie szło jej najlepiej. Z uśmiechem na ustach, ruszył w jej stronę - Sakura, może ci pomóc? - powiedział Jinchūriki szczerząc ząbki do zielonookiej. Dziewczyna spojrzała na niego dziwnie, następnie spaliła buraka. Pochyliła lekko twarz zaciskając ręce w pięści. Po chwili uniosła gwałtownie głowe z mordem w oczach. Jej niewielka pięść podążała w kierunku lewego oka blondasa.
- NARUTO!!!
Chłopak wylądował parę metrów dalej. Pocierając obolałe miejsce, mamrotał pod nosem.
- Ja chyba nigdy nie zrozumiem kobiet.
- Nawet nie próbuj. Kobiety są zbyt kłopotliwe. - westchnął Shikamaru, podciągając niebieskookiego na nogi. Naruto rozszerzył oczy ze zdziwienia. Jeżeli jedna z najmądrzejszych osób w wiosce nie mogła zrozumieć logiki dziewczyn to chyba nikomu się nie uda.
- Naruto, mnie nie oszukasz. Doskonale wiem, że pod tą maską klauna kryje się zupełnie inna osoba. - powiedział brązowooki odchodząc w kierunku swojej tarczy. Błękitnooki wciągnął głośno powietrze. Cholera, więc w końcu się skapnął. Tylko Shikamaru mógł się domyśleć o nim prawdy. Wiedział, że kolega go nie wyda. W końcu bez powodu nie ukrywałby przed nimi prawdziwego siebie. Nie będę płakał nad rozlanym mlekiem. (aż mi się Król Szamanów przypomniał dop. aut.) Na te myśl chłopakowi zaburczało w brzuchu. Od rana nic nie jadł, był głodny. I jak to przyszło na naszego blondaska, miał pewien pomysł.
- Ej, chłopaki chodźmy coś zjeść!
Zmierzchało. Pewna granatowowłosa kunoich, późną nocą siedziała na parapecie swojego dużego okna. Białe firanki delikatnie muskały jej plecy. Światło księżyca sprawiało, że jej oczy były jeszcze bielsze niż w rzeczywistości. Przed oczętami przesunął się jej obraz uśmiechniętego blondyna. Hinato, chce żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Uśmiechnęła się. Było w nim coś takiego, że czuła się przy nim bezpiecznie. Hinata, czy jest w twoim sercu ktoś ważny? Przymknęła oczy. Tak był jeszcze on. Sasuke Uchiha. Lubiła go coraz bardziej. I to był problem. Powinna go nienawidzić
- I co ja mam zrobić? - szepnęła w ciemną noc.
***
I jak się podobało?
Mamy nadzieje, że po przeczytaniu zostawicie choć drobny komentarz.
Rozdział 5 za tydzień.
I jak się podobało?
Mamy nadzieje, że po przeczytaniu zostawicie choć drobny komentarz.
Rozdział 5 za tydzień.
Uuu... Już coś zaczyna się dziać.
OdpowiedzUsuńI widzicie? Naruto nie jest idiotą!! Hinatka moje słoneczko ja dobrze wiem, że wybierzesz Naruto, bo on jest taki kochany. :D
A ty Sasuke spadaj od młodej Hyugi!
Dam, dam dam! Ota i ja wkraczam^^ Witam, witam nie musicie bić brawa. A więc, wszystko jest cacy stuk, stuk oprócz japońskich wyrazów. Jak już zauważyłam Sensei nie pisze się przez dwa "n" tak samo jak shinobi. Oprócz tego Jiraya piszę się przez "j" bo tak jak Wy piszecie czytałoby się jiraja. To chyba wszystko z błędów. I powiązanie do komentarza wyżej- Tak, Naruto jest idiotą. Może nie w tym opowiadaniu, ale w opowiadaniu Kamiego-sama tak. Sasuke... Teraz zaczęłam zastanawiać się nad jego osobą i pierwsze moje myśli-pedofil, gwałciciel. Nie wiem dlaczego, dla mnie zostanie gwałcicielem. Jeszcze teraz Wam wybaczę za to, ze Hinata się czy czuje coś do Saskłacza, bo za dobrych czasów Naruto byłam za SasuHina... Taa wiem. Straszny błąd xD. No nic pozdrawiam i zapraszam serdecznie do siebie http://pusta-strona-pamietnika.blogspot.com/ (taa spam musi być xDD)
OdpowiedzUsuńŚwietna nocia ^_^
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnej =D
No dobra... Co ja tu mogę napisać? Hm...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Błędy- nie zauważyłam, ale z pewnością jakieś są
Po drugie: Długość- krótka( nie mogłam się powstrzymać i musiałam to napisać)
Po trzecie( najważniejsze) -Rozdział- fajny, ciekawy,
Ach.. No dobra notka jest super. :P Pojawiły się super opisy, ciekawe dialogi. No nie wiem co wam napisać. Mogę się jedynie obawiać, że pewnego dnia będziecie lepsze ode mnie. Ale na to jeszcze chyba trochę poczekam.
Jednak : NIE CHWALMY DNIA PRZED ZACHODEM SŁOŃCA
Czytałam wiele nie dokończonych blogów. Ich autorzy najczęściej tracą wenę, cierpliwość, poczucie własnej wartośći.
No dobra nie będę was, aż tak straszyć. :D Hm... No to chyba wszystko
Buźaczki
marzycielka
To nasz pierwszy blog wiec zrozumcie
UsuńDo Anonimowa : a jak by nie było błędów to byś sobie siary narobiła >.< xd oj nieładnie ;D