Mam kompletnego
lenia, ale piszę.
Jest mi bardzo
smutno, bo przed chwilą przeglądałam ankietę i aż dwie osoby zagłosowały, że
nasze opowiadanie jest okropne :(
Gdy to zobaczyłam
aż miałam ochotę rzucić pisanie. Bo co skoro się nie podoba?
No, ale mój
uśmiech wrócił częściowo, gdy zobaczyłam, że doszło nam kilku obserwatorów :)
Hm... jest to
kolejne zamówienie dla Akari Urokiri.
Wiem, że notka nie
jest długa, ale będąc szczerą powiem, że moje prace na język Polski miały
zazwyczaj 2 strony formatu A5. Dlatego trudno przyzwyczaić mi się do pisania
dłuższych opowiadań.
No nic... nie
przeciągając dłużej zapraszam do czytania:
***
Było słoneczne wrześniowe popołudnie. Głowa
Wioski Liścia siedziała spokojnie za dużym, mahoniowym biurkiem w gabinecie.
Stosy papierów sprawiały wrażenie, że mebel miał zapaść się na nogi szanownej
Hokage w każdej chwili. Kobieta pocierając kark, mamrotała pod nosem o przerwie
na sake. Chwile temu odprawiła drużynę 7. na misje rangi C. Naruto marudził, że
saninka ani trochę nie traktuje go poważnie. Kobieta westchnęła ciężko, kładąc
ręce na kolana. Tsunade nie chciała, wysyłać go na misje wyższej rangi nie
dlatego, że nie wierzyła w jego umiejętności, lecz dlatego, że obawiała się, że
już nie wróci. Chłopak był kolejną osobą w jej życiu, której nie chciała
stracić. Za bardzo przypominał jej Dana, Nawakiego... i tego erotomana,
Jiraiye. Na myśl o białowłosym, uśmiechnęła się lekko. Z bólem przyznała, że
dawno się nie widzieli.
- O czym myślisz? - spytał Żabi Pustelnik, patrząc z
uśmiechem na saninke.
Tsunade zaskoczona uniosła głowę. Jej życzenie się spełniło.
Stał przed nią jej najlepszy przyjaciel.
- Co tu robisz? - spytała spokojnym głosem, zmieniając
temat.
Starała się, ukryć fakt, że tak naprawdę cała, promieniała z
radości.
- To tak się teraz wita przyjaciół? - śmiejąc się
podszedł bliżej jej biurka. - Pomyślałem, że wpadnę i sprawdzę co u ciebie,
ale... zanim sobie pójdę, chciałbym, zaproponować ci mały zakład.
Hokage słysząc wzmiankę o zakładzie uśmiechnęła się
szeroko. Mimo, że zawsze przegrywała, uwielbiała hazard.
- Mów.
- Chciałbym byś, spędziła ze mną resztkę dnia,
póki nie zajdzie słońce. Jeżeli ci się uda, przez tydzień będę stawiał ci sake,
ale jeśli ja wygram, przez przyszły tydzień będziesz spędzała ze mną 4 godz.
dziennie.
Tsunade w zamyśleniu, zmarszczyła brwi. Propozycja była
kusząca, ale jednak zawsze, gdy wygrywała nie wróżyło to dobrze. Warunek by
wygrać, był dość prosty. Jej zwycięstwo było z góry przesądzone. A zresztą co
złego może się stać? Przecież to tylko Jiraiya. Nic mu nie będzie.
- Lepiej zacznij przyzwyczajać się do przegranej. -
powiedziała kierując się w stronę wyjścia.
Białowłosy zdziwiony odpowiedzią Tsunade,
zamrugał szybko. Nie sądził, że kobieta się zgodzi. Szczęśliwy pobiegł za nią.
- To od czego zaczynamy? - spytała brązowooka, gdy ją
dogonił.
W zamyśleniu podrapał się po brodzie. Z diabelskim
uśmieszkiem na twarz powiedział:
- Co powiesz na ramen? Potem jeśli chcesz możemy,
wpaść jeszcze do łaźni...
- Jesteś przereklamowanym zboczeńcem ! - krzyknęła,
bijąc go po głowie.
- Za to mnie lubisz. - pocierając obolałe miejsce,
wskazał budkę z ramenem.
Szli spokojnie w ciszy. Ku zdziwieniu Tsunade, Jiraiya nie
zerknął na żadną z atrakcyjnych dziewczyn, które mijali. Rozdrażniona
zachowaniem przyjaciela, przyłapała go, spoglądającego na nią co jakiś czas.
- Co jest? Nie zbierasz informacji? - spytała
blondynka z nutką ciekawości w głosie.
- Nie muszę. Wystarczasz mi ty. - z uśmiechem na
twarzy nie mówiąc jej już nic, zamówił ramen.
Jakiś czas później najedzeni do
syta, spacerowali uliczkami Konohy. Rozmowa szła im dobrze. W pewnej chwili
sanin złapał ją za rękę. Uniósł wzrok patrząc w jej duże, brązowe oczy. Zjechał
niżej patrząc na jej czerwone usta. Chciał ją pocałować. Pragnął to odkąd,
sięgał pamięcią. Mimo to nie odważył się na tak poważny krok. Nie chciał by z
takiego powodu rozpadła się ich przyjaźń. Zbyt mocno ją kochał. Niechętnie z
ust skierował swój wzrok na jej śliczne oczy. Była jedną z najważniejszych osób
w jego życiu, a on w jej. Chciał by tak pozostał nawet jeśli, mieliby być tylko
przyjaciółmi. Był zwykłym tchórzem, który nie potrafił wyznać uczuć wybrance
swojego serca. Miał nadzieje, że Naruto, nie będzie miał tych złych nawyków,
nauczonych przez niego. Na myśl o chłopcu, uśmiechnął się leciutko.
Niebieskooki coraz bardziej przypominał jego samego. Zrobiłby dla tego
dzieciaka wszystko, ale nie umiałby się z nim rozstać, nawet jeśli życiu
blondyna zagrażałoby, niebezpieczeństwo z jego strony. Sanin westchnął
ciężko. Był zwykłym, starym egoistą. Gdyby chciał mógłby wymieniać dalej ważne
dla niego osoby. Odpowiedź zawsze byłaby taka sama. Nie miał serca ich zostawić.
Jiraiya wracając myślami do
blondynki, zastanawiał się jak wyjaśni swoje zachowanie. W końcu trzymał jej
dłoń. O wiele dłużej niż powinien. Jeżeli powie coś nie tak, kobieta się
wścieknie, a on dostanie w twarz. Łatwego życia to on nie miał. Bał się, że
saninka nie będzie chciała go widzieć. W końcu nigdy nie odstawiał takich
scenek. Miał pomysł na wymówkę. Miał nadzieje, że mu uwierzy.
- Tsunade, co powiesz na sake? Ja stawiam. -
powiedział, przypatrując się jej uważnie.
Tak naprawdę nie chciał jej upijać, a szczególnie za to
płacić, ale czego nie robi się dla miłości. Sanin błagał w duchu by kobieta się
zgodziła. Nie. Ona na pewno się zgodzi. Kocha pić tak samo jak hazard. Jednak
co jeżeli nie uwierzy? Co jej wtedy powie? Hej, Tsunade wiesz kocham cię już
od wielu lat. Niestety, wiem, że twoje serce wciąż nie wyzdrowiało po stracie
twoich bliskich. Chciałem żebyś po prostu wiedziała. A zapomniałbym, masz takie
małe i delikatne dłonie, że aż chciałoby się je całować. Białowłosy
pokręcił głową w duchu. Dziewczyna go wyśmieje i sobie pójdzie. Tego by nie
zniósł. Jego serce pękło by na pół, krwawiąc mocno.
- A myślałam, że nigdy nie spytasz. - szczerząc
idealne, białe ząbki, pociągnęła go mocniej za rękę w stronę najbliższego
sklepu alkoholowego. Jiraiya odetchnął z ulgą, nie mogąc uwierzyć, że kobieta
nie odkryła jego prawdziwych intencji. Komu oddali stanowisko Hokage? Przez
jej głupotę z wioski nie długo zostanie ruina. Mimo tych kilku wad i różnic
pomiędzy nim, czuł do nie szczególne uczucie. Tak, miłość. Tylko co ona czuję?
Co jeżeli dla niej jest tylko przyjacielem? Jaki sens było darzyć ją takim
uczuciem skoro tego nie dostrzegała? Dlaczego miał ją kochać i starać się, żeby
było lepiej skoro ona może nie czuć do niego tego samego? Załamany stwierdził, że
nie zna odpowiedzi.
- Na ile zostajesz?
- Jeszcze nie wiem. - powiedział patrząc przed siebie.
Bał się na nią spojrzeć. Obawiał się, że saninka, domyśli się co mu chodzi po
głowie. Nie miał wyjścia, musiał w końcu wyznać jej swoje uczucia. Gdyby to
było tak proste.
- Co będziesz porabiać w wiosce? - spytała spokojnym
tonem, bawiąc się kieliszkiem.
- A co byś chciała? Mogę być cały twój? - powiedział
lekko nachylając się w jej stronę.
- A co ja mam do tego? Ani trochę nie interesuję mnie
co robisz, gdy cię ze mną nie ma. - miał opryskliwy ton głosu. Czyżby wytrącił
ją z równowagi.
- Ech... nie mogę uwierzyć, że zakochałem się w takiej
idiotce jak ty.
W końcu to powiedział. Co prawda nie było zbyt romantycznie,
ale zrzucił z siebie ogromny ciężar.
- Kochasz mnie? - szepnęła mocno, zaskoczona jego
wyznaniem.
- Tak. - wstał kierując się do wyjścia. Zanim wyszedł,
nie odwracając się do niej powiedział - Zrób z ta informacją co chcesz.
Nie mogła w to uwierzyć, Jiraiya ją
kocha. Jak to możliwe, że nigdy nic nie zauważyła. Cóż... człowiek potrafi być
ślepy. Była głupia, ale już sama nie wiedziała co czuję do białowłosego. Zawsze
byli przyjaciółmi, ale z czasem zaczęła, czuć do niego coś więcej niż przyjaźń.
Czy to mogła być miłość? Musiała go odnaleźć, zanim znowu odejdzie. W końcu nie
wiedziała kiedy wróci, o ile w ogóle wróci. Nie chciała by znowu odszedł, by
znowu ją zostawił. Była tak głupia, dlaczego dopiero teraz to zrozumiała.
Zwiedziona instynktem ruszyła przed siebie. Nie myliła się, Jiraiya właśnie
przekraczał bramę. Wołając go po imieniu, biegła najszybciej jak umiała. Po
wyrazie jego twarzy zrozumiała, że był zaskoczony jej obecnością. Blondynka nie
do końca wiedząc co robi, złapała go za rękę.
- Nie odchodź. - szepnęła ze łzami w oczach. - Nie
obchodzi mnie kim jesteś, ani co myślą o tobie inni. Chcę tylko ciebie. Ja... -
zamilkła nie wiedząc co jeszcze może powiedzieć. Spojrzała na sanina, nie miał
za ciekawej miny.
- Tsunade, jeśli chodzi o ten zakład, to już wszystko
przekazałem Shizune i... -
Wściekła zamachnęła się do ciosu, ale w ostatniej chwili
zrobiła coś zupełnie odwrotnego. Zacisnęła rękę na jego koszuli, przyciągając
do siebie. Następnie nachyliła się lekko do jego ucha.
- Kocham cię, Jiraiya.
Odsuwając się od jego ucha, patrzyła mu w oczy. Nadal stali
bardzo blisko siebie.
- Jesteś pewna? Nie jestem idealny.
- Za to cię kocham. - mówiąc to nachyliła się w jego
stronę, by po chwili zatonęli w namiętnym pocałunku. Tak właśnie rozpoczął się
nowy etap życia Żabiego Pustelnika i Ślimaczej Księżniczki - ich wspólna
przyszłość.
***
Bonus:
Cóż, liczę na wasze szczere komentarze.
Zaczynam się martwić, ponieważ z noci na nocie jest ich coraz mniej.
Hm, Nielegalna ma ostatnio manie na punkcie Gaary, więc jego fanów ostrzegam, że może pojawić się w późniejszych rozdziałach głównego opowiadania.
Następnym opowiadaniem będzie SasuNaru z smutnym zakończeniem.